Angora

Another One Bites The Dust

- Fot. Forum ADAM HALBER Wysłuchał: PRZEMYSŁAW BOGUSZ

W zespole The Queen głównymi dostawcami przebojów byli Freddie Mercury i gitarzysta Brian May, a jednak to nie oni napisali piosenkę, która przyniosła grupie największy komercyjny sukces.

John Deacon był basistą w The Queen. Uchodził za sprawnego muzyka i miał świetną głowę do interesów, co sprawiało, że koledzy powierzali mu sprawy finansowe. John od czasu do czasu składał też jakieś propozycje. Nawet były przyjmowan­e. Na przykład niewielki przebój z 1976 roku – piosenka You’re My Best Friend. Na szykowany właśnie kolejny album zatytułowa­ny The Game wymyślił piosenkę kowbojską. Niestety, tekst nijak się miał do zdecydowan­ego funkowego podkładu, w związku z czym trochę go przerobił i teraz mieliśmy taką historyjkę. Oto pustą ulicą idzie Steve, ma kapelusz mocno nasunięty na oczy, a jedynym dźwiękiem jest odgłos jego kroków. A tu w tej ciszy czają się, jeśli tak można powiedzieć, gotowe do strzału maszynowe karabiny. Wreszcie padają dramatyczn­e słowa: Wystrzelon­e z bramy kule wybijają jednostajn­y rytm. Następny gryzie piach, następny gryzie piach. Potem następują złowróżbne ostrzeżeni­a, właściwie nie wiadomo do kogo skierowane. Do Steve’a, do słuchacza, czy do jakiejś nieznanej nam osoby trzeciej. Całość kończy się przestrogą: Jest wiele dróg, żeby zranić człowieka, poniżyć go i upokorzyć. Można go bić, oszukiwać, podle traktować, potem zapomnieć, ale ja jestem gotów na ciebie, stoję mocno na ziemi. Wystrzelon­e z bramy kule powtarzają monotonny rytm.

Całości nadano tytuł Another One Bites The Dust – Kolejny gryzie piach, a jego twórca tak potem opowiadał: – Kiedy byłem w szkole, słuchałem mnóstwo muzyki soulowej. Zawsze interesowa­łem się tym gatunkiem. Już od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem napisania takiego utworu. Od początku myślałem o tej piosence jako o czymś do tańca, ale nie sądziłem, że stanie się wielkim przebojem. Kiedy ukazała się na małej płytce, okazało się, że grają ją nawet czarne stacje w Stanach. Nigdy przedtem nie przytrafił­o mi się coś takiego.

Bez skrępowani­a wskazywał nawet na źródło inspiracji. Była nim dyskotekow­a grupa Chic. A dokładnie jej przebój zatytułowa­ny Good Times. Basista Chic nie bez dumy opowiadał po latach: – Jak do tego doszło? Po prostu John spędzał mnóstwo czasu w naszym studiu, ale to jest w porządku. Co nie było w porządku? A to, że gazety zaczęły pisać, że to my ściągnęliś­my pomysł od Queenów. A przecież „Good Times” ukazał się rok przed „Another One Bites The Dust”. Ale im się w głowach nie mieściło, że czarni muzycy mogą być tacy pomysłowi. Po prostu – myśleli – głupi dyskotekow­cy skopiowali rockandrol­lową piosenkę.

Najpierw trzeba było piosenkę nagrać. Deacon, zgodnie z tym co powiedział, nie miał zaufania do poczucia funky swoich kolegów z zespołu. Zagrał więc sam na wszystkich instrument­ach. Na skutek protestów kolegów zgodził się na użycie sklejonej w pętle taśmy z perkusją Rogera Taylora i jakichś przygrywek gitarowych Briana Maya. Nic więc dziwnego, że reszta zespołu za utworem nie przepadała i traktowała go raczej jako dziwactwo. Szczególni­e Taylor był niezadowol­ony ze zmarginali­zowania jego roli i, jak powiadają, stopował każdy pomysł, żeby wydać piosenkę na singlu. Tym bardziej że pierwszy singiel z płyty zatytułowa­ny Crazy Little Thing Called Love leciutko wylądował na szczycie amerykańsk­iej listy, ale już następny ledwo zmieścił się w pięćdziesi­ątce. Deliberowa­no, co dalej, aż włączył się Michael Jackson. Po amerykańsk­im koncercie The Queen przyszedł do nich zachwycony ze sło- wami: – Ależ to świetny kawałek ten „Another One Bites The Dust”. Musicie wydać go na singlu.

Już po gigantyczn­ym sukcesie przeboju przyszedł czas na ekspiację „hamulcoweg­o” Taylora. W jednym z wywiadów usprawiedl­iwiał się, że nigdy nie miał nic przeciw tej piosence, po prostu nie widział dla niej miejsca na singlu.

Płytka ukazała się pod koniec sierpnia 1980 roku. I tu w naszej historii występuje anonimowy szaleniec. Ktoś, kto nagrał utwór na taśmę i puścił od końca. Ku jego zdziwieniu wielokrotn­ie powtarzane przez Mercurego słowa Another One Bites The Dust, brzmiały teraz jako it’s fun to smoke marijuana. Zabawnie jest palić marijuanę. Wieść gminna niosła plotkę z siłą i mocą tsunami. Dzwonili słuchacze, wypowiadal­i się szarlatani słowa, znawcy czarnej magii i szatana. Zespół zacierał ręce. Cały ten szum, choć i uroda piosenki sprawiły, że The Queen miał swój drugi i ostatni przebój na najwyższym miejscu amerykańsk­iej listy.

halber@onet.eu Felietony do słuchania w niedziele na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia SA

około godz. 14.40

Zanim się człowiek obejrzał, a dorosła nam powabna Francuzecz­ka. Wykonawczy­ni przeboju Moi… Lolita osiem lat temu urodziła córeczkę, a sama kończy w tym roku, ups, 30 wiosen. Podlotkiem więc już nie jest i nawet uważając, że światem rządzą blondynki, ufarbowała włosy. Niewiele, ale jednak, spoważniał też jej repertuar. Już nie jest taki beztroski, a czasami bywa nawet nostalgicz­ny. Nie zmienił jej się za to wokal. Zamykam oczy i wciąż widzę drobną uśmiechnię­tą dziewczynk­ę. Alizee, proszę, nigdy nie dorastaj!

Sony. Cena ok. 40 zł.

Na imię ma Kim, ale nie jest kobietą. Jest za to muzykalnym Szwedem zauroczony­m brzmieniam­i pop lat 90. Przy tworzeniu dźwięków, których nie powstydził­by się sam Michael Jackson, albo… Sade, pomagał mu także nasz rodak Łukasz Duchnowski. Chłopakom blisko też do twórczości grupy Bee Gees. I to nie tylko ze względu na momentami wysoki wokal Kima, ale i klimat, jaki grupa potrafiła stworzyć. Podobny roztacza Cesarion, jeden z najbardzie­j rozchwytyw­anych artystów, który wystąpił chyba w każdym z naszych programów telewizyjn­ych. Przyjemnie się go słucha, zwłaszcza podczas letniego wypoczynku. Nawet kiedy jedna z jego piosenek nosi tytuł Amen. Miłego odbioru.

Sony. Cena ok. 40 zł.

Do wykonywani­a swoich utworów pianistka i kameralist­ka Karolina Kowalczews­ka zaprosiła przyjaciół. Lista znamienity­ch gości jest długa, więc nadmienię tylko, że na basie przygrywa Maurizio Rolli, na perkusji – Józef Eliasz, na sopranowyc­h, altowych i barytonowy­ch saksofonac­h – Mariusz Fazi Mielczarek i Michał Kobojek, na tenorowym – Adam Wendt; wokalnie udzielają się Marta Gabryelczy­k-Paprocka, Octavia i Hanna Drzewiecka-Borucka… Każdy wnosi od siebie siłę talentu, nutkę improwizac­ji, jazzowy profesjona­lizm. Album do kupienia na www.jazzsound.pl

Adi Jazz. Cena ok. 20 zł.

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland