Przewalutowanie w wersji hard
rynku obowiązkowych od wszystkiego.
ubezpieczeń
20 stycznia kredytobiorcom frankowym zaświtała nadzieja. Andrzej Jakubiak, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” ogłosił, że osoba, która zaciągnęła kredyt walutowy, mogłaby mieć prawo do przewalutowania go na złote nawet po kursie z dnia wzięcia kredytu, ale powinna wtedy pokryć różnicę między faktycznie poniesionym kosztem spłaty tego kredytu a tym, który poniosłaby, gdyby od początku był to kredyt złotowy. W ruch poszły kalkulatory, bo wszyscy uwierzyli, że szef KNF-u słów na wiatr nie rzuca i taki zabieg jest prawdopodobny. Opłaci się czy się nie opłaci? W zależności od wysokości kredytu dopłata wahałaby się od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Ale za to uspokoiłaby nerwy i zdjęła z serc ciężar oczekiwania na kolejne skoki franka. Wkrótce jednak okazało się, że osobisty pomysł Andrzeja Jakubiaka miał się nijak do oczekiwań czy też możliwości banków. Na konferencji Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz oznajmił: – Nasza propozycja nie koresponduje z pomysłem KNF. To była rzucona idea. Nie potraktowałem wypowiedzi przewodniczącego KNF w kategorii propozycji, bo zastrzegł, że to kwestia do rozważenia i wymaga głębokich analiz oraz oceny skutków dla klientów i sektora bankowego. Oceniliśmy, że przeprowadzenie operacji według tego schematu nie jest możliwe i byłoby bardzo ryzykowne dla klientów i stabilności banków. Kropka, koniec marzeń. W zamian ZBP poinformował o bankowej propozycji przewalutowania po kursie równym średniemu kursowi NBP bez naliczania prowizji. Bez łaski – odpowiedzieli kredytobiorcy, z których wielu bezprowizyjne przewalutowanie ma już wpisane w umowę, a zamiana franka na złotówki przy kursie 4,30 jest dla większości realizacją straty nie do pomyślenia. wej bananów – pisze Maciej Samcik, dziennikarz „Gazety Wyborczej”. Niestety, nikt przekrętu polskim bankowcom nie udowodnił. Nikt również tej tezie wiarygodnie nie zaprzeczył.
Według Biura Informacji Kredytowej już przed wzrostem kursu franka spłata ponad 10 tys. kredytów była opóźniona o więcej niż 90 dni. Te wierzytelności są dziś niespłacalne. 6,5 tys. kredytobiorców spóźniało się z ratami o ponad 30 dni i ci na ostatniej zwyżce franka ucierpią najbardziej. Na pocieszenie dla zadłużonych, choć marna to pociecha, trzeba powiedzieć, że na drogim franku mogą popłynąć również banki pociągnięte na dno przez niewypłacalnych klientów. Agencja EuroRating obniżyła właśnie perspektywę ratingów kredytowych dla ośmiu banków działających w Polsce ze stabilnej na negatywną. Banki te to: Deutsche Bank, mBank, bank BPH, BNP Paribas Bank Polska, Raiffeisen Bank Polska, Santander Consumer Bank, Bank Millennium i Getin Noble Bank. Mają one dużą liczbę kredytów denominowanych we franku. Zagrożenie narasta każdego dnia – pisze Jacek Ramotowski w „Dzienniku Gazecie Prawnej”. – 600 mln zł złych kredytów w ciągu trzech kwartałów oznacza, że codziennie przybywa ponad 2 mln zł niespłacanych w terminie (…). Jeśli tak dalej pójdzie, banki zaczną notować straty na całych portfelach. Na razie słyszy się tam jednak, że „próba restrukturyzacji kredytów we frankach to podnoszenie ręki na banki” (...). Restrukturyzacja kredytów we frankach wcześniej czy później będzie konieczna. Lepiej, żeby państwo stworzyło dla niej rozwiązania prawne, a być może przejęło także część ryzyka. Najgor- szym okresem, żeby ją proponować, jest czas kampanii wyborczej. Bo operacji tej trzeba dokonać lancetem, a nie pałką i siekierą. Żeby nie spowodować fatalnych skutków społecznych, takich jak eksmisje rodzin z niespłaconych mieszkań, ale też nie zagrozić stabilności banków. Czy propozycje Związku Banków Polskich są rzeczywiście tym salomonowym rozwiązaniem i czy okażą się wystarczające, czas pokaże. Na razie, jak radzi przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich Ryszard Petru, nie należy wpadać w panikę i wykonywać nerwowych ruchów. Frank powinien się trochę osłabić, choć nie na pewno, bo na przykład takie wydarzenie jak majaczące na horyzoncie bankructwo Rosji może go znów niebezpiecznie wzmocnić.