Deklaracja wiary nauczycieli
„Uznaję pierwszeństwo prawa Bożego nad prawem ludzkim”. Ideologiczny spór przenosi się z gabinetów lekarskich do szkolnych klas. Jeden z prawicowych blogerów stworzył roboczą wersję „Deklaracji sumienia pedagoga”. Pomysł już spodobał się części katolickich wychowawców i posłance Marzenie Wróbel.
– „Ja, nauczyciel Rzeczypospolitej Polskiej, przyrzekam rzetelnie pełnić mą powinność nauczyciela i wychowawcy, dążyć do pełni rozwoju i doskonalenia osobowego tak własnego, jak i powierzonych mi uczniów, w duchu patriotycznym i ewangelicznym, mając na względzie Dobro Wspólne (Bonum Commune) oraz Zbawienie własne i swoich podopiecznych. Zatem zobowiązuję się kształcić oraz wychowywać młode pokolenia Polaków w duchu umiłowania prawdy (Veritas liberabit vos), a nade wszystko umiłowania Boga-Prawdy, albowiem Jezus Pan powiedział o sobie, iż jest Prawdą największą Ego sum Veritas (J. 14, 6). Stąd też będę uczyć szacunku i umiłowania Kościoła katolickiego i każdego człowieka (mojego bliźniego), a także narodu polskiego (rodziny rodzin polskich) i naszej matki Ojczyzny. Czynić będę wszystko zgodnie z powszechnymi zasadami dobra i sprawiedliwości, jakie od wieków głosi filozofia perennis i teologia perennis, których najlepszym strażnikiem jest nieomylna w sprawach Wiary i Obyczajów Stolica Apostolska Świętego Rzymskiego Kościoła Katolickiego. Zobowiązuję się strzec godności stanu nauczycielskiego i dbać o jego dobre imię, a także chronić świętość każdego życia i świętość powołania zawodowego. Tak mi dopomóż Bóg!” – proponuje twórca Deklaracji Janusz Górzyński (http://janusz.neon24.pl).
– Załóżmy, że uzgodnicie ową deklarację, a w klasie uczonej przez pana od biologii jest 15 katolików, 2 świadków, 2 ateistów, 1 prawosławny i jeden wierzący w wielkiego Manitu. Pan od biologii zgodnie ze swoją deklaracją uczy wedle nauk kościelnych – że dzieci nie wolno płodzić, dopóki nie pójdzie się do księdza katolickiego i w obliczu katolickiego Boga (inni tu nie działają, bo ważny jest tylko katolicki ślub, więc zawarcie innego ślubu to jest związek partnerski, a tych Kościół nie uznaje, a skoro nie uznaje, to jest cudzołóstwo) – proszę mi powiedzieć – jak osoby podpisujące tę deklarację będą zgodne z prawem państwowym, którego Pan Jezus (w którego katolicy wierzą i ponoć wypełniają Jego polecenia) kazał przestrzegać. A co, jeśli jehowi też podpiszą swoją deklarację i przyjdzie taki i będzie pana dzieci uczył, że transfuzja jest niedopuszczalna i zła, i lepiej umrzeć, niż dać sobie ją zrobić? Co oznacza taka deklaracja? Że za chwilę niekatolik i jego dzieci będą zasypywani kościelnymi prawami? – pyta Bez kredek we łbie (http://neon24.pl)
– Lekarze, nauczyciele, kto następny? – zastanawia się Marzatela (http://mojapolskadomowa.blox.pl). – Jestem katoliczką – wierzącą i praktykującą, jednak bardzo mi się nie podoba włączanie państwa i jego struktur do tego, jakimi wartościami powinnam się kierować w życiu. Wpisywanie Boga na sztandary i do kodeksów to bardzo zły pomysł. Choć z pewnością łatwiej jest podpisać deklarację niż we własnym codziennym życiu kierować się zasadami. Tym bardziej że wielu z tych najgłośniej krzyczących najczęściej nawet Dekalog traktuje bardzo wybiórczo. Dzień święty obowiązkowo świętować, ale mówić fałszywe świadectwo przeciwko bliźnim. Pełna ochrona życia, ale kara śmierci powinna być. A kwestia nie cudzołóż, czy nie pożądaj żony bliźniego swego, to już w ogóle się nie liczy. Może już pora, aby politycy się też formalnie zadeklarowali? Listy wyborcze, na których przy każdym kandydacie będzie informacja, czy i jaką wiarę wyznaje? A na spotkaniach wyborczych będzie można dopytać – jak to realizuje we własnym życiu i ile hipokryzji jest pod sztandarami obrońców wiary?
– Deklaruję, że na każdej lekcji w szkole – w ramach ćwiczeń czytania ze zrozumieniem, co podkreślam – będę odczytywać fragment Ewangelii Latającego Potwora Spaghetti bądź Luźnego Kanonu, dając uczniom krótką jego interpretację, niewykluczającą innych interpretacji, które nie wykluczają jeszcze innych interpretacji itd. – czytamy propozycję Deklaracji wiary nauczycieli pastafariańskich (http://michalwalinski.wordpress.com). – Jednocześnie przysięgam, że nigdy nie będę nawracać nikogo z jego wiary na jakąkolwiek inną wiarę, w tym pastafariańską, bo nawracanie innych było najbardziej szkodliwą działalnością, jaką wymyślił człowiek od początku swojego istnienia, a ci, którzy dokonywali krwawych krucjat i podbojów w imię religii, jedli za mało makaronu, pozbawiając swoje ciało potrzebnej ilości kwasów białkowych, tryptofanu i fenyloalaniny odpowiedzialnych za produkcję endorfin.
Wybrał: (WA)