Każdego czeka ten los
Niemieckie zaślepienie Niech państwo się przyzna do winy!
womira Pietrasa. Jaka szkoda, że nie stać mnie na wojaże muzyczne, które Pan organizuje. Do młodych apeluję, wyjeżdżajcie stąd, nie pracujcie na umowach śmieciowych, walczcie o godne życie (...).
Pozdrawiam całą Redakcję i dziękuję za wiele mądrych, obiektywnych artykułów.
Jestem rencistką i człowiekiem starym. W prasie dużo pisze się o nas – ludziach starych (...). Jednak my nie zawsze tacy byliśmy. Każdego czeka ten los. Słyszy się, że my, renciści i emeryci za dużo chorujemy i zabieramy tym młodszym miejsca u specjalistów. Ja zostałam przyjęta po ośmiu miesiącach przez lekarza kardiologa. Więc chyba taka wesoła moja sytuacja nie jest.
W lutym lub marcu zaczęłam odczuwać, że w prawym oku, po pięciu latach od wszczepienia soczewki, zaczynam, tracić gwałtownie wzrok. Ponieważ moja rodzina jest obciążona dziedzicznie chorobą oczu – jaskrą, przeżywałam chwile grozy, widząc siebie w przyszłości niewidomą, tak jak była nią moja mama.
Do lekarza okulisty, żeby się dostać, nie było nawet co marzyć. Najbliższy termin to styczeń 2015 r., prywatnie – wrzesień. Zaznaczam, że mieszkam w małym mieście. W końcu udało się znaleźć lekarkę okulistkę, która przyjęła mnie w ciągu tygodnia. Natychmiast też dała skierowanie do szpitala na zabieg (...). Zgłosiłam się więc z owym skierowaniem do szpitala. W jednym szpitalu termin oczekiwania półtora roku, w drugim – pełne dwa lata.
Z okiem było coraz gorzej, tym bardziej że w drugim oku również mam od 15 lat wszczepioną soczewkę. Choruję raz na kilka lat na zapalenie tęczówki i wówczas muszę być natychmiast hospitalizowana. Jednak do pracowników szpitala nie dociera, że ja bardzo w tym wypadku cierpię.
W końcu, po wielu wahaniach, załatwiłam sobie zabieg prywatnie. Czas oczekiwania – osiem dni. Byłam zachwycona obsługą, warunkami, Panem Profesorem, który nie wiedział, że 30 lat temu uratował moje oko (...). Czytam bez okularów, ale drugie oko także jest zaatakowane.
W tej chwili politykę wycofałam ze swego życia. Patrzę na inne państwa i zastanawiam się, do czego myśmy doszli? Wykłócanie się, czy mamy dostać 10, 20 czy 30 złotych waloryzacji – budzi litość (...).
Dziś my – emeryci i renciści – bardzo często wychodzimy z apteki z niewykupionymi receptami. Dla nas nie potrzeba jak w czasie wojny budować komór gazowych. Sami zginiemy, nie mając pieniędzy na leki, nie mogąc dostać się do lekarzy specjalistów. Są wśród nas osoby, które żywią się mlekiem i mąką. Na nic innego im nie wystarcza. Czy na to zasłużyli?
Ja, jak podkreśliłam, uratowałam oko dzięki prywatnej wizycie. Dla mnie był to spory wydatek, ponieważ musiałam jeszcze poprosić kogoś, żeby mnie zawiózł do wojewódzkiego miasta na zabieg. Wszystko dobrze się skończyło. Ale co by było, gdybym nie miała pieniędzy potrzebnych na dwie wizyty i zabieg?
Bardzo często żałuję, gdy słucham opowieści osób, które pracują w innych, o tym, jaka tam jest opieka nad osobami starymi. Trzeba pozazdrościć.
(...) Od lat jestem na emigracji w Niemczech. Żyję spokojnie i wygodnie. Jest to fajne państwo. Ma jednak swoje polityczne wady, np. niczym nieuzasadnioną pseudomiłość do Rosji. Irracjonalny zachwyt wszystkim, co jest rosyjskie. Rozumiem, można się zachwycać Czajkowskim, Tołstojem, pięknem Syberii, rosyjskim romantyzmem, kulturą (?), sztuką itd. Przeciętny Niemiec boi się Rosji. Są wręcz tchórzliwi. Nie znają cech homo sowieticus. Uważają, że lepiej nie drażnić Rosji, niż stanąć do konfrontacji z jej rzeczywistym obrazem: skorumpowanej, z oligarcho-putinistycznym systemem władzy. Nie chcą widzieć i wiedzieć, że społeczeństwo rosyjskie jest absolutnie pod wpływem propagandy rosyjskich mediów, a więc ślepo wierzy w głoszone kłamstwa ad absurdum.
Niemcy od lat przyjęli zasadę, że Rosję można „naprawić”, wciągnąć w proces demokratyzacji europejskiej poprzez kontakty gospodarcze, kulturalne, dyplomatyczne itd. Stąd dyplomatyczne gesty przyjaźni (fatalny casus ekskanclerza Schrödera). Następnie – Angela Merkel, demonstracyjnie próbująca żyć w przyjaźni z wychowankiem KGB. Nie chcą wiedzieć, że Rosja nigdy nie była demokratyczna i nigdy nie będzie. Gdy jej obywatele łyknęli co nieco ze zdobyczy Zachodu – możliwość zakupu zachodnich towarów (również luksusowych) oraz wyjazdów za granicę, stworzyło to pozorne poczucie „wolności” (...). Niemcy nie dostrzegli perfekcyjnego zakłamania i dążeń Putina. Nie mogli uwierzyć, że to państwo wciąż tonie w bagnie kłamstwa i samozakłamania.
Ta bezdenna ślepota, naiwność, odrzucanie sygnałów z krajów doświadczonych tragedią wieloletniej rosyjskiej okupacji i komunistycznego systemu, który rujnował życie milionom ludzi, zaczęła przeszkadzać w polityce Unii Europejskiej. Egocentryzm i ubijanie własnych interesów uczyniło Niemców jeszcze bardziej ślepymi na konsekwencje takiego mariażu z Rosją. Stąd irytujące, zachowawcze i powściągliwe zachowanie pani kanclerz Merkel na dyplomatycznych spotkaniach z państwami Unii.
Dzięki Bogu, polskie społeczeństwo jest mądre. Polscy politycy wspaniale otwierają oczy politykom Unii Europejskiej na agresywne zachowanie Rosji oraz beznadziejność podejmowania prób integrowania i przyłączenia jej do świata demokracji zachodniej. Innymi słowy – do społeczności rodziny zachodnioeuropejskiej. Polityka prorosyjska jest oczywiście dla Putina przyjemna, ale absolutnie bezskuteczna w kontaktach z Rosją. Rosjanie tego nie chcą. Wolą pozostać w sferze odbudowy swojego imperializmu i podboju państw sąsiednich. Po drugiej wojnie światowej cały świat odetchnął z ulgą i miał dość makabry i hekatomby milionów ofiar. No i stało się. Pojawił się nowy Adolfek – Putin, który stał się niebezpieczny. Społeczeństwo polskie jest infiltrowane przez rosyjskie tajne służby. Dowodem tego są wypowiedzi, niestety anonimowe, które pojawiły się w internecie. Te wypowiedzi są antypolskie, antyrządowe, prorosyjskie. Mądrzy Polacy natychmiast dostrzegają rosyjską propagandę działającą na terenie ich kraju. Myślę, że wypowiedzi generałów Dukaczewskiego, Skrzypczaka i Kozieja są absolutnie klarowne. Tego się trzymajmy! Pozdrowienia
Klątwa po wsze czasy dla tych wszystkich, którzy swoją nieudolnością i zaniechaniem doprowadzili do powstania afery Amber Gold – życzą poszkodowani i pokrzywdzeni przez tę firmę i polski rząd (...).
Czy Polska jest niesprawnym państwem bezprawia? Prezes NBP Marek Belka ujawnia w „podsłuchu”, że ostrzegał premiera Tuska przed przestępczą działalnością Amber Gold i jego prezesów, małżonków P. Sędzia Ryszard Milewski jest winny uchybienia godności sędziego – orzekł Sąd Apelacyjny w Warszawie i usunął go ze stanowiska prezesa sądu w Gdańsku. Zasłynął on tym, że chciał przekładać rozprawę wobec oskarżonego P., szefa Amber Gold po telefonie dziennikarza podającego się za pracownika Kancelarii Premiera. Ponadto Milewski przez trzy lata nie dostanie podwyżki pensji, a przez pięć lat nie może liczyć na awans urzędniczy. Jest to „jaskółka” w przyznaniu się państwa do winy w powstaniu afery!
Uwierzyliśmy w praworządność państwa polskiego, powierzając swoje oszczędności tej firmie, powstałej i działającej za przyzwoleniem państwa polskiego i jego instytucji, które powołane są do ochrony swoich obywateli przed nieuczciwymi działaniami! Raport w sprawie Amber Gold przygotowany przez Komitet Stabilności Finansowej, jest faktycznie aktem oskarżenia skierowanym przeciwko instytucjom, które zamiast chronić obywateli zgodnie z art. 76 Konstytucji RP faktycznie chroniły aferzystę. Trudno uwierzyć, że jest to jedynie indywidualna akcja 29-letniego szefa Amber Gold.
Jesteśmy bankrutami z winy państwa polskiego i ochrony przez niego „biznesmenów” typu małżonków P. (...).
Polska świętuje uchwalenie konstytucji. Jak jest możliwe, że prezydent Gdańska, mając zgromadzony tak duży własny majątek, prosił osobiście P. o przekazanie darowizn z oszczędności poszkodowanych: dla Kościoła – milion, na film Wajdy o Wałęsie – 3 miliony i dla zoo – 1,5 miliona?
Dlaczego Sejm nie podejmuje działań o powołanie komisji śledczej w sprawie tej afery? Przecież poszkodowani to kilkanaście tysięcy obywateli polskich. Państwa. Zgodnie z Konstytucją władze publiczne mają obowiązek ochrony obywateli przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi, a w tym przypadku mamy ewidentny przykład braku podjęcia działań w porę przez powołane do tego instytucje państwowe. Przecież my, podatnicy, płacimy podatki na utrzymanie tych instytucji. Jakie są tego efekty, to widać po tej aferze.
Politycy budowali zaufanie do prezesa P., a on hojnie rozdawał nieswoje miliony na cele charytatywne (...). Do wylansowania i promocji firmy Amber Gold włączali się czołowi politycy PO z Pomorza i ochoczo podziwiali na płycie gdańskiego lotniska samolot należący do tej firmy.
Jak nasi czołowi politycy, w tym premier i minister, mogli powiedzieć w mediach, że winni sobie są sami poszkodowani, którzy założyli lokaty? Osoby tak mówiące wykazują całkowity brak empatii, co dyskwalifikuje je jako osoby publiczne! Tak powiedzieć poszkodowanym to jest z ich strony wielkim nietaktem, wręcz podłością (...). A teraz państwo wyciąga rękę po pieniądze poszkodowanych, stawiając swoje roszczenia na pierwszym miejscu (...).
Nonszalancja władzy może spowodować przeniesienie sprawy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu i zwiększać jeszcze bardziej koszty przegranego procesu!