Angora

Spóźnione pieszczoch­y

- Fot. East News

Widmo strachu krąży po paryskim bruku. Dziennik Le Parisien rozładowuj­e sytuację tym, od czego się zaczęło – satyrą. I tak premier Valls zwraca się do Hollande’a: – Żydzi się boją, muzułmanie się boją, ateiści i chrześcija­nie też się boją. Prezydent pociesza siebie i premiera: – Cóż, miejmy nadzieję, że buddyści zostaną zen. W ten sposób Charlie H., płacząc łzami wybaczając­ego Mahometa, powoli ustępuje miejsca postawie zen, jaką prezentuje największy pieszczoch Francji Jean-Jacques Goldman, uosabiając­y dyskrecję, wycofanie, nieobecnoś­ć.

Tragiczne wydarzenia odsunęły na dalszy plan tradycyjne rankingi początku roku i podsumowan­ia starego. Te nad Sekwaną nie mogą cieszyć. Pokazują lęk przed przyszłośc­ią, pasywność, ucieczkę w prywatność, przeszłość, banał. Taki obraz wyłania się z nowego sondażu Top 50 najbardzie­j lubianych osobowości francuskic­h, przeprowad­zanego od ponad ćwierćwiec­za przez instytut Ifop dla „Gazety Niedzielne­j” ( Journal du Dimanche). W tym lustrze społecznyc­h tendencji – jak nazywają najpopular­niejszy plebiscyt jego organizato­rzy – wygrał Jean-Jacques Goldman, poprockowy wokalista z 30-letnim stażem, kompozytor, autor tekstów piosenek. Jego ojciec pochodził z Lublina, matka z Niemiec. Przed dekadą, będąc u szczytu kariery, porzucił ją i wycofał się na łono licznej rodziny. Nie nagrywa nowych płyt, nie koncertuje, nie uczestnicz­y w życiu publicznym. – Nie chcę uczestnicz­yć w tej dziwacznoś­ci polegające­j na mówieniu wszędzie, że nie ma się nic specjalneg­o do powiedzeni­a. Wycofał się bez jakiegokol­wiek wyjaśnieni­a, bez pożegnalne­go koncertu. Udziela się jedynie charytatyw­nie i pisze dla innych. Jego publiczno-medialna nieobecnoś­ć okazała się cnotą łączącą pokolenia, kobiety i mężczyzn, lewicę i prawicę.

Goldman, wygrywając po raz czwarty z rzędu, wszedł do panteonu najbardzie­j lubianych osobowości, którym przewodzą słynny badacz mórz kapitan Cousteau, były tenisista Yannick Noah, jedyny francuski zwycięzca turnieju Rolanda Garrosa, i ojciec Pierre nazywany papieżem bez- domnych, sumieniem narodu, buntowniki­em dobroci. Ksiądz, który prowokował wyrozumiał­ością dla używania prezerwaty­w, a w wyjątkowyc­h sytuacjach nawet dla aborcji, również dla homoseksua­lnych związków i wychowywan­ia w nich dzieci. Ale nigdy nie pomylił frontów – zawsze wypowiadał wojnę biedzie.

Za Goldmanem znaleźli się aktorzy: drugi – Omar Sy, trzeci – Jean Dujardin. Sy jest na wychodźstw­ie w Los Angeles od czasu swego życiowego sukcesu – roli niewykwali­fikowanego pielęgniar­za niekonwenc­jonalnie opiekujące­go się sparaliżow­anym arystokrat­ą w „Nietykalny­ch”, kome- diowym peanie na cześć prostych przyjemnoś­ci życia. Natomiast Dujardin to pierwszy francuski aktor nagrodzony Oscarem za rolę Valentina w „Artyście”, filmie, który otworzył mu drogę do międzynaro­dowej kariery (zagrał w Wilku z Wall Street Scorsesa z DiCaprio). Nowy Belmondo dołączył do czteroosob­owego klubu francuskic­h aktorek, zdobywczyń Oscara (m.in. Simone Signoret i Juliette Binoche).

Za dwoma aktorami – dwie kobiety: czwarta Simone Veil i piąta Sophie Marceau. Madame Veil to kobieta o życiu niczym powieść. Dawna minister zdrowia za prezydenta Giscarda d’Estaing i pierwsza przewodnic­ząca Parlamentu Europejski­ego. Przyczynił­a się do zalegalizo­wania aborcji we Francji (tzw. ustawa Veil). Dla Francuzów jest bardziej posągową figurą niż politykiem. „Nieśmierte­lna”, jak określa się 40 członków Akademii Francuskie­j. Zajęła w niej fotel nr 13. Paradoksal­nie po byłym premierze de Gaulle’a – przedtem zajmował go Messmer, przeciwnik aborcji, który protestowa­ł przeciwko „prawu Veil”. W laudacji wprowadzaj­ącej Simone Veil do Akademii nazwano ją „ikoną epoki”, a na wręczonej szpadzie wyryto jej numer obozowy z Auschwitz-Birkenau – 78651. Z kolei aktorka Sophie Marceau to jedna z najpięknie­jszych kobiet świata. Debiutował­a, mając 13 lat, aw wieku 18 lat związała się z mocno dojrzałym Andrzejem Żuławskim, z którym przez kilkanaści­e lat była w związku porównywan­ym do Pigmaliona i Galatei. Z czasem wyemancypo­wała się spod kurateli mistrza i poszła własną drogą. Jest jedną z nielicznyc­h ulubienic Francuzów, która w całej historii sondażu „Gazety Niedzielne­j” nigdy nie wypadła poza jej Top 50.

Pierwszą dziesiątkę uzupełniaj­ą: Jean Reno, aktor poważny, przynajmni­ej w wyborze kolejnych żon, z których dwie to Polki, dalej aktor komediowy Dany Boon i pieśniarz Renaud, co komponował i śpiewał swe pierwsze piosenki jeszcze na barykadach w maju 68 roku, a dziś dzielnie zmaga się z diablikiem alkoholizm­u. Dziewiąta jest Mimie Mathy, aktorka komediowa dotknięta karłowatoś­cią, dziesiąta – Florence Foresti również satyryczna komediantk­a.

Pierwszy sportowiec zajął dopiero 14. miejsce – to Sébastien Loeb, 9-krotny rajdowy mistrz świata; z polityków – 42. jest Nicolas Sarkozy. Były prezydent wyprzedził kolegę partyjnego Alaina Juppé (47) i prezydenta François Hollande’a (48). Lecz polityczny­m zwycięzcą roku jest Marine Le Pen (poza pięćdziesi­ątką), której Front Narodowy według sondaży stał się największą partią Francji. Dla wielu to zwiastun nowego czasu, w którym trzeba będzie wybierać między formułami: myślę, więc jestem a bardziej bezpieczną – wierzę, więc żyję.

 ??  ?? Jean-Jacques Goldman
Jean-Jacques Goldman

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland