Brytyjskiego posła zabiła polska gościnność
21 stycznia brytyjskie media poinformowały o przyczynach śmierci posła, który zmarł w Słupsku 7 września 2014 roku. Takich tytułów nikt się na Wyspach nie spodziewał. BBC News: „Jim Dobbin zmarł po spożyciu wysokoprocentowego alkoholu”. „The Independent”: „Dobbin zmarł w czasie oficjalnej wizyty po wypiciu polskiej wódki”. „The Daily Telegraph”: „Poseł zmarł po wypiciu wódki w czasie oficjalnej wizyty w Polsce”.
I rzeczywiście, dochodzenie w sprawie przyczyny zgonu wykazało, że poseł Dobbin zmarł „po wypiciu znacznej liczby kieliszków wysokoprocento- wego alkoholu” w czasie bankietu, którym ugoszczono go w Słupsku. 6 września 2014 roku do miasta nad rzeką Słupią przybyła międzynarodowa delegacja Rady Europy, aby wręczyć władzom samorządowym swoją Nagrodę Główną za rok 2014. Słupsk został w ten sposób wyróżniony za „promowanie europejskich ideałów”.
W przyjęciu wydanym na cześć zagranicznych gości brał m.in. udział zagorzały polityk Partii Pracy 73-letni Jim Dobbin wraz z małżonką Patricią. Żona posła opowiedziała mediom o przebiegu przyjęcia w ten sposób: „Zapraszano nas do wypicia kieliszka wódki przy każdym nowym daniu”. A jak wyjaśnił Brytyjczykom wysokonakładowy tabloid „The Daily Mail”: – Ten zwyczaj to taka polska tradycja!
W Wielkiej Brytanii obowiązuje bardzo wysoki dopuszczalny poziom alkoholu we krwi kierowcy – 0,8 promila. Ale jak zgodnie podkreśliły brytyj- skie gazety, posłowi udało się go przekroczyć aż pięciokrotnie. W 100 ml krwi miał 399 mg alkoholu. Jeszcze w czasie wystawnej kolacji Dobbin zaczął skarżyć się, że źle się czuje.
Około godziny 22.30 powiedział znajomym, że kręci mu się w głowie, dlatego odprowadzili go do pokoju. Dwóch innych brytyjskich posłów poradziło mu wtedy, że musi ten stan po prostu przespać. Patricia Dobbin zdążyła zdjąć mężowi tylko krawat i buty, po czym ten natychmiast zasnął. Ale gdy półtorej godziny później wróciła do pokoju, małżonek był nieprzytomny. Wszczęła alarm. Za pięć pierwsza w nocy 7 września poseł został zabrany karetką do miejscowego szpitala. Nie dało się go jednak uratować. Zmarł po niecałej godzinie od przyjęcia go do szpitala.
Sekcja zwłok wykazała, że nie tylko alkohol przyczynił się do jego śmierci. Koroner Simon Nelson stwierdził, że Dobbin mógł się dusić. W jego płucach znalazł bowiem jedzenie, które zablokowało drogi oddechowe. Nelson podkreślił, że musiał to być nieszczęśliwy wypadek.
Jim i Patricia Dobbin byli razem pół wieku, mają dwóch synów, dwie córki i ośmioro wnucząt. Dobbin z zawodu był mikrobiologiem, ale od ponad 30 lat zajmował się głównie polityką. W 1983 roku został radnym 200-tysięcznego miasta Rochdale (15 km od Manchesteru). Od 1997 roku był posłem brytyjskiego parlamentu. Według znajomych nigdy nie pił alkoholu w domu, tylko w czasie ważnych, oficjalnych spotkań. I zazwyczaj wybierał piwo, a nie mocne alkohole.
– Jim bardzo cieszył się na wizytę w Polsce, zwłaszcza gdy dowiedział się, że w bankiecie wezmą udział dwie osoby, które tak jak on zaangażowały się w ruch pro-life (organizacje służące obronie życia człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci). Miał nadzieję na wspaniały dzień – opowiedziała Patricia.
Dobbin zawsze był aktywnym członkiem Kościoła rzymskokatolickiego. W2008 roku papież Benedykt XVI odznaczył go Rycerskim Orderem Świętego Grzegorza Wielkiego za szczególne zasługi dla Kościoła. Kiedy na Wyspach przegłosowano ustawę legalizującą małżeństwa tej samej płci, posłom, którzy poparli tę ustawę, zagroził: – Kiedyś pożałujecie tego dnia, w którym tak zagłosowaliście. ( PKU)