Pamiętaj, to wybuchła kuchenka
dem kobieta. – Przez pół roku, zanim poszłam na odwyk, alkohol był u nas w domu codziennie. On o godzinie 19 szedł po flaszkę i piliśmy. Jak wróciłam, pił tylko on, potem najczęściej mi ubliżał. Wiele razy wówczas mówiłam mu, żeby się wyprowadził.
Do tragedii doszło w marcu 2009 roku. Według relacji pokrzywdzonej oskarżony jak co wieczór pił alkohol, ona wodę mineralną. Gdy na chwilę wyszła z pokoju, Jarosław B. musiał nalać jej do szklanki czystą wódkę.
– Po prostu sięgnęłam po nią, byłam pewna, że to woda. Gdy się zorientowałam, dość sporo już wypiłam. Nie miałam do czynienia z alkoholem od kilku miesięcy, dlatego bardzo szybko przysnęłam na fotelu – zeznawała w trakcie procesu konkubenta kobieta. – Obudził mnie zapach płynu dezynfekującego, potem poczułam płomienie.
Krystyna B. zapamiętała z tamtego wieczoru jeszcze jedno. Gdy była już wynoszona do karetki, Jarosław B. nachylił się nad nią i szepnął:
– Pamiętaj, chenka.
Taką zresztą wersję oskarżony podtrzymywał przed sądem, gdzie stanął pod zarzutem usiłowania zabójstwa partnerki.
– Bardzo kocham Krysię i jest mi najdroższą osobą – tłumaczył sę-
to
wybuchła
ku- dziom w 2009 roku. – Nie wiem, co się stało. Ona poszła do kuchni. Potem usłyszałem huk. Gdy wyszła, bluzka na niej już się paliła.
Biegli nie potwierdzili wersji oskarżonego. A nawet kategorycznie stwierdzili, że w kuchni do żadnego wybuchu nie doszło. Sąd też nie uwierzył w wersję wydarzeń przedstawianą przez Jarosława B. Tyle że skazał go na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat za spowodowaniu ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.*
„Przypisanie oskarżonemu zamiaru bezpośredniego zabójstwa, czyli chęci zabicia najbliższej mu osoby, jest w przedmiotowej sprawie zbyt daleko idące” – czytamy w uzasadnieniu do wyroku.
Zdaniem sądu Jarosław B. w 2009 roku działał z zamiarem nagłym, nie zaś z premedytacją.
„ Premedytacja polega na uprzednim przemyśleniu przestępstwa, zaplanowaniu (czasu, miejsca i sposobu), zabezpieczeniu ucieczki czy przygotowaniu alibi” – to dalszy ciąg uzasadnienia wyroku.
Sąd co prawda przyznaje, że z dowodów wynika jasno, iż para nieraz po alkoholu biła się, szarpała czy kłóciła, ale żaden z nich nie przekonał składu orzekającego, aby życie Krystyny B. było kiedykolwiek zagrożone. I jak napisano w uzasadnieniu:
„Oskarżony nie chciał zabić Krystyny B. Nigdy nie groził, że ją zabije. Nie godził się też na jej śmierć. Do zdarzenia doszło nagle, pod wpływem alkoholu, podczas kłótni oskarżony oblał swoją konkubinę płynem dezynfekującym i podpalił”.
Akurat tę część wywodu sądu trudno zrozumieć. Wszak już na wstępie stwierdzono, że wyjaśnienia oskarżonego uznano za niewiarygodne. Oparto się na zeznaniach pokrzywdzonej. Ta zaś twierdziła, że po wypiciu alkoholu podłożonego jej podstępnie przez konkubenta przysnęła na fotelu…
Przebaczenie i pojednanie
Krystyna B. dość często zmieniała zdanie. Choć deklarowała przed sądem i przy świadkach, że swój związek z Jarosławem B. uważa za zakończony, to kiedy ten opuścił areszt śledczy, jeszcze przed wydaniem wyroku, schronienie znalazł właśnie u niej. Jak się okazało nie uszło to uwagi sądu.
„Jarosław B. niemal natychmiast zreflektował się, co zrobił – czytamy w dalszej części uzasadnienia – zadzwonił po pogotowie, bo chciał ratować konkubinę. A przecież, gdyby rzeczywiście chciał ją zabić, nic nie stało na przeszkodzie, aby natychmiast po stwierdzeniu, że pokrzywdzona żyje, oskarżony podjął działania pozwalające mu osiągnąć zamierzony efekt. Przeciwnie – wezwał natychmiast pomoc, która uratowała życie pokrzywdzonej. Dlatego zdaniem sądu tylko na podstawie ciężkości obrażeń, jakich doznała pokrzyw- dzona, nie można przypisać oskarżonemu zamiaru zabicia drugiego człowieka”.
Sąd wylicza też oczywiście przesłanki, które działały wówczas na korzyść Jarosława B. Są to między innymi: uprzednia niekaralność, nagłość zdarzenia i wezwanie pomocy.
Gdy czyta się uzasadnienie wyroku, można uznać, że na decyzję sądu największy wpływ miała jednak Krystyna B., a właściwie to, co zrobiła.
„Pokrzywdzona wybaczyła oskarżonemu i znowu są razem. Najistotniejsze dla sądu było tu przebaczenie i pojednanie. Jeżeli Krystyna B. wybaczyła Jarosławowi B., trzeba uszanować jej decyzję i uwzględnić ten fakt przy wymierzeniu kary” – tak sąd kończy uzasadnienie wyroku.
* Wyrok w I instancji zapadł przed łódzkim sądem okręgowym, w IV wydziale karnym Za tydzień: Zanim go poznała, była pielęgniarką oddziałową, redaktor naczelną branżowego pisma. Jej związek małżeński trwał ponad 30 lat. Alkohol piła tylko okazjonalnie. Dziś wiadomo, że po poznaniu Jarosława B. piła tak, że skończyła na odwyku. Przez alkohol straciła też pracę. Wówczas wyszła na ulicę, zarabiała, oferując usługi seksualne. Jej klienci liczeni są w setki.