Kije dla każdego
Jeszcze kilka lat temu ludzie chodzący po parku z dwoma kijami budzili zdziwienie innych. Dziś taki rodzaj aktywności fizycznej staje się coraz popularniejszy. I nie ma się co dziwić, skoro nordic walking – bo o nim mowa – to oferta dla każdego, na dodatek pozbawiona jakichkolwiek wad, o czym w wywiadzie poniżej przekonuje międzynarodowa instruktorka.
Wszystko zaczęło się prawie 100 lat temu, kiedy to Finowie wymyślili nordic walking jako formę całorocznego treningu dla narciarskich biegaczy. Dopiero jednak książka Marko Kantaneva sprzed 17 laty sprawiła, że zainteresowały się tym tysiące ludzi w wielu krajach. Co ciekawe, głoszona przez Fina idea znalazła podatny grunt w naszym kraju, gdzie nordic walking stał się nie tylko fantastyczną formą rekreacji, ale również polem do sportowej rywalizacji. Jesteśmy jednym ze światowych liderów nordic walkingu, opracowaliśmy regulaminy zawodów, a nasi rodacy zaliczają się do ścisłej czołówki. W sierpniu odbędą się już szóste mistrzostwa Polski w tej dyscyplinie.
I choć nie każdy chce być „zawodowcem”, każdy może od zaraz ruszyć z kijami po zdrowie i radość życia. Za tydzień do aktywnego życia namawiać nas będzie… 70-letnia didżejka. Za taką cenę na pewno nie kupimy sprzętu właściwej jakości. Dobre kije powstają z włókna węglowego i aluminium. Im więcej jest włókna, tym lepiej, bo kij jest lżejszy i bardziej wytrzymały. Ważna jest jego długość, uzależniona od wzrostu i długości ręki. Przy zakupie warto o to wszystko zapytać. Do całości potrzeba nam jeszcze butów o miękkiej podeszwie, by stopa mogła pracować, i lekkiego ubrania.
– Czy nordic walking można uprawiać też w miejskiej dżungli, na betonowych chodnikach?
– Ja zakazuję tego swoim uczniom. Na takiej nawierzchni nie ma efektu wbicia kija w ziemię, brak jest prawidłowego odbicia i zdecydowanie bardziej obciążamy swoje stawy.
– Kto może oddać się pasji chodzenia z kijami?
– Jeśli nie ma przeciwwskazań lekarskich, a jeszcze się z tym nie spotkałam, to jest to sport dla wszystkich. Ćwiczą zarówno dzieci, jak i osiemdziesięciolatkowie. Najfajniejsze jest to, że można przejść się na świeżym powietrzu, świetnie pooddychać, spalić kalorie i porozmawiać z sympatycznymi ludźmi. Nie obciążamy też swoich kolan tak, jak w czasie biegu.
– Czy to forma rekreacji, czy też sport?
– Jedno i drugie. W Polsce organizowane są zawody na różnych dystansach, nawet na 100 km, czy imprezy całonocne. Ci, którzy traktują to jak sport, są w stanie pokonać 5 km w ciągu 29 – 30 minut. Dla mnie ważniejszy jest aspekt rekreacyjny, zwłaszcza w odniesieniu do osób starszych, które zamiast siedzieć przed telewizorem, wybierają ruch na świeżym powietrzu. I takich osób jest coraz więcej, z czego trzeba się cieszyć. Warto więc poszukać w swej okolicy zajęć z nordic walkingu i zrobić pierwszy krok. najsłynniejszego szczytu Afryki w wieku 49 lat pomogło jej nie tylko odzyskać formę z młodości, ale i uwierzyć w siebie. „Dziś nie boję się stawiać sobie spektakularnych wyzwań i… je realizować” – mówi. Tych życiowych i tych sportowych, bo po Kilimandżaro były: Jebel Toubkal w Maroku, Aleja Wulkanów w Ekwadorze i sanktuarium Annapurny w Himalajach. Na studiach Kasia polubiła narty. Dwadzieścia lat później dorzuciła do nich bieganie i nordic walking. W wieku 45 lat zaczęła grać w tenisa. „Zrealizowałam młodzieńcze marzenie, na które wcześniej brakowało mi czasu, pieniędzy i motywacji. Teraz gram regularnie z członkami klubu „Zamach” we Wrocławiu” – cieszy się. Klub tworzą aktywne, pozytywnie zakręcone panie inspirujące się wzajemnie do zdrowego stylu życia. „Takie wsparcie pomaga, bo sport wymaga czasami dużego samozaparcia. Nie zawsze chce się raniutko wstać i pójść z kijkami do lasu, czy wieczorem, zamiast serialu, pojechać na fitness”.
A korzyści? „Zyskałam fajnych przyjaciół w różnym wieku. Czuję się zdrowa. Mam dystans do siebie i świata. I śmieję się częściej niż kiedykolwiek wcześniej” – jednym tchem wylicza Katarzyna. KATARZYNA FUGLEWICZ (50+) – szkoleniowiec w branży
kosmetycznej, Wrocław