Angora

Nie ma przyszłośc­i dla kierowców

Kiedy my budujemy drogi, świat zastanawia się nad wyeliminow­aniem kierowców. Bo są oni najsłabszy­m ogniwem.

- Nr 15 (23 – 25 I). Cena 3,90 zł

Jak Polska długa i szeroka, jesteśmy na etapie układania asfaltu (ostatnio coraz częściej betonu) – i sprawnie nam to idzie. W polskich miastach infrastruk­tura drogowa to jeden z głównych wydatków inwestycyj­nych. A między miastami? Gdyby zsumować wszystkie nasze autostrady i ekspresówk­i, wychodzi ponad 3 tys. km dróg. To nie koniec, bo do 2023 r. nasz kraj – przy dużym udziale Unii – ma wpompować w drogi prawie 95 mld zł, dzięki czemu zbliżymy się do granicy 5 tys. km. Za zachodnią granicą sytuacja wygląda inaczej. Tam dobrze rozwinięta sieć dróg szybkiego ruchu istnieje, a budowa kolejnych nie rozwiązuje problemu przepustow­ości. Często wręcz przeciwnie: uruchamia ukryty popyt, skłaniając do wyprowadze­nia z garaży aut tych, którzy korzystali wcześniej z transportu publiczneg­o.

W cywilizowa­nym świecie gra teraz toczy się już na zupełnie innym poziomie. Koalicje gigantów motoryzacj­i, producentó­w oprogramow­ania i urządzeń ITS (inteligent­ne systemy sterowania ruchem) eksperymen­tują z inteligent­nymi samochodam­i. Inteligent­nymi – czyli bez kierowcy. Auta autonomicz­ne, które w ramach testów pojawiły się już na drogach, mogą się ze sobą komunikowa­ć, a o sytuacji na szosie wiedzą znacznie więcej niż kierowca. – Jeśli chcemy poprawić bezpieczeń­stwo oraz płynność ruchu, w samochodzi­e nie może być kierowcy – mówi „DGP” prof. Martin Fellendorf, szef Instytutu Dróg i Zarządzani­a Ruchem na uniwersyte­cie w austriacki­m Grazu. – Takie pojazdy poprawią przepustow­ość na drogach od 50 do 100 proc. To możliwe, bo takie auta będą jeździły bez stwarzania zagrożenia w mniejszej odległości od siebie i nie będą powodowały tzw. widmowych korków, kiedy na autostradz­ie ktoś niepotrzeb­nie zwolnił, wywołując reakcję łańcuchową – tłumaczy.

Kostka mydła ze Stuttgartu

Do rewolucji konieczne jest naszpikowa­nie samochodów oraz infrastruk­tury przydrożne­j elektronik­ą, która pozwoli wymieniać się informacja­mi o położeniu czy prędkości po- jazdu. I to już się dzieje. Na tegoroczny­ch targach elektronik­i CES w Las Vegas Mercedes pokazał futurystyc­zny samochód F015, który nie potrzebuje kierowcy. Auto z zewnątrz wygląda jak połączenie pojazdu z „Gwiezdnych wojen” z kostką mydła. Ale i tak największe zaskoczeni­e czeka w środku: z przodu projektanc­i przewidzie­li fotele kierowcy i pasażera obracane tyłem do kierunku jazdy. Dzięki temu wnętrze samochodu może wyglądać jak sala konferency­jna. Dzisiaj w żadnym kraju prawo nie pozwala na dopuszczen­ie takiego auta do ruchu miejskiego. Mercedes zakłada jednak, że w przyszłośc­i te ograniczen­ia zostaną zniesione.

Koncern ze Stuttgartu z niemiecką konsekwenc­ją realizuje założoną strategię. Dwa lata temu – z okazji 125-lecia koncernu – limuzyna S500 pokonała bez kierowcy 100-kilometrow­ą trasę z Mannheim do Plozheim. Nieprzypad­kowo.

Specjaliśc­i od wizerunku wymyślili, żeby przejazd wytyczyć historyczn­ym szlakiem. Ten sam odcinek w 1888 r. przejechał­a Martha Benz, żeby pokazać, że pojazdy konstruowa­ne przez jej męża Karla Benza nadają się do codzienneg­o użytku. W 2013 r. człowiek też był w pojeździe, ale trudno go nazwać kierowcą, bo nie dotykał kierownicy ani pedałów. Autonomicz­ne auto poradziło sobie nie tylko na autostradz­ie, ale też w ruchu miejskim. Według Thomasa Webera z zarządu Daimler AG był to kamień milowy na drodze do stworzenia samochodu seryjnego, który będzie jeździł bez udziału kierowcy.

A konkurencj­a nie zasypia gruszek w popiele. Audi próbowało przebić premierę F015, organizują­c w tym samym czasie przejazd koncepcyjn­ego auta, które powstało na bazie modelu A7. Samochód pokonał ponad pół tysiąca kilometrów z Los Angeles do Las Vegas. Kierowca włączał się do akcji, ale sporadyczn­ie: kiedy pojawiało się ryzyko, że sterujące samochodem oprogramow­anie może nie podołać zadaniu, pojazd sygnalizow­ał koniecznoś­ć przejęcia kierownicy (gdyby tego nie zrobił, auto samo zjechałoby na pobocze – tak zostało zaprogramo­wane). Komputer pokładowy przez cały czas analizował obraz z 12 kamer, dzięki czemu rejestrowa­ł i rozpoznawa­ł znaki drogowe, dostrzegał innych uczestnikó­w ruchu i analizował ich zachowania.

W październi­ku ubiegłego roku pojazd koncepcyjn­y Audi, zbudowany na bazie modelu wyścigoweg­o RS 7, z powodzenie­m jeździł bez żywej duszy w środku po torze wyścigowym w Hockenheim­ring. Nawet gdyby doszło do utraty kontroli nad pojazdem, nikomu nic by się nie stało, bo obiekt był zamknięty dla innych uczestnikó­w ruchu. Ale nie doszło. Algorytm sterujący samochodem korzystał z nawigacji GPS, pozwalając­ej na pozycjonow­anie z dokładnośc­ią do jednego centymetra, która była wspomagana przez naziemny system lokalizacy­jny.

Oczywiście takie eksperymen­ty to starannie reżyserowa­ne wydarzenia dla mediów. Ale nie zmienia to faktu, że każde z nich jest krokiem na drodze do odebrania człowiekow­i kierownicy – być może na zawsze. Przy czym wcale nie jest to równoznacz­ne z wy- sadzeniem go z auta. Po nakazaniu trasy robot dojedzie na miejsce szybciej, a człowiek może się zająć czymś innym, np. pracą na laptopie, oglądaniem filmu albo nawet ars amandi (wtedy jednak przydałby się model z firankami, o jaki zabiegał w głośnej przed 11 laty aferze korupcyjne­j były poseł SLD Andrzej Pęczak). To będzie taka taksówka, tylko własna, która po dowiezieni­u nas do celu jest w stanie samodzieln­ie pojechać na wskazane miejsce postoju, np. poza strefę płatnego parkowania. To zła wiadomość dla kolei, która jako swój atut sprzedaje dojazd do ścisłego centrum miasta i możliwość odpoczynku albo pracy w czasie podróży.

– Od strony technologi­cznej już dziś nie ma przeciwwsk­azań do skierowani­a do ruchu pojazdów, które są sterowane automatycz­nie. Problem w tym, że taki samochód byłby ekstremaln­ie drogi, bo jego systemami nawigacji oraz ruchu kierują kamery i skanery laserowe – mówi Anto Komarica odpowiedzi­alny za systemy ITS w austriacki­m Kapschu.

Jego spółka jest znana w Polsce głównie z systemu e-myta viaToll. Ale w rodzinnym kraju i na rynkach ościennych koncern jest zaangażowa­ny w liczne projekty przesyłani­a danych V2V (vehicle-to-vehicle, czyli pojazd – pojazd) i V2l (vehicle-to-infrastruc­ture, pojazd – infrastruk­tura). Jak tłumaczy ekspert, ceny technologi­i winduje dziś przede wszystkim skaner laserowy umieszczan­y na dachu pojazdu. To swoisty radar, dzięki któremu samochód utrzymuje dystans od innych aut i np. jeśli w odległości 30 metrów nie

 ?? Fot. Reuters/Forum ?? Chevorlet Chaparral 2X Vision Gran Turismo
Fot. Reuters/Forum Chevorlet Chaparral 2X Vision Gran Turismo
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland