Bierna, obłudna Europa
Niemiecki dziennik „Handelsblatt” w komentarzu „Szansa na nowy początek” pisze, że dymisja premiera Arsenija Jaceniuka zaostrza polityczny kryzys w tym kraju, ale wreszcie stwarza widoki na wybór stabilnego i zdolnego do działania rządu.
Najwyższy czas na wybory, ponieważ parlament składa się z deputowanych wybranych jeszcze w czasach Janukowycza, którzy wdają się ze sobą w bójki. Istnieją wszakże obawy, że po ustąpieniu szefa rządu nastąpi „próżnia władzy” i to w sytuacji, gdy walki z separatystami toczą się coraz bardziej intensywnie i zaostrzają się napięcia w relacjach z Rosją. Wybory powinny odbyć się szybko, bowiem Ukraina potrzebuje mającego legitymizację społeczną rządu.
Dziennik „Frankfurter Rundschau” w komentarzu „Nowa szansa dla Ukrainy” twierdzi, że ustąpienie rządu Arsenija Jaceniuka jest krokiem odważnym, ale niezbędnym. Ten zdolny polityk popełnił bowiem wiele błędów, nie podjął negocjacji z separatystami, kiedy były ku temu stosowne okazje, niezależnie od rosyjskiej agresji również ponosi odpowiedzialność za eskalację konfliktu.
„Dymisja świadczy także, że na Ukrainie, w przeciwieństwie do Rosji, obowiązują zasady demokracji. W Kijowie, inaczej niż w Moskwie, można wyraźnie wyczuć ducha wolności. Obecnie ważne jest, aby pod przywództwem prezydenta Petro Poroszenki udało się wybrać nowy parlament”, pisze gazeta.
Niemieckie media niemal zgodnie domagają się wprowadzenia daleko idących sankcji wobec Moskwy. „Czy Putinowi wolno wszystko?”, pyta oburzony tabloid „Bild”. Według „Süddeutsche Zeitung”, Europa cierpi na schizofrenię. Bruksela nakłada sankcję na Moskwę – gdy jednocześnie w Saint-Nazaire u ujścia Loary rosyjscy żołnierze są szkoleni w obsłudze nowoczesnego okrętu helikopterowca, który Francja zamierza sprzedać Moskwie – oburza się największa opiniotwórcza gazeta kraju. Komentator domaga się umocnienia wspólnej polityki zagranicznej UE.
Zaostrzenia sankcji wobec Rosji żądają także gazety brytyjskie. „Czas ukarać Putina” – wzywa „The Telegraph”. Tabloid „The Daily Mail” pisze o „egoistycznym tchórzostwie Niemiec, Francji i Włoch, które uczyniły tak niewiele, aby przywołać do porządku Putina i jego kremlowskich gangsterów”. Komentator gromi Berlin i Rzym, które dbają tylko o swoje interesy gospodarcze. Podkreśla, że dwa nowoczesne okręty „Mistral”, które Paryż chce sprzedać Rosji, mogą zostać użyte do ataku na Ukrainę i na każdy samolot w jej przestrzeni powietrznej.
Prasa nad Tamizą przytacza słowa premiera Davida Camerona, że w obecnej sytuacji sprzedaż okrętów wojennych Rosji jest nie do pomyślenia. Francuskie media w odpowiedzi zarzuciły Brytyjczykom hipokryzję. „Londyn oskarża Paryż o sprzedawanie broni Rosji, a sam czyni dokładnie to samo”, szydził dziennik „Le Monde”. Gazety nad Sekwaną cytują słowa szefa francuskiej dyplomacji Laurenta Fabiusa, który przypomniał „drogim brytyjskim przyjaciołom”, że robią z Rosjanami liczne interesy finansowe i goszczą powiązanych z Putinem oligarchów.
Gniewny komentator „Malaysia Chronicle” zarzuca hipokryzję Brytyjczykom, Francuzom i Włochom. Pisze: „Europa śpi, a Putin czeka”. Według malezyjskiego dziennika, Kreml ukrywa swą odpowiedzialność za zestrzelenie samolotu pasażerskiego nad Ukrainą, posługując się brutalnym kłamstwem.
Bierność Europy piętnuje także prasa w Stanach Zjednoczonych. „Washington Post” zatytułował komentarz: „Jeśli Zachód nie zrobi więcej dla Ukrainy, wkrótce może być za późno”. Autor pisze, że podczas gdy 24 lipca w Brukseli europejscy politycy nie podjęli konkretnych decyzji w sprawie sankcji, Moskwa wysyła na Ukrainę dziesiątki czołgów T-64, wyrzutnie rakiet Grad, działa, wozy bojowe z armatami automatycznymi, transportery opancerzone jako dodatek do systemów rakiet przeciwlotniczych, takich jak ten, który zestrzelił MH17.
Według dziennika „Los Angeles Times”, dymisja premiera Jaceniuka powiększa polityczny impas na Ukrainie, która musi stawiać czoło rebelii, wrogości Rosji i ma najsłabszą gospodarkę w Europie. Jeśli dojdzie do przedtermi- nowych wyborów, zapewne zwyciężą w nich partie proeuropejskie, natomiast ugrupowania sprzyjające Moskwie zostaną zmarginalizowane, ponieważ większość obywateli odnosi się do nich niechętnie po rosyjskiej aneksji Krymu.
Magazyn „Time” w komentarzu: „Rosja – zbrodnia bez kary” wywodzi, że prezydent Obama i liderzy europejscy są zbyt ulegli wobec Putina, dlatego prezydent Rosji wciąż popiera rebeliantów podejrzanych o zestrzelenie malezyjskiego boeinga. Każdy nowy kryzys czyni więc Putina mocniejszym.
Australijski „Sydney Morning Herald” twierdzi natomiast optymistycznie: „Głupota Putina może kosztować go Ukrainę”. Zdaniem gazety, „zamordowanie 298 cywilów przez wspieranych przez Rosję kryminalistów” może mieć także pozytywne strony. Jeśli okaże się, że Moskwa wspierała terroryzm i próbowała ukryć masowe morderstwo, świat odwróci się od Putina. Rosja utraci prawo do zorganizowania piłkarskich mistrzostw świata w 2018 roku, zaś jej imperialne zapędy zostaną zahamowane na całe lata.
W Holandii, która w katastrofie malezyjskiego boeinga straciła 193 obywateli, media relacjonują smutek i przyjmowanie na lotnisku w Eindhoven trumien z ciałami. „Dzień żałoby przywraca zmarłym godność”, napisał dziennik „Volkskrant”.
„Telegraaf” twierdzi, że rodziny ofiar doznały szoku, kiedy okazało się, że telefony komórkowe ich bliskich zostały skradzione i są używane. Kiedy krewni wybierali numery telefonów, ktoś się odzywał. Towarzystwa telekomunikacyjne zgodziły się unieważnić umowy abonamentowe bez koniecznego w takich przypadkach aktu zgonu. (KK) okrętów desantowych typu „Mistral” (...). Wśród planowanych nowych sankcji Brukseli jest zakaz nowych kontraktów wojskowych. Ale Rosja będzie również musiała wyciągnąć wnioski, obserwując manewry, które z racji politycznej koniunktury wykonują jej dawni europejscy kontrahenci.
W warunkach globalnej gospodarki próby Waszyngtonu, mające na celu izolację Rosji, są skazane na niepowodzenie. Im bardziej Sojusz Europejski będzie grzązł w polityce sankcji, tym bardziej zjednoczona Europa będzie się osłabiać politycznie i gospodarczo, w tym większej izolacji sama się znajdzie. I tym większe będzie prawdopodobieństwo, że w przyszłości przy negocjacjach nt. porozumienia o strefie wolnego handlu Waszyngton narzuci osłabionemu ekonomicznie i rozdrobnionemu Sojuszowi swoje warunki. Czy nie taki jest cel strategiczny Białego Domu, tak wytrwale żądającego od Brukseli budowy nowej „żelaznej kurtyny”? (AB)