Korwin-Mikke
– Czy istnieją w języku polskim jakieś reguły dotyczące odmiany nazwisk dwuczłonowych? Przeczytałem w „Angorze” wywiad z „Januszem Korwin-Mikkem”, ale w innym miejscu „z Januszem Korwinem-Mikke”. Czy obydwa wzorce są prawidłowe? (e-mail od internauty zyg_modrz@hotmail.com)
Mamy do rozstrzygnięcia dwie kwestie: odmieniać człon pierwszy (nazwa herbu) czy nie odmieniać oraz jak traktować nazwisko męskie kończące się na samogłoskę -ę, tzn. poddawać je deklinacji czy nie? Zacznijmy od wyjaśnienia owej drugiej wątpliwości.
Nazwiska obce o zakończeniu -e (chodzi zarówno o cudzoziemskie, np. Goethe, Nietzsche, Rilke, jak i rodowe, dobrze przyswojone, np. Julke, Kolbe, Linde i właśnie Mikke) należy odmieniać według wzoru obowiązującego przymiotniki rodzaju nijakiego (np. łatwe, trudne, obce), tylko że w narzędniku i miejscowniku w nazwiskach występuje końcówka fleksyjna -em, a w przymiotnikach końcówka -ym. Powiemy więc i napiszemy: Mikke, Mikkego, Mikkemu, z Mikkem, o Mikkem, o Mikke!
Niestety, praktyka dużej części użytkowników polszczyzny jest w tym względzie inna, takich nazwisk po prostu się nie odmienia… Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy omawianemu nazwisku towarzyszy w tekście odmienione imię lub odmieniony rzeczownik. Prawie zawsze spotyka się wówczas sformułowania dzieło Johanna Wolfganga Goethe, modlitwa do ojca Kolbe, filozofia Fryderyka Nietzsche i właśnie poglądy europosła Korwin-Mikke (lub Korwina-Mikke).
Skoro wiemy już, że nazwisko Mikke należy obowiązkowo odmieniać, odpowiedzmy na pytanie, co zrobić z członem Korwin.
Jak wiadomo, rodzime męskie nazwiska dwuczłonowe zawierają zwykle dawny przydomek, herb szlachecki, zawołanie bojowe lub pseudonim (legionowy, partyzancki, literacki). Okazuje się, że o odmianie lub pozostawieniu w formie nieodmienionej członu pierwszego takiego nazwiska rozstrzyga w zasadzie… zwyczaj językowy.
Już wydawnictwa poprawnościowe sprzed pół wieku (np. Poradnik gramatyczny Henryka Gaertnera, Artura Passendorfera i Witolda Kochańskiego, Warszawa 1962, s. 168 – 169) podawały jedynie „pewne wskazówki praktyczne”.
Ówcześni leksykografowie zalecali odmianę członu pierwszego w nazwiskach typu Boy-Żeleński, Belina-Prażmowski, Kaden-Bandrowski, w których był on pseudonimem, i w nazwiskach typu Lehr-Spławiński (połączenie nazwiska ojca i panieńskiego matki) czy Herling-Grudziński (nazwisko pisarza urodzonego w spolonizowanej rodzinie żydowskiej jako Gecel vel Gustaw Herling vel Grudziński).
Nieco inaczej zaś lingwiści traktowali nazwiska męskie typu Nałęcz-Dybowski, Lubicz-Zaleski, Korwin-Szymanowski czy Pobóg-Malinowski. Otóż stali na stanowisku, że w tym wypadku człon pierwszy – jako nazwa herbu – pozostaje integralną częścią nazwiska i nie podlega odmianie, dlatego należy mówić i pisać Nałęcz-Dybowskiego, Pobóg-Malinowskiego, Korwin-Szymanowskiego (a więc także Korwin-Mikkego).
Niby reguła wydawała się jasna, a jednak pojawił się kłopot, co robić w sytuacji, gdy nazwa herbu kończy się na samogłoskę -a (np. Ostoja-Kotkowski, Bończa-Rutkowski). Pozostawienie członów Ostoja, Bończa w mianowniku (np. zabrakło Ostoja-Kotkowskiego i Bończa-Rutkowskiego) powodowało niedogodność interpretacyjną (a może chodzi o kogoś, kto nazywa się Ostój i Bończ?).
Dlatego regułę zliberalizowano i zadecydowano, że w nazwiskach typu Ostoja-Kotkowski, Bończa-Rutkowski można odmieniać obydwa człony ( Ostoi-Kotkowskiego, Bończy-Rutkowskiego).
Dzisiaj lingwiści poszli krok dalej. Ponieważ mało kto zna współcześnie nazwy herbów szlacheckich, awmęskich nazwiskach dwuczłonowych występują głównie przydomki lub pseudonimy podlegające deklinacji, uznali, że nic się nie stanie, jeśli nazwa herbu kończąca się na spółgłoskę poddana zostanie deklinacji. W myśl tego wolno nam powiedzieć lub napisać Korwina-Mikkego obocznie do Korwin-Mikkego. Brzmienie z odmienionym członem Korwin wielu osobom wydaje się nawet naturalniejsze.
mlkinsow@angora.com.pl www.obcyjezykpolski.interia.pl