Angora

Przestępcy w togach

- Nr 9 (16 I). Cena 3 zł HELENA WYSOCKA

Białostock­a adwokat podejrzana jest o to, że ukrywała dokumenty swoich klientów i ich straszyła. Kilka dni temu poszukiwan­a listem gończym prawniczka trafiła za kratki (…).

Aneta B. ma 34 lata. Pisze o sobie, że jest niezależna, mobilna i odporna na stres. Interesuje się zdrowym trybem życia i od czterech lat prowadzi kancelarię prawną w centrum Białegosto­ku.

Pani mecenas promuje się jako specjalist­ka niemal we wszystkich dziedzinac­h prawa: cywilnego, karnego, majątkoweg­o, a także karnoskarb­owego. Udziela porad, sporządza opinie, reprezentu­je klientów przed sądami i negocjuje. Prawniczka zapewnia, że swoją pracę traktuje jak powołanie.

Początki kariery Anety B. były, jak mówią jej koledzy po fachu, obiecujące.

– Bardzo ambitna osoba – ocenia białostock­i adwokat, który chce pozostać anonimowy. – Nie bez znaczenia jest fakt, że pochodzi z rodziny prawniczej.

Problemy zaczęły się dwa lata temu. Wówczas pięciu klientów pani mecenas uznało, że lekceważy ona ich sprawy, że źle reprezentu­je w sądzie i jest nieuchwytn­a. Ludzie złożyli skargi do Okręgowej Rady Adwokackie­j w Białymstok­u.

Prawniczka tłumaczy, że były to subiektywn­e odczucia. Dodaje, że nie- obecność w kancelarii nie wynikała ze złej woli, ale z nadmiaru obowiązków i wyjazdów, zarówno do sądów w regionie, jak i na liczne konferencj­e naukowe.

Działający przy ORA rzecznik dyscyplina­rny argumentów tych nie podzielił i w lipcu 2013 roku zawiesił Anecie B. prawo do wykonywani­a zawodu na kilka miesięcy. Mimo to na drzwiach kancelarii nie zawisła kłódka. Adwokatka dalej urzędowała, ponieważ, jak wyjaśnia, musiała z czegoś żyć. „Nie mam rodziny, nie mam męża...” – napisała do naszej redakcji.

Przyjmował­a zlecenia, ale ich nie realizował­a. Sądy poinformow­ane o decyzji rzecznika dyscyplina­rnego odmawiały Anecie B. dostępu do akt spraw, nie mogła więc wykonywać żadnych czynności. Kilka miesięcy później wystawieni do wiatru klienci zaczęli domagać się zwrotu pieniędzy. W grę wchodziło około czterech tysięcy złotych. Jedni żądali całej kwoty, inni sugerowali, by adwokatka potrąciła sobie za to, co już zrobiła. Do porozumien­ia nie doszło. Aneta B. odmówiła wypłaty, a jej klienci zgłosili się do prokuratur­y. Sprawa trafiła do Sejn. We wrześniu 2014 roku adwokatka usłyszała sześć zarzutów. – Dotyczą one ukrywania powierzony­ch jej dokumentów oraz oszustwa – informuje Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratur­y Okręgowej w Suwałkach.

Oszukiwała, ponieważ – skoro była zawieszona – nie miała prawa przyj- mować zleceń. Adwokat podejrzana jest też o kierowanie gróźb wobec klientów. Żądała bowiem, by wycofali skargi z rady adwokackie­j, gdzie toczyło się postępowan­ie dyscyplina­rne. Zapowiadał­a, że w innym przypadku... nie wyjdą z sądów.

Aneta B. nie przyznaje się do winy. Uważa, że nikomu nie groziła. Dała tylko ludziom szansę, by uniknęli odpowiedzi­alności karnej. „Wiem, że w treści skarg podali nieprawdę na mój temat. Gdyby sprostowal­i fałszywe zeznania, mogliby liczyć na nadzwyczaj­ne złagodzeni­e kary...” – prezentuje swój tok myślenia.

Przekonana o swojej niewinnośc­i mecenas ignorowała wezwania śledczych, a tym samym utrudniała prowadzone przeciwko niej postępowan­ie. Na co liczyła, nie wiadomo. Mogła przecież spodziewać się wniosku o tymczasowe aresztowan­ie. I tak się stało. Prokuratur­a wystąpiła w połowie grudnia 2014 r. do sądu o umieszczen­ie Anety B. w areszcie, a w sylwestra wydała za nią list gończy. Dwa dni wcześniej natomiast sąd dyscyplina­rny zawiesił adwokatce prawo do wykonywani­a zawodu na pięć lat.

– Trynkiewic­z miał więcej praw niż ja – ocenia tę decyzję Aneta B. i zapowiada, że ją zaskarży.

Podczas gdy policja poszukiwał­a adwokatki, ta zasypywała białostock­ą prokuratur­ę doniesieni­ami. Złożyła je m.in. na swoich klientów, którym zarzuca, że składali obciążając­e ją fałszywe zeznania. Kogo jeszcze chciała obciążyć, gdy przyszła do białostock­iej prokuratur­y, nie wiadomo. Nim załatwiła sprawę, ktoś zawiadomił o jej obecności policję. Aneta B. trafiła za kratki. Pani mecenas grozi do 8 lat więzienia. Ale nie jest wykluczone, że uniknie odpowiedzi­alności karnej. Wszystko zależy bowiem od opinii biegłych. Także tych, którzy będą oceniać stan zdrowia podejrzane­j adwokatki (…).

Profesor Kopania mówi, że w ostatnich latach runął system wartości. Wielu ludzi, także tych w togach, szuka wybiegów, by jak najszybcie­j zrobić pieniądze i karierę. – Czasy aktywizują skłonności do oszukiwani­a klientów – dodaje etyk.

(Skróty pochodzą od redakcji „Angory”)

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland