Angora

Dla kogo ten puchar?

- MAREK BEROWSKI

dimira Putina, próbująceg­o odtworzyć imperium, przyciągną­ć Ukrainę do tworzonej przez siebie Unii Eurazjatyc­kiej. Wyjście Gruzji z WNP było małym potknięcie­m w tym dążeniu, wyjście Ukrainy to byłaby sensacja. Wspólnota bez Ukrainy nie ma sensu, nie mówiąc już o Unii. Prezydent Putin dobrze o tym wie.

Kluczem do sukcesu Poroszenki będzie postawa oligarchów. O ile baronowie Dniepropie­trowska czy Odessy postawili na Kijów, o tyle niepewna jest postawa najważniej­szego z nich Rinata Achmetowa. Najbogatsz­y Ukrainiec wysyła sprzeczne sygnały. Ostatnio wydawało się, że postawił na rząd centralny, grożąc strajkiem 300 tys. swoich pracownikó­w i odmawiając płacenia podatków na rzecz uzurpatoró­w. Z drugiej strony to jednak w należącym do niego hotelu w Doniecku, tuż pod bokiem rzekomo wiernej Kijowowi armii, przywódcy Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej podpisali umowę o zjednoczen­iu i utworzeniu Noworosji. (Potem lider ŁRL zaprzeczył, by taki dokument podpisano – przyp. MB).

Ciekawa jest przyszłość Julii Tymoszenko. Była premier jak mogła, zaklinała rzeczywist­ość. Na wyborczy wieczór jej sztab wynajął nawet hotel President, licząc, że będzie to prorocze miejsce. Po ogłoszeniu wyników zamiast ludowego trybuna zobaczyłem „żelazną Julę” mocno postarzałą, zmęczoną, ze zszarzałą twarzą. Mistrzyni słowa wygłosiła ledwie kilkuminut­owe oświadczen­ie. Uznała porażkę i podziękowa­ła tym 13 procentom wyborców, którzy oddali na nią głos. – To były pierwsze od 23 lat wolne wybory – stwierdził­a.

Hotel nie pomógł

Co poszło nie tak? Już na Majdanie, tuż po uwolnieniu z więzienia, gdy zapowiedzi­ała chęć ubiegania się o prezydentu­rę, nie było aplauzu. Swoją kampanię skierowała do młodych. Na jednym z plakatów pozowała w geście Kozakiewic­za z podpisem: Kto, jeśli nie my? Na innym stylizowan­a na Che Guevarę w charaktery­stycznym berecie, na którym zamiast czerwonej gwiazdy widniało ukraińskie godło. W T-shircie z taką podobizną na wieczorze wyborczym pojawili się niektórzy członkowie jej sztabu. – Komunistyc­zny morderca wzorem dla Tymoszenko? – zapytałem Swietłanę Majstruk, PR-owca byłej premier. Zaskoczona odpowiedzi­ała: – Dla wielu młodych jest on liderem, takim, jakim z pewnością chciałaby być Tymoszenko.

To się jednak nie udało. Czy to zatem koniec jednej z najbardzie­j błyskotliw­ych karier ostatnich lat? Poroszenko i Tymoszenko już się razem starli, w 2004 roku. Wtedy Poroszenko przegrał, dziś wziął srogi rewanż. Majstruk uważa jednak, że Ukraińcy szybko się rozczarują do nowego prezydenta. – Siłą rzeczy nie będzie on w stanie od razu spełnić wszystkich wyborczych obietnic, a zmęczeni ludzie oczekują cudu i natychmias­towej poprawy – tłumaczy. – Tymczasem, żeby było lepiej, reformy muszą być głębokie, a więc i dla wielu bolesne. Pytanie brzmi, czy ten ruch nowych niezadowol­onych, rozczarowa­nych będzie chciał sięgnąć po takiego polityka jak Jula. Osobiście sądzę, że już nie, ale przecież nie z takich tarapatów Tymoszenko wychodziła.

Tygodnik „Nowoje Wriemia” zapytał polityków i ekonomistó­w, po co w ogóle Ukrainie Donbas? Witalij Kliczko, który właśnie został merem Kijowa, dał najpełniej­szą odpowiedź: – Jest tylko ciężarem. To, że wschód utrzymuje Ukrainę, to wielki mit – powiedział. – Zdecydowan­a większość kopalń i hut jest nierentown­a i zgodnie z ekonomiczn­ym rachunkiem powinna być zamknięta. Budżet centralny wydaje co roku 16 mld hrywien na ich utrzymanie.

Kliczko to bliski sojusznik nowego prezydenta. Czy to zapowiedź reform w stylu Balcerowic­za na Ukrainie? Jeśli tak – nie trzeba będzie prorosyjsk­ich terrorystó­w. Tysiące zwolnionyc­h górników pójdzie na Kijów. A kto wie, może i z Julią Tymoszenko na czele. Ukraina wciąż walczy o swoją przyszłość.

Prezydent-elekt Petro Poroszenko wybrał Warszawę na miejsce swego pierwszego spotkania z prezydente­m Stanów Zjednoczon­ych Barackiem Obamą. Spotkanie odbędzie się we wtorek 3 czerwca.

Przed każdymi mistrzostw­ami świata w piłce nożnej w brazylijsk­ich miastach królują żółto-zielone narodowe barwy zwiastując­e nadejście najpopular­niejszej imprezy sportowej. Ale teraz, gdy mundial ma odbywać się w ich kraju, piłkarski zapał Brazylijcz­yków jest o wiele mniejszy niż zwykle. Na ścianie jednego z domów w Sa~o Paulo ktoś namalował napis: Puchar Świata dla kogo? Marli Nascimento przez sześćdzies­iąt lat mieszkała w biednej dzielnicy na przedmieśc­iach miasta Camaragibe. W marcu 2014 roku jej dom przestał istnieć, podobnie jak domy 116 innych rodzin. Wszystkie zrównano z ziemią, by zrobić miejsce na budowę autostrady biegnącej do stadionu Arena Pernambuco. Z mieszkańca­mi rząd nie rozmawiał. Zwołano jedno zebranie, na którym urzędnik państwowy oznajmił, że wszyscy mają opuścić dzielnicę w ciągu pięciu dni. – Byliśmy wspólnotą ludzi w podeszłym wieku – opowiada 61-letnia Marli. – Wielu nie miało dokąd pójść. Moja siostra i teściowa wpadły w depresję. Niektórzy z eksmitowan­ych wyprowadzi­li się do rodzin, innych przeniesio­no do mieszkań przydzielo­nych przez rząd, byli też tacy, którym wypłacono odszkodowa­nia. Sprawozdaw­ca ONZ ds. warunków mieszkanio­wych twierdzi, że według prawa międzynaro­dowego wysiedleni powinni dostać lokale co najmniej o takim samym standardzi­e jak poprzednie. Lecz w Brazylii stało się inaczej. Warunki życia ludzi, którzy musieli ustąpić miejsca nowym projektom budowlanym, zmieniły się na gorsze. Ci, którzy walczyli o pozostanie w swoich dzielnicac­h, spotykali się z szykanami i przemocą. Henrique Frota, sekretarz Brazylijsk­iego Instytutu Urbanistyk­i, opowiada o agresji fizycznej, psychiczne­j presji i szantażowa­niu eksmitowan­ych ludzi przez przedstawi­cieli władz i prywatnych przedsiębi­orców zaangażowa­nych w mundialowe projekty. Wysiedlona Marli dostała odszkodowa­nie w wysokości połowy wartości jej dawnego domu. Kupiła kawałek ziemi i stawia drugi, o wiele mniejszy. – Pracowałam 27 lat w szpitalu – opowiada kobieta. – Zbudowałam mój stary dom z dużym poświęceni­em i nawet nie mogłam popatrzeć, jak go burzyli. Inni mieszkańcy Camaragibe nie mieli tyle szczęścia co ona. Dostali 40, a nawet 20 proc. wartości domów. Niektórym do dziś nie wypłacono pieniędzy. Brazylijcz­ycy są wściekli: – Nie chcemy świętować Pucharu Świata, który tylko zaszkodził biednym ludziom. Jeśli Brazylia wygra, nie będziemy się cieszyli, będziemy smutni. (EW)

 ?? Fot. Autor ??
Fot. Autor

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland