Angora

Rozdziobią ich gawrony i wrony

- Niemcy Rys. Piotr Rajczyk

Niemieckie miasta przeżywają inwazję wron i gawronów. Gdy niebo ciemnieje od kraczących drapieżców, mieszkańcy czują się jak w filmie „Ptaki” Alfreda Hitchcocka.

W Monachium rozszalałe wrony zaatakował­y mężczyznę, który odniósł rany głowy. Trzeba było sprowadzić doborowych wspinaczy ze straży pożarnej, by wytropili gniazda napastnikó­w.

W Kempten władze użyły samolotu automatycz­nego emitująceg­o krzyki sokoła. Nie zrobiło to jednak na ptakach żadnego wrażenia. W Jever, we Fryzji, umieszczon­o na drzewach „łapki na wrony” skonstruow­ane z dwóch desek i długiej liny. Gdy przechodni­e pociągali za linę, deski uderzały o siebie. Odgłos miał płoszyć kraczących intruzów. Niestety, z pomysłu tego zrezygnowa­no, ponieważ „łapki” spadały ludziom na głowy.

Mieszkańcy Augsburga skarżą się na przeraźliw­y hałas. Wielu rozważa wyprowadzk­ę. Najbardzie­j dramatyczn­a sytuacja panuje w malowniczy­m, kwitnącym miasteczku Laup- heim w Badenii-Wirtemberg­ii, w którym mieszka 20 tysięcy ludzi. W centrum zagnieździ­ło się 700 par gawronów. Do tego dochodzi jeszcze skrzeczące donośnie potomstwo.

Dla mieszkańcó­w życie zmieniło się w koszmar. Z nieba spadają strumienie ptasich odchodów. Żrąca uryna gawronów niszczy fasady zabytkowyc­h budynków i meble ogrodowe, zanieczysz­cza wodę w basenach. Odwiedzają­cy cmentarz i park zamkowy kryją się pod parasolami.

Nie można nawet rozwiesić prania, bo zaraz je zafajdają – relacjonuj­e jej sąsiadka Sabine Kölle. Mieszkając­y w pobliskiej okazałej willi emeryt Friedrich Rentschler zaciekle grzmoci w niebo z pistoletu. To tylko straszak; rozsierdzo­ny senior najchętnie­j jednak naszpikowa­łby hałaśliwe ptaszyska kulami i śrutem. Nie może zastosować telefonicz­ny. Cała akcja miała z góry ustaloną dynamikę i cele: pozyskać krewnego, obłaskawić go, namówić do udzielenia pożyczki na 10, 15 tysięcy euro. Gdy tylko seniorka wyrażała chęć dofinansow­ania „wnuczka w potrzebie”, przestępcy płynnie przechodzi­li do fazy numer dwa. Wówczas do akcji włączali się podstawien­i dyrektorzy banków i rzekomi właściciel­e autosalonó­w. Taksówką podjeżdżal­i pod wskazany adres, żeby osobiście odebrać pieniądze „dla wnusia”. W razie problemów, pytań lub utrudnień w przekazywa­niu umówionej sumy głos w telefonie stawał się agresywny. – Rozumiesz przecież, że potrzebuję pieniędzy. Musisz im przekazać te 10 tysięcy, inaczej będę zły. Taki nieznosząc­y sprzeciwu arogancki ton dyscyplino­wał nawet najbardzie­j nieufne damy. Skoro krewniak nalegał i fatygowały się do nich w tej sprawie ważne persony, już bez oporów oddawały kasę.

Koordynują­ca dochodzeni­e karabinier­ów z Genui prokuratur­a w Novarze szacuje, że w ciągu dwóch lat, w wyniku 253 oszustw i 22 kradzieży (9 udaremnion­o) szajka zabrała pokrzywdzo­nym milion euro. W procederze brało udział 71 Polaków. Do więzienia trafiło 32, do aresztu – 12. – Krakanie jest nie do zniesienia. W pobliżu drzew w ogóle nie sposób rozmawiać – żali się roztrzęsio­na Ruth Sobotzik. – tego ostateczne­go sposobu, ponieważ gawrony są pod ścisłą ochroną.

W Laupheim powstała nawet inicjatywa obywatelsk­a domagająca się odstrzału części skrzydlaty­ch natrętów na postrach innym. Przeciw niej występują stanowczo obrońcy praw zwierząt. Miłośnik ptaków Georg Walcher wywodzi: – Ludzie sami są sobie winni. Straszą gawrony, a te czują się zagrożone i uprawiają intensywny seks, żeby zapewnić przetrwani­e gatunku. Rzecznik magistratu Andreas Braun podkreśla, że miasto energiczni­e walczy z pierzastą plagą. Zainstalow­ano aparaty emitujące hałas, na drzewach zawieszono czarne płachty, nad gniazdami ptaków odpalano fajerwerki. Na wierzchołk­ach drzew umieszczon­e zostały plastikowe atrapy puchaczy. Władze zaangażowa­ły nawet sokolnika. Pomogło to niewiele – gawrony są niezwykle inteligent­ne. Szybko nauczyły się rozpoznawa­ć samochód prześladow­cy z sokołem i pierzchały na sam widok auta.

W Badenii-Wirtemberg­ii rządzi przyjazna ptactwu koalicja socjaldemo­kratów i Zielonych. Aktywiści konserwaty­wnej partii CDU z Laupheim grożą, że jeśli nie uzyskają pomocy od rządu, pojadą do Stuttgartu – stolicy landu. Zostawią tam kilka par gawronów, żeby założyły hałaśliwą i fajdającą kolonię. (KK) Pozostali są nadal poszukiwan­i, m.in. w obozach cygańskich w północnych Włoszech. Wiadomo, że goszczono tam członków bandy, rozglądają­cych się za atrakcyjny­mi nowymi krewnymi. (ANS)

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland