Polska islamistka przed niemieckim sądem
euro. Oboje odpowiadają z wolnej stopy, natomiast Karolina R. od 31 marca przebywała wraz z dwuletnim synem o imieniu Luqman w jedynym w Niemczech więzieniu dla kobiet z małymi dziećmi w mieście Vechta. Sędzia śledczy orzekł areszt ze względu na „niebezpieczeństwo ucieczki”. 17 kwietnia 2014 roku młoda kobieta planowała jakoby polecieć do Turcji, a stamtąd do walczącego w Syrii męża. Podsądni za radą swych obrońców konsekwentnie milczą. Podczas długiej rozprawy Karolina nie będzie mogła doglądać swego synka. mencie zaczęła dyskutować o sprawach wiary. „Studiowała ten problem, zdobywała informacje, ponieważ poszukiwała prawdziwej religii”. Nigdy jednak nie była radykalna. Na życzenie matki zawsze zdejmowała zasłonę twarzy i islamski strój. Rodzina marzyła o kupnie domku wakacyjnego pod palmami w Turcji. Karolina wysyłała pieniądze zapewne na ten cel, a nie dla terrorystów – snuła przypuszczenia zrozpaczona matka.
Do szkoły w burce
Dyrektor szkoły wspominał, że w roku maturalnym 2011 Karolina Turcję do Syrii i przywiozła Faredowi trzy kamery wideo (nakładane na hełm i okulary) oraz 5150 euro gotówką. Podobno 300 euro dostała od swego ojca, katolika, który nie wiedział, na co zostaną przeznaczone.
W grudniu 2013 r. Fared wstąpił do radykalnych oddziałów Państwa Islamskiego. Wkrótce został pojmany przez bardziej umiarkowanych rebeliantów z ugrupowania Wolna Armia Syryjska. Uwolniono go wraz z siedmioma innymi niemieckimi dżihadystami, ale mężczyzna żalił się, że „wrogowie Allaha” zabrali im wszystko, pieniądze, sprzęt, telefony, a także, według prokuratury, broń. Fared zażądał od żony, żeby zdobyła dla niego pieniądze. Karolina posłusznie urządziła zbiórkę i w lutym 2014 za pośrednictwem serwisu Western Union przysłała mężowi 1100, a potem jeszcze 3700 euro. Fared przeniósł się w okolice tureckiego miasta Hatay przy granicy z Syrią, żeby otrzymać te kwoty. 23 lutego polska „salafistka” zapytała małżonka, kogo ma zawiadomić na wypadek jego śmierci. „Nie martw się tym. Zobaczysz w internecie rozerwane szczątki mojego ciała” – padła odpowiedź.
Zdaniem prowadzących śledztwo Karolina stała się religijną fanatyczką. Podobno 23 marca napisała na czacie, że jej mąż i bojownicy Państwa Islamskiego „zabiją wszystkich, którzy zgodnie z prawem szariatu muszą zostać zabici”.
31 marca 2014 niemieckie siły bezpieczeństwa przeprowadziły obławę przeciwko domniemanym islamistom. O 6 rano komandosi z jednostki specjalnej GSG 9 w kamizelkach kuloodpornych wdarli się do bońskiego mieszkania rodziny R. Karolina krzyknęła, aby pozwolili jej przynajmniej się ubrać i nakarmić synka. „Policjanci zabrali nie tylko nasz komputer, ale także wszystkie nasze pieniądze. Zabrali nawet tablet, który podarowałam córce na urodziny”, żaliła się matka domniemanej islamistki.
Jako pierwsza kobieta postawiona w Niemczech przed sądem za wspieranie dżihadystów Karolina zyskała w środowiskach radykalnych muzułmanów status męczennicy. Nazywana jest „Um Luqman”, czyli „Matką Luqmana”.
Nie wiadomo, jaki wyrok zapadnie w Düsseldorfie. Prokuratura zebrała liczne dowody, ale także obrona ma w ręku poważne argumenty. Niemieckie media piszą wszakże, że rodzina R. jest zarażona „wirusem dżihadu”. Brat Karoliny, Maximilian, wyjechał do Syrii i przyłączył się do świętej wojny. (KK)