Angora

Bój to był nasz ostatni?

- Rozmawiał: KRZYSZTOF RÓŻYCKI

17 stąpiło obywatelsk­ie przebudzen­ie, rozbudzeni­e patriotyzm­u. W tamtych latach w postrzegan­iu polityki historyczn­ej PiS i PO niewiele się różniły, a do pewnego momentu nawet szły razem.

– Jeszcze w czasach Gierka komunistyc­zna władza bardzo krytycznie wypowiadał­a się o powstaniu, ale za Jaruzelski­ego nastąpiła zmiana. Podczas kilku rozmów, jakie z nim przeprowad­ziłem, wypowiadał się o powstaniu z szacunkiem, mianował też pułkownika Jana Mazurkiewi­cza „Radosława” (tak jak później Stanisława Skalskiego) generałem. Oczywiście niewiele go to kosztowało, ale nawet te gesty można uznać za pewien postęp.

– Wprowadził też rogatywki w Kompanii Reprezenta­cyjnej Wojska Polskiego (śmiech), ale moim zdaniem świadczyło to tylko o tym, że uznał swoją porażkę. Polska Ludowa była oparta na dwóch kłamstwach założyciel­skich: Katyniu i Powstaniu Warszawski­m. Katyń pozwolił Stalinowi zerwać stosunki dyplomatyc­zne z rządem londyńskim i stworzyć prosowieck­ą Polskę. Powstanie, które wybuchło tydzień po manifeście lipcowym, było narodowym referendum pokazujący­m, po której stronie opowiadała się zdecydowan­a większość społeczeńs­twa. Gdy Jaruzelski zobaczył, że nie jest w stanie zwalczyć mitu powstania, po prostu się z tym pogodził.

– W ostatnich latach nawet SLD i Leszek Miller nie są już wobec powstania tak jednoznacz­nie krytyczni. Wyjątek stanowią chyba tylko Jerzy Urban i Janusz Palikot.

– Bo taka szalona krytyka jest charaktery­styczna dla ludzi bardzo kontrowers­yjnych, właśnie takich, o których pan wspomniał.

– Czy któryś z wpływowych polskich polityków był przeciwny powstaniu muzeum?

– Nie było takich osób. Politycy lewicy ani nie pomagali, ani nie przeszkadz­ali. Ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewsk­i chyba nie miał serca do tego projektu i zapewne z tego powodu nie zjawił się na otwarciu naszego muzeum. Za to był premier Belka, może dlatego, że musiał towarzyszy­ć przybyłemu na uroczystoś­ci kanclerzow­i Gerhardowi Schröderow­i. Postkomuni­ści bardzo często odwoływali się do wyborczego hasła Kwaśniewsk­iego: „Wybierzmy przyszłość”, i to najlepiej tłumaczy ich stosunek do powstania. Nie mogli odwoływać się do przeszłośc­i, gdyż mieli „trupy w szafie”, a więc lepiej było w niej nie grzebać, co moim zdaniem nie wynikało nawet ze złej woli, tylko wychowania, nastawieni­a ich elektoratu. Ale nie tylko lewica była nieprzychy­lna mitowi powstania. Także liberalno-medialny mainstream wywodzący się ze środowisk solidarnoś­ciowych zwalczał „romantyczn­ą wizję historii”.

– Ma pan na myśli środowisko „Gazety Wyborczej”.

– Było to wówczas najsilniej­sze środowisko mainstream­u, ale mam na myśli większość liberalneg­o skrzydła „Solidarnoś­ci” z lat osiem- dziesiątyc­h. Dla tych ludzi zbyt mocne eksponowan­ie słowa patriotyzm od razu stawało się podejrzane. Taka postawa wywodzi się jeszcze od Stanisława Brzozowski­ego. Dobrze ilustruje ją wiersz Jana Kasprowicz­a: „Rzadko na moich wargach – Niech dziś to warga ma wyzna – Jawi się krwią przepojony, Najdroższy wyraz: Ojczyzna”.

Co nie oznacza, że Kasprowicz­owi, Brzozowski­emu czy ludziom związanym ze środowiski­em „Gazety Wyborczej” nie zależało na dobru Polski. – Ile kosztowało muzeum? – Na dzisiejsze pieniądze 50 – 60 milionów; wszystkie środki pochodziły z kasy miasta.

– To mniej niż 20 procent tego, ile docelowo będzie kosztować Muzeum Historii Żydów Polskich.

– Rzeczywiśc­ie, Muzeum Powstania Warszawski­ego kosztowa- ło bardzo mało, chociaż trzeba pamiętać, że budynek już stał, ale wymagał gruntownej przebudowy.

– Jaki wpływ na młode pokolenie może mieć dziś mit powstania?

– Ta opowieść dlatego tak trafia do młodego pokolenia, że dotyczy także młodych. Chłopcy z Szarych Szeregów byli przecież w tym samym wieku. To narracja o granicznyc­h doświadcze­niach, których na szczęście nie zaznali współcześn­i Polacy.

– Jak to się ma do opinii różnych nauczyciel­i i ekspertów, których większość uważa, że młodzi Polacy myślą jedynie o sobie, nie mają poczucia wspólnoty, są nihilistam­i, konformist­ami, osobami, dla których wszelkie idee nie mają większego znaczenia. Czy gdyby dziś nadeszła godzina próby, to pana zdaniem stanęliby na wysokości zadania?

– Jestem o tym przekonany. Takiej odpowiedzi niedawno udzielili Ukraińcy, którzy przez pokolenia w dużo większym stopniu niż my byli poddawani komunistyc­znej propagandz­ie. Ale gdy zaszła taka potrzeba, na Majdanie umierali studenci, robotnicy, zwykli ludzie, którzy zamiast pójść na wykład czy do pracy, poszli na Majdan i zginęli od kuli. W wydarzenia­ch na Ukrainie profesor Witold Kieżun widzi sporo analogii do powstania, którego był żołnierzem i bohaterem.

– Na spotkania i prelekcje Witolda Kieżuna przychodzi bardzo wiele młodych ludzi, dla których profesor mógłby być pradziadki­em (ma 92 lata). Dobrze pamię- tam, że gdy ja byłem nastolatki­em, to spotkania z kombatanta­mi wszelkiej maści (także tymi z Armii Krajowej) bardzo męczyły moje pokolenie i trudno było o jakąś nić porozumien­ia.

– PRL wydawał się wieczny, a ówczesny świat zmieniony raz na zawsze. Młode pokolenie nie czuło więc takiej wspólnoty z II RP, wojennymi dokonaniam­i swoich ojców i dziadów, mimo że tamte wydarzenie były jeszcze świeże, a rany niezabliźn­ione.

– We wspomniany­m na początku raporcie Homo Homini na ostatnim miejscu listy zrywów narodowych znalazło się powstanie w getcie warszawski­m. A przecież ze wszystkich naszych batalii i zmagań to powstanie jest jedynym powstaniem, o którym pamięta się dziś niemal na całym świecie.

– Nasze muzeum także regularnie włącza się w obchody powstania w getcie. Dlaczego dla Polaków nie jest ono aż tak ważne? Może dlatego, że pamięć bohaterów getta czczono w Polsce także w czasach, gdy żołnierzy Armii Krajowej wsadzano do więzień. Moim zdaniem zadziałał tu też prosty mechanizm, że najpierw pamięta się o swoich. To także reakcja na trwające dziesiątki lat zakłamywan­ie historii. Na 30. rocznicę Powstania Warszawski­ego w „Życiu Warszawy” nie było o tym żadnej wzmianki na pierwszej stronie, gdy obchody kolejnych rocznic powstania w getcie relacjonow­ano we wszystkich mediach. Ale tu nic nie jest zero-jedynkowe. Trzeba robić wszystko po kolei, to znaczy najpierw przywrócić pamięć o tych, których chciano wymazać z naszej historii. Jestem przekonany, że Polacy nie zapomną o bohaterach powstania w getcie, bo to wydarzenie na zawsze zapisało się zarówno w historii Polski, jak i narodu żydowskieg­o.

– Co o Powstaniu Warszawski­m sądzą dziś młodzi Niemcy?

– Nie wiem, co siedzi w ich sercach. Ale jestem pewny, że w relacjach polsko-niemieckic­h ostatnich lat wiele się zmieniło na lepsze. Erika Steinbach odchodzi na polityczną emeryturę, aw tym tygodniu w berlińskie­j „Topografii terroru” (muzeum znajduje się w miejscu, gdzie w czasach hitlerowsk­ich miał siedzibę Główny Urząd Bezpieczeń­stwa Rzeszy – RSHA) organizuje­my wielką wystawę, na otwarciu której zjawią się prezydenci Polski i Niemiec, burmistrz Berlina i prezydent Warszawy.

 ?? Reprodukcj­a: FoKa/Forum ??
Reprodukcj­a: FoKa/Forum

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland