Śledztwo w stanie hipnozy Rozmowa z dr. ANDRZEJEM KACZOROWSKIM
– Czy można manipulować człowiekiem znajdującym się pod wpływem hipnozy, np. do wykonania czegoś, czego w normalnych warunkach by nie zrobił?
– Jeśli człowiek nosi w sobie głęboko zakorzeniony kodeks moralny, nigdy i przez nikogo nie zostanie zaprogramowany na popełnienie przestępstwa lub zachowanie nieetyczne. To raczej przestępcę można – poprzez hipnozę – wyprowadzić z obranej drogi przestępczej. Jeśli człowiek nie ma inklinacji kryminalnych, nie będzie możliwe nakłonienie go do popełnienia czynu zabronionego. Natomiast, jeśli ktoś takie inklinacje w sobie ma, nie potrzebuje być wprowadzany w hipnozę, by przestępstwo popełnić.
– W jaki sposób wykorzystuje się tę metodę w trakcie śledztwa? Czy policja korzysta z pańskich usług?
– Przychodzą do mnie policjanci – często też nieoficjalnie, by czegoś w śledztwie się dowiedzieć. Uzupełnić materiał dowodowy. Często przychodzą także oficjalnie, z nakazem sądowym, by w ten sposób przesłuchać podejrzanego bądź świadka. Każda metoda jest dobra, jeśli pomaga temu, czego szukamy. Jest to metoda pomocnicza, niekiedy jedyna. Świadomy policjant korzysta ze wszystkich dostępnych metod, żeby nie mieć na sumieniu kogoś niewinnego w więzieniu. Jeśli jest taka możliwość, powinniśmy jak najczęściej korzystać nawet z niekonwencjonalnych metod dotarcia do prawdy.
– Pamięta pan jakieś spektakularne sukcesy swoich terapii, dzięki którym obrano inną wersję postępowania, odnaleziono zaginione zwłoki, wskazano winnego?
– Było ich całkiem sporo. Pamiętam klienta podejrzanego o morderstwo, który na początku śledztwa przyznał się do uczestnictwa w zabójstwie pewnego chłopaka. Wraz z kolegą zabił 13-latka i ukrył jego ciało w lesie. Obaj zabójcy nie pamiętali jednak dokładnie, w którym miejscu ukryli ciało. Na domiar złego, po kilkumiesięcznych bezskutecznych poszukiwaniach ciała przez policję, adwokat oskarżonych polecił im zmienić linię obrony. Przyjęli strategię zaprzeczenia wcześniejszej wersji (przyznaniu się), co skutecznie zamknęło drogę do rozwiązania zagadki ukrycia zwłok. Śledczy przyprowadzili podejrzanych do mnie. Musieliśmy zastosować podstęp psychologiczny. Pod pozorem terapii psychologicznej wprowadziłem podejrzanego w trans hipnotyczny. Dzięki przywołaniu wspomnień z dzieciństwa zacząłem go pytać o przyjętą przez policję wersję zabójstwa – wraz z kolegą atakuje młodego chłopaka, który nieszczęśliwie uderza głową o kant ławki, stwierdzają jego śmierć, postanawiają pozbyć się ciała. Badanemu przeszłość, czyli dzieciństwo, nałożyła się na kilka obrazów związanych z momentem zabójstwa i w ten sposób zaczął odtwarzać dokładny przebieg wydarzeń. Krok po kroku opisywał drogę, którą przebyli, niosąc ciało, aż do miejsca jego ukrycia. Podobnie, choć ze swojej perspektywy – niejako zza pleców pierwszego zabójcy – potwierdził wersję drugi uczestnik zbrodni. Dzięki tym wyznaniom policja mogła odnaleźć ciało, a rodzina – pochować chłopca.
Był też ciekawy przypadek z alkoholem w tle, właśnie. Podejrzany o zabójstwo kolegi mężczyzna niczego nie pamiętał. Wiedział tylko, że pił z kolegami, w trakcie imprezy – usnął. Obudził się obok nieżyjącego kompana, przy którym leżała zakrwawiona metalowa rurka – narzędzie zbrodni. Chwilę potem na miejsce przyjechała policja. Funkcjonariusz prowadzący śledztwo nie wierzył w jego winę. I przywiózł podejrzanego do mnie. W trakcie hipnozy poprosiłem tego człowieka, aby patrzył na przebieg imprezy z góry – że- by podczas snu wyszedł z ciała. Okazało się, że to nie on dokonał zbrodni, tylko drugi z kompanów, który w trakcie kłótni zabił tą rurką swoją ofiarę. Uciekł z miejsca, a cała wina spadła na śpiącego imprezowicza. Ten przypadek pokazuje, że gdyby policjant nie zdecydował się na skorzystanie z tej niekonwencjonalnej metody śledczej, za kratami siedziałby dziś niewinny człowiek.
– Nie tylko u podejrzanych policja stosuje hipnozę. Często świadkowie zdarzenia są jej poddawani?
– Pomagałem także w sprawie kierowcy, który potrącił kobietę. Zeznał, że pojawiła się nagle, jakby spadła mu na maskę, nie wie kiedy i skąd. Wypadek ten widziała kobieta ze swojego balkonu, ale nie do końca wyraźnie. Nie mogła sobie przypomnieć szczegółów. Jej podświadomość zarejestrowała jednak, że potrącenia kobiety dokonał szybko jadący motocykl, który uciekł z miejsca zdarzenia. Kobieta zarejestrowała motor, jego kolor i dzięki jej zeznaniu w trakcie hipnozy ujęto następnie prawdziwego sprawcę wypadku.
Nasza podświadomość jest takim negatywem, który rejestruje wszystko wokół. Nasz świadomy umysł z kolei jest obiektywny, rejestruje tylko to, na co skierowany jest bezpośrednio nasz wzrok. Nie rejestruje szczegółów. Podobnie jak z naszym telefonem komórkowym – czy wykorzystujemy wszystkie jego funkcje? Żyjemy w trójwymiarze, a przecież istnieją jeszcze inne wymiary, na innych poziomach świadomości.
– Jak często i w jakich przypadkach współpracował pan z policją? Przy jakich sprawach?
– Niechętnie współpracuję z policją, zawsze jest druga strona medalu takiej współpracy. Zdarzało się, że przychodziły rodziny osób z grup przestępczych – chciały wiedzieć, kto zamordował ich syna, ojca i dlaczego. Zdarzały się pogróżki od grup przestępczych. Natomiast powyższe przypadki dowodzą sensu takich działań. Myślę, że warto, by policja z metod niekonwencjonalnych korzystała, czy to z hipnozy, czy to z usług jasnowidza, a nawet wróżki. Jeśli cokolwiek może pomóc, powinno być wykorzystywane. Oczywiście te metody nie zastąpią metod śledczych, mogą jedynie je uzupełnić.