Szalał hondą po Monciaku w Sopocie
Rozpoczęło się śledztwo w sprawie szalonego kierowcy, który w sobotę 19 lipca tuż przed północą celowo potrącił przeszło 20 osób na Monciaku w Sopocie.
Rozpędzone auto z impetem wjechało w tłum. Prowadzącemu było jednak wciąż mało – zawrócił hondę civic i ponownie przejechał przez deptak. Połamał ludziom nogi, porozbijał głowy. To cud, że nikt nie zginął. 32-letni Michał L. został już przesłuchany i postawiono mu zarzuty. Szaleńcowi ze schizofrenią grozi 10 lat więzienia. Już trafił do aresztu na trzy miesiące.
Zdarzenia z sobotniej nocy były prawdziwym dramatem. Kierowca staranował bramki przy wejściu na molo, a później zawrócił i kontynuował swoją jazdę grozy. Ludzie odbijali się od samochodu niczym kukły, w wyniku czego 23 osoby zostały ranne. Próbował uciekać z pojazdu, jednak uniemożliwili mu to świadkowie wydarzenia, którzy zatrzymali go i przekazali policji. Obecnie w szpitalach przebywa czterech poszkodowanych z poważnymi obrażeniami.
Michał L. ze schizofrenią
Kierowcą okazał się notowany Michał L. z wykształcenia psycholog. W czasie przesłuchania przyznał się do winy, ale nie złożył szczegółowych zeznań. Niestety, sam pan psycholog ma duże kłopoty z głową. Jak udało się ustalić dziennikarzom „Super Expressu”, choruje na schizofrenię i leczy się psychiatrycznie. – Michał L. wskazał dwa szpitale, w których się leczył. Będziemy to weryfikować – powiedział prokurator Tomasz Landowski z Prokuratury Rejonowej w Sopocie. – Mężczyzna zostanie też poddany badaniu przez naszych biegłych lekarzy psychiatrów. Ocenią, w jakim stanie był w czasie wypadku – dodał.
Przyznał się do winy
Prokuratura szaleńcowi z Sopotu postawiła zarzut stworzenia zagrożenia katastrofy lądowej. Wielu poszkodowanych doznało poważnego uszczerbku na zdrowiu (…).
***
Policja nie dopełniła
obowiązków?
Ze względu na skomplikowany charakter sprawy, jej medialny i społeczny rozdźwięk oraz wysoką szkodliwość czynów zarzucanych Michałowi L., sprawą sobotniego rajdu po Sopocie zajmie się Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. – Mamy więcej możliwości, by wyjaśnić wszystkie wątki – informuje prokurator.
– Taka decyzja zapadła z uwagi na zawiłość tego postępowania oraz wysoką szkodliwość społeczną czynów zarzucanych Michałowi L. – poinformowała Agnieszka Gładkowska z gdańskiej Prokuratury Okręgowej. – Poza tym istnieje ogromne zainteresowanie społeczne i medialne postępowaniem, które mogłoby utrudniać pracę prokuratury rejonowej – dodała.
Gładkowska zapewnia, że Prokuratura Okręgowa ma większe możliwości szybkiego zbadania wszystkich wątków sprawy. Także tych pobocznych. – Chodzi tutaj o hipotetyczne niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy zarówno policji, jak i straży miejskiej, o czym również się mówi – wyjaśnia prokurator.
Po sobotnich wydarzeniach w Sopocie Ryszard Stachurski, wojewoda pomorski, zażądał wyjaśnień z KWP. Chciał wiedzieć, dlaczego na miejscu wypadku od razu nie było policjantów. W środę otrzymał raport i dekla- liwe hasła. Na miejsce przybył oddział prewencji i straż pożarna.
– Ludzie przed komendą byli agresywni. To wymagało reakcji, na szczęście nie ma większych szkód – powiedział Andrzej Świeboda z policji w Zawierciu.
Jak wyjaśnił, zniszczona została szyba w budynku komendy i uszkodzono dwa radiowozy. Noc upłynęła jednak spokojnie, gdyż policja w Zawierciu otrzymała wsparcie z Katowic i Częstochowy. Na ulicach – jak zaznaczył Świeboda – było dużo policyjnych patroli.
Policja zatrzymała dwie osoby. – Były one bardzo agresywne; znieważyły i naruszyły nietykalność cielesną funkcjonariuszy – powiedział Świeboda. rację, ilu funkcjonariuszy będzie odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w Sopocie.
– Wojewody nie satysfakcjonuje informacja przekazana przez komendanta. Właściwie nadal nic nie wiemy, np. dlaczego policjanci, mając do dyspozycji 12 minut, nie zatrzymali pirata drogowego, który jechał już z Gdyni – mówi Tomasz Wróblewski, szef biura prasowego wojewody pomorskiego.
(TVN24.pl, 23 VII)
Kim jest szaleniec?
32-latek mieszka w Redzie niedaleko Trójmiasta. To dobrze wykształcony człowiek, który skończył turystykę i rekreację w gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego oraz psychologię w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej. Poza tym był ratownikiem wodnym. Ale to nie koniec rewelacji. Jak podaje gazeta.pl, Michał L. pracował w polskim oddziale wielkiej amerykańskiej korporacji z branży komputerowej, zajmował się rekrutacją do pracy wysokiej klasy specjalistów. Prowadził zdrowy tryb życia, uprawiał sport, dobrze się odżywiał.
Co sprawiło, że młody człowiek mający dobrze płatną pracę i szerokie zainteresowania nagle zmienił się w bestię koszącą swoim samochodem bezbronnych przechodniów? „Gazeta Wyborcza” podaje, że przed rozpoczęciem szaleńczego rajdu mężczyzna był niezwykle aktywny na Facebooku.
Pisał do rodziny i znajomych niezrozumiałe teksty, poruszał w nich wątek swojej pracy oraz ludzkich zachowań. Cytował buddyjskie mantry. Jeden z jego znajomych zapytał go na portalu, czy jest pijany. Odpowiedział, że nie. I faktycznie, w czasie zatrzymania był trzeźwy. Na końcu napisał na swoim profilu: „Sin to clean”, czyli grzech do wyczyszczenia. Po chwili wsiadł za kierownicę swojej hondy i pojechał do Sopotu.
(Fakt.pl, 25 VII)
Dodał, że kilkadziesiąt osób zostało wylegitymowanych. – Demonstranci żądali natychmiastowego wyjaśnienia śmierci 21-latka – podkreślił Świeboda (...).
*** Przyczyną śmierci Adriana z Zawiercia nie było pobicie, jak wcześniej sądzono. Wyniki sekcji zwłok 21-latka wykazały, że zgon nastąpił z powodu zadławienia się wymiocinami. Z najnowszych informacji przekazanych policji przez Prokuraturę Okręgową w Częstochowie wynika, że badania toksykologiczne wskazują na obecność alkoholu oraz substancji psychoaktywnych, tzw. dopalaczy.
(Dziennik.pl, Gazeta.pl, 25 VII)