„Watch_Dogs”
„Miasto monitorowane ” . Wszyscy przyzwyczailiśmy się już do widoku kamer nie tylko na skrzyżowaniach, ale nawet przy naszych domach, sklepach i miejscach pracy. Uznaliśmy, że dzięki temu będzie bezpieczniej. Ale czy aby na pewno? Ten bardzo aktualny problem to oś fabularna długo oczekiwanej nowej gry kanadyjskiego oddziału Ubisoft, odpowiedzialnego wcześniej m.in. za serie „Assassin’s Creed” czy „Far Cry”. Co łączy te tytuły? To oczywiście tzw. sandboxy, czyli piaskownice – gry, w których dostajemy do dyspozycji spory kawałek świata (np. całe miasto lub wyspę) i robimy w nim, co dusza zapragnie. Najsłynniejszym przedstawicielem tego gatunku jest oczywiście cykl „Grand Theft Auto”. W „Watch_Dogs” przenosimy się do współczesnego Chicago, gdzie wcielamy się w rolę Aidena Pearce’a. Hakera, który ma nadzwyczajny telefon zwany profilerem. Dzięki niemu w bardzo łatwy sposób jest w stanie wykraść informacje na temat przechodniów, zmienić światła na skrzyżowaniu, podejrzeć obraz z miejskiego monitoringu czy nawet spowodować przeciążenie systemu, które powoduje odłączenie prądu w całej dzielnicy! Możliwości jest znacznie więcej, a do kolejnych uzyskujemy dostęp w miarę postępów w grze. Dzięki profilerowi zwykły facet staje się niemal superbohaterem, a co ważne, faktycznie czuć potęgę i władzę, jaką daje graczowi ten niewielki gadżet. Zabawy jest tu mnóstwo i nikt nie powinien się nudzić ani chwili. „Watch_Dogs” porusza problemy inwigilacji i utraty anonimowości we współczesnym świecie. Jednak fabuła gry, co zaskakujące, traktuje ten temat nieco po łebkach. Trochę szkoda, ale warto pamiętać, że to pierwsza część nowego cyklu i jak to zwykle bywa w przypadku gier wideo, najważniejsze dla twórców było dopracowanie mechaniki gry oraz kwestie techniczne, a dopiero później fabularne. Trzeba jednak przyznać, że gra prezentuje się fantastycznie, szczególnie na konsolach nowej generacji i jest to musowy zakup dla każdego posiadacza takiej maszynki. Warto było czekać.
Ubisoft
Magda Navarrete (powyżej) urodziła się w Warszawie, studiowała w Madrycie, a przyjaźnie muzyczne zawiera w Ameryce Południowej. Tanga, bolera i inne latynoskie kawałki śpiewa tak, że czuć zapach zadymionej hiszpańskiej knajpy, w której piękne seniority marzą o szczęśliwej miłości, a na koniec wieczoru i tak kończą w ramionach jakiegoś ponurego typa. Nie trzeba drogiego biletu, żeby przenieść się do gorącej Hiszpanii i do dalekiej Brazylii czy Puerto Rico. Artystka ma wierną publiczność, która od lat przychodzi na jej koncerty i śledzi artystyczne dokonania, choć jej piosenki trudno usłyszeć w popularnych stacjach radiowych. W teatrze Syrena odbyła się premiera najnowszego recitalu Mag-