Każdy ma „mapę miłości”
byłam może 5 minut, ale w ZIP-ie mam wpisane i badanie, i nawet usg. Kiedy pojechałam do przychodni z prośbą o odczytanie wyniku usg., usłyszałam, że nie miałam takiego badania. Owszem, miałam, w ZIP-ie widnieje, tylko mnie przy nim nie było. I znowu ktoś ukradł pieniądze na moje nazwisko. Przecież jak będę chciała ukraść 100 złotych, to to zrobię, ale sama, osobiście. Jak mnie złapią, to dostanę karę, a jak nie, to będę miała stówę. Dlaczego taki doktor jeden z drugim nie poprosi swojej żony – przyjdź, zrobię ci badania i zarobię. Dlaczego to robi w moim imieniu? A co będzie jak przyjdzie moment, że będę takich badań potrzebowała i okaże się, że mój limit jest wyczerpany? Jak, pytam, można temu zapobiec i jak to zwalczyć? Czy w tym kraju liczy się tylko spryt i zdolność do przekrętów, czy też trochę merytorycznej wiedzy? Zarejestrujcie się w ZIP-ie i patrzcie na ręce. Wtedy pieniądze będą na wszystko. Jeśli ja w ciągu jednego miesiąca, mam trzy nieprawidłowości, to przy założeniu, że w tym samym czasie u lekarzy były miliony ludzi, rachunek jest prosty. Zawalczmy o pieniądze i wtedy skończą się kolejki i brak środków. nasz kraj mógłby być terytorium dwupaństwowym – USA i Watykanu? Nie uważam, że ci, co rządzą teraz, wszystko robią jak należy, ale wolę to, co jest, od przeideologizowanej perspektywy. Dlatego chociaż okazali się oni niezbyt sprawni w zarządzaniu państwem, wolę, by rządzili nadal politycy PO.
Z poważaniem
Mój list dotyczy artykułu zamieszczonego w 14. numerze ANGORY pt. „Odlot z pejczem”. Sadomasochizm nie ma swojego miejsca w DSM-IV (oczywiście z zupełnie innych powodów niż podane w artykule), ale w Polsce obowiązuje (poza wojskiem – będącym w strukturach NATO) system ICD-10, w którym sadomasochizm jest zawarty w punkcie F65.5. Zwrócić należy uwagę, że dzięki pracy kilku zgrupowanych organizacji, a szczególnie Revise F65, kilka krajów usunęło z ICD-10 tę klasyfikację. Idąc dalej – Światowa Organizacja Zdrowia w szkicu ICD-11 zmieniła zapis dotyczący parafilii, będzie on obowiązywał od 2017 roku. Jako kryterium zaburzenia przyjęto nie to, co partnerzy robią, tylko świadomą zgodę na określone zachowanie seksualne, tak jak w wypadku wielu innych zachowań.
Następna część artykułu to rozważania o prostytucji i mieszanie jej z życiem seksualnym. To tak jakby napisać artykuł o tym, że w zasadzie to całość zachowań seksualnych ludzi odbywa się w domach publicznych. Zwrócić należy uwagę, że według badań przeprowadzonych przez Andreasa A.J. Wismeijer PhD, Marcel A.L.M. van Assen PhD w Danii w latach 2012 – 2013 r., których wyniki były opublikowane w Journal of Sexual Medicine 16 maja 2013 roku, ludzie z przestrzeni BDSM tworzą bardziej stabilne związki niż przeciętna, okazują mniej zachowań socjopatycznych i neurotycznych niż pozostała część społeczeństwa. Z artykułu wynika, że są to niestabilne emocjonalnie osoby poszukujące tylko i wyłącznie doznań, co przypomina artykuły o homoseksualistach z lat siedemdziesiątych. Szczerze mówiąc – taki opis (według badań RFSL) mniejszości seksualnych zawarty był ostatni raz w opracowaniach niemieckich specjalistów w Trzeciej Rzeszy, na podstawie których ludzie należący do mniejszości LGBT i BDSM byli eksterminowani. Uważam, że krok w kierunku tej retoryki jest nie do końca właściwy w Europie XXI wieku.
Kolejny element artykułu można spokojnie pominąć – ich wartość jest porównywalna z „wiedzą” zawartą w książce „50 twarzy Graya”. Dlaczego wyssane z palca wyobrażenia pani Barbary Piętkiewicz znalazły się w artykule wspartym nazwiskiem dr. Depki, a nie w jakiejś por- nograficzno-erotycznej broszurce – nie wiem i wiedzieć chyba nie chcę.
Najbardziej oburzająca jest ostatnia część artykułu i ona powinna być napiętnowana szczególnie mocno, gdyż jest szczególnie groźna. Według p. Barbary osoby należące do mniejszości to potwory, które gdy nie znajdą partnera, a w zasadzie nie są w stanie mu zapłacić – atakują losowe osoby i brutalnie gwałcą. To jest szczególnie oburzające w świetle tego, że właśnie organizacje i ruchy związane z BDSM są zainteresowane rozwijaniem oświaty seksualnej, kwestii bezpieczeństwa seksualnego, a w szczególności wyeliminowania przemocy seksualnej. Podstawowym założeniem i hasłem jest „Sane, Safe, Consensual” – oznaczające, że osoby muszą być świadome tego, co robią, i mieć zdolność do podejmowania decyzji, muszą posiadać wiedzę na temat bezpieczeństwa i czuć się bezpiecznie, a przede wszystkim muszą wyrazić zgodę na wszystko, co dzieje się z ich ciałem. Zwracam uwagę, jak bardzo różni się to od przedstawicieli większości, którzy często uprawiają nieodpowiedzialny seks z przypadkowym partnerem poznanym w klubie i pod wpływem alkoholu – bo inaczej się boją, lub partnerka musi być na tyle pijana, by na to pozwoliła. Zbliżenia ludzi BDSM mają w sobie wiele gry, erotyzmu, nie ma w nich miejsca na środki odurzające lub alkohol – nie są udawane. Dodam do tego, że ludzie należący do tej mniejszości często są poddawani atakom seksualnym, a jak wynika z orzecznictwa, mają gorszą ochronę prawną (według badań The National Coalition for Sexual Freedom).
Ostatnim elementem artykułu są wynurzenia p. Barbary Pietkiewicz na temat powstawania zaburzeń sadomasochistycznych. Ja rozumiem jej brak wiedzy, poparty brakiem chęci do odszukania jakiejkolwiek realnej wiedzy i gigantycznym ciągiem w kierunku sensacji, ale opieranie się na badaniach z 1900 roku, to trochę tak, jakby latać w kosmos, używając maszyny parowej. Może spojrzyjmy na nowsze badania na przykład Odda Reiersola, psychologa i seksuologa z Norwegii, opierającego się na obserwacjach Roberta Stollera, Johna Moneya oraz innych znanych seksuologów. Po zebraniu ich wniosków z badań opracował on zestaw elementów mających wpływ na ten fragment naszej seksualności. Opisując to prostymi słowami – każdy ma zbudowaną „mapę miłości”, która podlega wpływom systemu hormonalnego i traumy. Przy czym trauma może się wiązać z przemocą w rodzinie (która bezwzględnie powinna być eliminowana), ale przede wszystkim wiąże się z czynnikami kulturowymi. Na przykład średniowieczne przyzwolenie dla flagelantów zwiększało liczbę osób zaburzonych, potrzebujących doznań masochistycznych. W najnowszych wynikach badań zauważyć można, że w struktu- rach pierwotnych pozbawionych tabu związanego z seksualnością – nie występują żadne parafilie! Innymi słowy – bardziej opresyjne i zamknięte oraz gorzej wyedukowane społeczeństwo produkuje więcej dewiantów niepewnych swojej seksualności, a zbyt duża trauma może wytworzyć osoby groźne dla otoczenia. Ale osoby o ukształtowanej seksualności, szczególnie związane z BDSM, nastawione na bezpieczeństwo, świadomość i przyzwolenie partnera nie staną się nagle gwałcicielami. Mają tak naprawdę na to mniejsze szanse – jako osoby przeciętnie lepiej wyedukowane i empatyczne w sferze erotycznej – niż przeciętny członek społeczeństwa.
Dodajmy do tego, że według badań American Kinsey Institute 5 – 10 proc. społeczeństwa stale uczestniczy w związku z elementami sado-maso, w podobnych badaniach prowadzonych w Europie; przynależność do mniejszości wskazało 5 – 18 proc. kobiet i 13 – 14 proc. mężczyzn (w zależności od konkretnych zachowań seksualnych). Jednocześnie te same badania wskazały, że osób homoseksualnych jest 2,1 – 5 proc. w wypadku kobiet i 7 – 12 proc. mężczyzn (w zależności od tego, czy dotyczy to chwili obecnej, czy przeszłych doświadczeń). Skala jest więc duża, osób z kręgu BDSM jest po prostu znacznie więcej niż LGBT. Dodajmy, że badania – w których pytano o zetknięcie się z akcesoriami s/m (bongade lub shibari) i używanie ich od czasu do czasu bez świadomej przynależności do mniejszości deklaruje ponad 30 proc. od ludzi.
W chwili obecnej, gdy tak wiele mówi się o zmniejszeniu przemocy, wypisywanie artykułu zawierającego błędne informacje i piętnującego 10 proc. społeczeństwa ze względu na zachowanie, które nie jest szkodliwe społecznie, nie jest też karane według Kodeksu karnego, a jednocześnie wskazującego tę mniejszość jako potencjalnie niebezpieczną – bez poparcia tego jakimikolwiek badaniami – oraz na szczególnie zagrożoną prostytucją, jest niedopuszczalne. Od 8 lat zajmuję się problemami tej mniejszości, obecnie promuję utworzenie oddziału Revise F65 – organizacji walczącej o prawa mniejszości, ale jednocześnie walczącej z przemocą seksualną – w Polsce. Taki artykuł jak Wasz jest szczególnie groźny, tym bardziej że przedruki z niego pojawiają się w wielu miejscach w sieci, a komentarze do nich wyraźnie wskazują, że zaplątanie nazwiska p. Depki i szukanie taniej sensacji jest bardzo skuteczną metodą działania (...).