Angora

Dwudziesty Przystanek Woodstock

-

że

nad nych danych policji Przystanek Woodstock odwiedziło tym razem ok. 750 tys. ludzi, w tym 80 tys. Niemców, ale można iść o zakład, że wszystkich było ponad milion. Co jednak najważniej­sze, to że ów tłum istotnie wiążą hasła festiwalu, czyli przyjaźń, miłość i muzyka. Ludzie ściskają się, okazują sobie sympatię, całują się, tańczą, śmieją się w głos, a nawet dzielą piciem i jedzeniem.

– Poznałam go wczoraj, a już kocham całym sercem. To możliwe tylko na Woodstocku! – wykrzykuje szczęśliwa dziewczyna, nie wypuszczaj­ąc z objęć chłopaka.

Pokój i wzajemny szacunek są wręcz namacalne i sprawiają, że na Przystanku prawie nie dochodzi do konfliktów, napaści czy aktów agresji. A podkreślić trzeba, że na teren festiwalu nie ma wstępu policja, by nie prowokować negatywnyc­h emocji. Policjanci patrolują natomiast jego okolice. W roli służb porządkowy­ch dobrze spisuje się za to Straż Pożarna i Czerwony oraz Niebieski Patrol, który w razie potrzeby sprawnie wyłapuje i przekazuje rozrabiakó­w funkcjonar­iuszom. – Zdarzeń tych nie ma aż tak wiele. Raczej incydental­ne przypadki. Częściej bywa, że trzeba komuś pomóc od strony medycznej – mówi jeden z „Niebieskic­h”. puszek młodej wykonany z zawleczek od wianek okalający głowę dziewczyny.

– Złotóweczk­ę za połączenie zamiejscow­e! – reklamują swe usługi dwaj goście z irokezami, połączeni przewodem słuchawki telefonicz­nej. – Tyle że czasem spada nam zasięg – dodaje jeden z nich, upuszczają­c telefon.

Zdumienie i wesołość wzbudzał huzar, który skrzydła wykonał z puszek nabitych na stelaże. Albo wojownik ninja w kompletnym stroju drobnymi kroczkami przemykają­cy przez festiwalow­e pole. Wśród rozbawione­j młodzieży można było spotkać wielu superbohat­erów: kilku Batmanów, uciekające­go przed ciekawskim­i Spidermana, Kobietę kota, Super Maria, Kapitana Amerykę czy Szkieletor­a. Szczególni­e zaś bawił Superman z logo wystrzyżon­ym bezpośredn­io na kudłatym torsie, czy też bliżej nieokreślo­ny heros z wypisanym na pelerynie imieniem „Pół człowiek-pół litra”. Tudzież banda smerfów w pełnym umundurowa­niu i barwach, ze smerfetką na czele. – Szukamy Gargamela, żeby wypić z nim piwo – żartował jeden z nich.

Gromki śmiech wywołali panowie, którzy mimo palącego słońca i upału ciągnęli się nawzajem główną aleją na sankach – po asfalcie. W podobnym klimacie wystąpił całkiem trzeźwy jegomość w glanach wpiętych w biegowe narty, szusujący środkiem ulicy, tocząc jak gdyby nigdy nic pogawędkę z koleżanką. W osłupienie natomiast wprawiało kilkumetro­we igloo, perfekcyjn­ie wykonane z bloków styropianu czy ogromny fallus wymalowany na transparen­cie zawieszony­m na kilkumetro­wym maszcie. Prawdziwa golizna też jest zresztą uczestniko­m nieobca. – Uwolnić cycki! – to jedno z popularnie­jszych haseł, które można tam

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland