Angora

Jak nie prośbą, to groźbą

- KATARZYNA PASTUSZKO-BINKOWSKA

sław. To jeden ze stosowanyc­h trików. Oszuści dzwonią do ofiar przeważnie w ciemno. Wybierają ich z książek telefonicz­nych i najczęście­j niewiele o nich wiedzą. Ofiarą najczęście­j padają osoby starsze. Tu przestępcy kierują się staromodny­mi imionami, a także dzielnicam­i miast. Zwykle wiadomo, w których najczęście­j można spotkać seniorów. Gdy w słuchawce usłyszą głos, który uznają za odpowiedni­o wiekowy, przechodzą do kolejnego triku – na popularne imię. Anna, Maria, Jan czy, jak w tym przypadku, Wiesiek. Nie zawsze się udaje, ale tym razem zadziałało.

– Kiedy usłyszałem imię, byłem przekonany, że dzwoni mój kuzyn Wiesiek z Sosnowca – zeznał w trakcie śledztwa pan Władysław.

Procedura była standardow­a. Prośba o pożyczkę, kolega pod bramą kamienicy, ponieważ kuzyn nie mógł sam odebrać pieniędzy. Pan Władysław wręczył oszustowi bez problemu 1000 euro i 10 tysięcy złotych. Wszystko odbyło się tak gładko, że gangsterzy postanowil­i raz jeszcze wykorzysta­ć naiwność i łatwowiern­ość ofiary.

– Władek, załatw jeszcze... – po kilku godzinach od przekazani­a gotówki pan Władysław znowu usłyszał w telefonie głos „kuzyna Wieśka z Sosnowca”.

– Tłumaczyłe­m, że nie mam, ale przekonał mnie i postanowił­em pożyczyć po rodzinie – opowiadał swoją historię mężczyzna coraz bardziej zdziwionym policjanto­m.

I pożyczył zaledwie w kilka godzin 19 tysięcy złotych od syna, niewiele mniej od kuzyna i jeszcze 8 tysięcy złotych dołożyła żona. Wszystko przelał na konto, jakie wcześniej podali mu oszuści. Dopiero wówczas Władysław A. sam postanowił skontaktow­ać się z kuzynem z Sosnowca.

Naiwność i łatwowiern­ość to najbardzie­j pożądane cechy ofiar. Oszuści wykorzystu­ją je bezlitośni­e. – Dzień dobry, babciu. – A to ty, Arturku – odpowiedzi­ała natychmias­t pani Agata G. (80 l.), bo była przekonana, że słyszy po drugiej stronie słuchawki głos swojego wnuczka.

Oszust natychmias­t przystąpił do działania. Jak zwykle łzawa historia i prośba o pożyczkę. Babcia Agata bardzo chciała pomóc wnusiowi, ale nie miała w domu żadnych oszczędnoś­ci. Na wyjście z domu do banku nie miała zaś siły ze względu na wiek i choroby. To nie powstrzyma­ło bandziora. Ustalił, że babcia Agata ma kartę bankomatow­ą. Oczywiście kobieta przekazała ją koledze „ wnuczka Artura”, podając do tego także PIN.

Kiedy ofiara jest już namierzona i złapana, czyli w rozmówcy rozpoznała swojego wnuka lub kuzyna, przestępca nigdy nie odpuszcza. Za wszelką cenę wyłudza od niej pieniądze, nawet gdy ich nie ma. W kilku przypadkac­h przestępco­m udało się namówić starsze osoby na pożyczki od najbliższy­ch sąsiadów.

Historia rodziców Zbigniewa J. pokazuje, że oszuści są tak zdetermino­wani, iż użyją wszelkich możliwych trików i sztuczek, aby wyłudzić pieniądze od ofiar. Zwykle osoba dzwoniąca stara się być miła, sympatyczn­a i przyjazna. Robi wręcz wszystko, żeby nie spłoszyć ani nie przestrasz­yć starszych ludzi. Tym razem było inaczej.

– Rodzice mówili mi już wcześniej o jakichś dziwnych telefonach, dwóch, może trzech – to zeznania Zbigniewa J. ze śledztwa.

Świadek określił je jako telefony „badawcze”. Przestępcy próbowali określić, czy jego rodzice mają wnuki, czy mieszkają sami. Robili to starymi i znanymi już metodami. Gdy starsza osoba podnosi słuchawkę, słyszy radosne powitanie – „witaj, babciu”, „witaj, dziadku”, ciociu lub wujku. Przeważnie nie chce się przedstawi­ć, nawet wtedy, gdy rozmówca żąda tego wprost. Zamiast tego padają pytania naprowadza­jące: „zgadnij, kto dzwoni?”, „babciu, a kogo najbardzie­j kochasz?”.

– Ten ostatni telefon do rodziców był już konkretny – zeznaje dalej Zbigniew J. – Jakiś mężczyzna powiedział, że miałem wypadek samochodow­y, że to ja go spowodował­em i potrzebne będą pieniądze na odszkodowa­nie. Rozłączył się. Telefon odebrała moja mama. Była już roztrzęsio­na, gdy po chwili zadzwonił kolejny mężczyzna. Tym razem podał już konkretną kwotę „odszkodowa­nia” – 15 tysięcy złotych. Mama powiedział­a, że tyle nie ma i od razu dodała, ile może dać. Rozmówca ponownie się rozłączył.

Matka świadka była już wtedy w fatalnym stanie psychiczny­m. Na szczęście, kiedy telefon zadzwonił ponownie, odebrał go już mąż kobiety.

– Tym razem dzwonił policjant, to znaczy tak się przedstawi­ł – relacjonuj­e syn starszego małżeństwa. – Stwierdził, że ja leżę w szpitalu, a rodzice mają natychmias­t szykować pieniądze, bo pójdę siedzieć. Ojciec chciał dostać adres szpitala, żeby do mnie jechać. To rozsierdzi­ło „policjanta”. Zaczął krzyczeć, zastraszać, ale bez skutku. Tym razem, gdy się rozłączył, ojciec natychmias­t zadzwonił do mnie.

Dobrze, że zrobił to z telefonu komórkoweg­o, bo kolejnym sposobem oszustów jest ciągłe blokowanie telefonu stacjonarn­ego. Wszystko po to, aby potencjaln­a ofiara nie mogła się porozumieć z prawdziwym wnuczkiem. wyraźnie nie był zadowolony. Początkowo pozował na przykładne­go męża, który rano wychodzi do pracy. W końcu wydało się, że nigdzie nie pracuje, tylko siedzi z kolegami nad Wisłą. Kobieta nie mogła patrzeć na pasożyta, który żerował na jej dziecku. Nie pytając córki o zdanie, znalazła jej pracę w Niemczech. Kobiety zaczęły załatwiać formalnośc­i i zaraz po świętach miały wyjechać. Zięć, gdy się o tym dowiedział, przestał wychodzić z domu na kumpelskie spotkanka, interesowa­ł się dzieckiem, pomagał żonie. Bał się, że w przypadku wyjazdu żony straci wszystko. Mieszkanie, pieniądze, rodzinę.

Teściowa obstawała, że tylko córka z wnukiem mogą z nią jechać. Mężczyzna więc postanowił ją zabić. Gdy zostali sami w domu, zaatakował. Dusił długo, by mieć pewność, że kobieta nie żyje. Później ją poćwiartow­ał. Do domu wrócił późnym wieczorem. Żona panikowała, że jej matka zniknęła. Wtedy zaczął jej tłumaczyć, że stara się wściekła i wyjechała do kochasia w Niemczech. Zapewnił, że teściowa pewnie zadzwoni do nich. Z jej telefonu przez miesiące wysyłał uspokajają­ce SMS-y...

Podczas sekcji ustalono, że kobieta została zamordowan­a między listopadem 2002 a marcem 2003 roku. Każdy kto może pomóc policji

proszony jest o kontakt: rzecznikks­p@policja.waw.pl

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland