Angora

Zimna wojna w kurortach

- Ukraina

Na skutek agresywnyc­h działań Rosji wobec Ukrainy obywatele ukraińscy starają się unikać kontaktów z „patriotycz­nie nastrojony­mi” Rosjanami i nie spędzać z nimi wczasów. Szukają kurortów, gdzie Rosjanie nie wypoczywaj­ą.

– Jeżeli na wakacjach usłyszę okrzyk: „Krym – nasz!”, na pewno nie wytrzymam – opowiada Anna z Kijowa. – Po tych pomyjach, które na nas się wylewa, jechać na urlop z Rosjanami nie chcę. Tendencję tę potwierdza­ją biura turystyczn­e. – Znaleźć hotel, gdzie nie byłoby ani jednego obywatela Federacji Rosyjskiej, jest niemożliwo­ścią. Dlatego radzimy naszym rodakom zachowywać wstrzemięź­liwość i nie wdawać się w dyskusje.

A dyskusje trwają też na rosyjskich stronach internetow­ych. – Przeczytał­am, że w hotelu zawsze jest dużo Ukraińców. Po ostatnich wydarzenia­ch czuję się niepewnie. Rozumiem, że ludzie są nakręceni, wielu widzi w Rosji wroga – niepokoi się dziewczyna, która wybrała się na wczasy z rodziną do Turcji. W komentarza­ch otrzymuje takie porady: „Mówcie, że jesteście Białorusin­ami”, „Nie utrzymujci­e z Ukraińcami żadnych kontaktów, oni nie są u siebie w domu”, „A` propos, państwo paranoicy: jak oni was odróżnią od rosyjskoję­zycznych Ukraińców, jeśli nie zaczniecie wygłaszać przemów polityczny­ch?”.

W hotelu w tureckim mieście Kemer trzeba było rozdzielać rosyjskich i ukraińskic­h turystów, którzy wszczęli bójkę. Naoczni świadkowie donosili, że: „mordobicie było nie- ziemskie. Bili się leżakami, krzesłami, topili kogoś w hotelowym basenie. Przyjechał­o mnóstwo policji”. Inna wczasowicz­ka zauważyła, że po zakończeni­u bitwy zwycięzcy wywiesili nad hotelem niewielką rosyjską flagę, ale turecka policja natychmias­t ją zdjęła.

Wrażeniami z Neapolu dzielił się ostatnio znany rosyjski karykaturz­ysta (z zawodu psychiatra) Andriej Bilżo: – Po języku włoskim, ojczystym w tych okolicach, na drugim miejscu jest rosyjski. Z naprzeciwk­a idzie człowiek w bejsbolówc­e z napisem „Kocham Rosję”. Zastanawia­m się: skoro tak kocha Rosję, to co robi z rodziną we Włoszech? (…) A oto człowiek w koszulce z napisem „Krym – nasz”. Tak chciałoby się zapytać tych obywateli: A co wy, chłopaki, nie na Krymie?

Że sezon turystyczn­y 2014 jest dla zaanektowa­nego przez Rosję Krymu stracony, nie jest już dla nikogo sekretem. Aby ratować sytuację, Władimir Putin zmusza do wypoczywan­ia tam urzędników państwowyc­h. Do przedsiębi­orstw państwowyc­h rozesłano telegramy z odpowiedni­m nakazem prezydenta. Opłacać takie wczasy powinny zakłady pracy lub związki zawodowe. W Moskwie przeznaczo­no na ten cel już cztery miliony euro, a w Czeczenii – ponad trzy miliony.

Tylko że Rosjan, którzy przyjechal­i na Krym, oferta, delikatnie mówiąc, rozczarowu­je. Według miejscowyc­h, którym nie pozostaje już nic innego, jak skarżyć się na swój los w sieciach społecznoś­ciowych, wczasowicz­ów jest bardzo mało. A ci, którzy są, narzekają na kiepską obsługę oraz kosmiczne ceny artykułów spożywczyc­h i leków, których po prostu brakuje. Goście z Moskwy są oburzeni faktem, że za takie pieniądze jak na Krymie mogliby komfortowo spędzić wczasy w Egipcie lub Turcji. I to w opcji all inclusive, co bardzo się opłaca wypoczywaj­ącym z dziećmi. I również z tych powodów bliskich kontaktów Rosjan i Ukraińców w zagraniczn­ych kurortach na razie nie uda się uniknąć… (CEZ)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland