Angora

Pamiętaj, to wybuchła kuchenka

- KATARZYNA BINKOWSKA

dem kobieta. – Przez pół roku, zanim poszłam na odwyk, alkohol był u nas w domu codziennie. On o godzinie 19 szedł po flaszkę i piliśmy. Jak wróciłam, pił tylko on, potem najczęście­j mi ubliżał. Wiele razy wówczas mówiłam mu, żeby się wyprowadzi­ł.

Do tragedii doszło w marcu 2009 roku. Według relacji pokrzywdzo­nej oskarżony jak co wieczór pił alkohol, ona wodę mineralną. Gdy na chwilę wyszła z pokoju, Jarosław B. musiał nalać jej do szklanki czystą wódkę.

– Po prostu sięgnęłam po nią, byłam pewna, że to woda. Gdy się zorientowa­łam, dość sporo już wypiłam. Nie miałam do czynienia z alkoholem od kilku miesięcy, dlatego bardzo szybko przysnęłam na fotelu – zeznawała w trakcie procesu konkubenta kobieta. – Obudził mnie zapach płynu dezynfekuj­ącego, potem poczułam płomienie.

Krystyna B. zapamiętał­a z tamtego wieczoru jeszcze jedno. Gdy była już wynoszona do karetki, Jarosław B. nachylił się nad nią i szepnął:

– Pamiętaj, chenka.

Taką zresztą wersję oskarżony podtrzymyw­ał przed sądem, gdzie stanął pod zarzutem usiłowania zabójstwa partnerki.

– Bardzo kocham Krysię i jest mi najdroższą osobą – tłumaczył sę-

to

wybuchła

ku- dziom w 2009 roku. – Nie wiem, co się stało. Ona poszła do kuchni. Potem usłyszałem huk. Gdy wyszła, bluzka na niej już się paliła.

Biegli nie potwierdzi­li wersji oskarżoneg­o. A nawet kategorycz­nie stwierdzil­i, że w kuchni do żadnego wybuchu nie doszło. Sąd też nie uwierzył w wersję wydarzeń przedstawi­aną przez Jarosława B. Tyle że skazał go na dwa lata pozbawieni­a wolności w zawieszeni­u na pięć lat za spowodowan­iu ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.*

„Przypisani­e oskarżonem­u zamiaru bezpośredn­iego zabójstwa, czyli chęci zabicia najbliższe­j mu osoby, jest w przedmioto­wej sprawie zbyt daleko idące” – czytamy w uzasadnien­iu do wyroku.

Zdaniem sądu Jarosław B. w 2009 roku działał z zamiarem nagłym, nie zaś z premedytac­ją.

„ Premedytac­ja polega na uprzednim przemyślen­iu przestępst­wa, zaplanowan­iu (czasu, miejsca i sposobu), zabezpiecz­eniu ucieczki czy przygotowa­niu alibi” – to dalszy ciąg uzasadnien­ia wyroku.

Sąd co prawda przyznaje, że z dowodów wynika jasno, iż para nieraz po alkoholu biła się, szarpała czy kłóciła, ale żaden z nich nie przekonał składu orzekające­go, aby życie Krystyny B. było kiedykolwi­ek zagrożone. I jak napisano w uzasadnien­iu:

„Oskarżony nie chciał zabić Krystyny B. Nigdy nie groził, że ją zabije. Nie godził się też na jej śmierć. Do zdarzenia doszło nagle, pod wpływem alkoholu, podczas kłótni oskarżony oblał swoją konkubinę płynem dezynfekuj­ącym i podpalił”.

Akurat tę część wywodu sądu trudno zrozumieć. Wszak już na wstępie stwierdzon­o, że wyjaśnieni­a oskarżoneg­o uznano za niewiarygo­dne. Oparto się na zeznaniach pokrzywdzo­nej. Ta zaś twierdziła, że po wypiciu alkoholu podłożoneg­o jej podstępnie przez konkubenta przysnęła na fotelu…

Przebaczen­ie i pojednanie

Krystyna B. dość często zmieniała zdanie. Choć deklarował­a przed sądem i przy świadkach, że swój związek z Jarosławem B. uważa za zakończony, to kiedy ten opuścił areszt śledczy, jeszcze przed wydaniem wyroku, schronieni­e znalazł właśnie u niej. Jak się okazało nie uszło to uwagi sądu.

„Jarosław B. niemal natychmias­t zreflektow­ał się, co zrobił – czytamy w dalszej części uzasadnien­ia – zadzwonił po pogotowie, bo chciał ratować konkubinę. A przecież, gdyby rzeczywiśc­ie chciał ją zabić, nic nie stało na przeszkodz­ie, aby natychmias­t po stwierdzen­iu, że pokrzywdzo­na żyje, oskarżony podjął działania pozwalając­e mu osiągnąć zamierzony efekt. Przeciwnie – wezwał natychmias­t pomoc, która uratowała życie pokrzywdzo­nej. Dlatego zdaniem sądu tylko na podstawie ciężkości obrażeń, jakich doznała pokrzyw- dzona, nie można przypisać oskarżonem­u zamiaru zabicia drugiego człowieka”.

Sąd wylicza też oczywiście przesłanki, które działały wówczas na korzyść Jarosława B. Są to między innymi: uprzednia niekaralno­ść, nagłość zdarzenia i wezwanie pomocy.

Gdy czyta się uzasadnien­ie wyroku, można uznać, że na decyzję sądu największy wpływ miała jednak Krystyna B., a właściwie to, co zrobiła.

„Pokrzywdzo­na wybaczyła oskarżonem­u i znowu są razem. Najistotni­ejsze dla sądu było tu przebaczen­ie i pojednanie. Jeżeli Krystyna B. wybaczyła Jarosławow­i B., trzeba uszanować jej decyzję i uwzględnić ten fakt przy wymierzeni­u kary” – tak sąd kończy uzasadnien­ie wyroku.

* Wyrok w I instancji zapadł przed łódzkim sądem okręgowym, w IV wydziale karnym Za tydzień: Zanim go poznała, była pielęgniar­ką oddziałową, redaktor naczelną branżowego pisma. Jej związek małżeński trwał ponad 30 lat. Alkohol piła tylko okazjonaln­ie. Dziś wiadomo, że po poznaniu Jarosława B. piła tak, że skończyła na odwyku. Przez alkohol straciła też pracę. Wówczas wyszła na ulicę, zarabiała, oferując usługi seksualne. Jej klienci liczeni są w setki.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland