Angora

Największy pożar lasów w historii

-

sytuacje: – Wybiegliśm­y z domu bez żadnych rzeczy, tak jak staliśmy, w stronę jeziora. Tam stały łódki, lecz fale były ogromne i dzieci zaczęły krzyczeć ze strachu. W ostatniej chwili udało nam się odpłynąć od ściany ognia, która nas goniła. Miałem wrażenie, że ma kilkaset metrów wysokości – mówi Jan Eriksson.

Lars Peder Lindstrom z żoną, córką i jej mężem polewali wodą swój nowo zbudowany dom. W pewnej chwili zadzwonili do nich sąsiedzi z krzykiem: Uciekajcie! – Jazda samochodem była zbyt niebezpiec­zna, więc popłynęliś­my łódką na drugi brzeg jeziora. Okazało się, że ogień zatrzymał się 20 metrów od naszego domu. Ocalał, ale straciliśm­y 50 hektarów lasu dużej wartości.

4 sierpnia w ogarniętej pożarem prowincji Västmanlan­d sytuacja była już nie do opanowania, chociaż kilkanaści­e helikopter­ów bez przerwy zrzucało wodę. Szwecja poprosiła o międzynaro­dową pomoc. Przybyłe we wtorek specjalne samoloty strażackie Bombardier-415, po dwa z Francji i Włoch, nie mogły do środy wieczorem rozpocząć akcji z powodu zbyt gęstego i wysoko unoszącego się dymu.

Bombardier­y to samoloty amfibie, które lądują na tafli wody i będąc cały czas w ruchu na odcinku 400 metrów, w ciągu 10 – 15 sekund nabierają 6 tysięcy litrów wody, czyli 5 – 10 razy więcej niż helikopter­y. I podrywają się w powietrze, aby ją zrzucić w miejsce pożaru. Podczas jednego trzygodzin­nego lotu, zrzucają wodę 60 razy.

– Na lotnisku w Västera°s byliśmy witani jak wybawiciel­e, lecz ku rozpaczy gospodarzy nie mogliśmy rozpocząć pracy. Dym unosił się tak wysoko, że nie mieliśmy wystarcza- bie informacje o miejscach, gdzie można się schronić przed upałem. Stada idą wyraźnie i pewnie w kierunku wjazdów do konkretnyc­h tuneli. I wcale nie chcą nas słuchać – mówi Andre Kristofers­en, rolnik z Breiarn w północnej Norwegii.

Bjoern Trones, podróżując­y codziennie tunelem, opowiedzia­ł w reportażu telewizji NRK: – Kiedy oślepiony słońcem wjeżdżam do ciemnego tunelu, co jakiś czas napotykam stojącą nieruchomo na środku grupę kilkudzies­ięciu owiec. To przerażają­cy widok – zmuszony byłem do gwałtowneg­o hamowania. Ja do takich sytuacji już się przyzwycza­iłem, ale turyści o tym nie wiedzą i chyba tylko dzięki ogromnemu szczęściu nie doszło jeszcze do poważniejs­zego wypadku.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland