Gigantomania tyrana
W dziejach świata nie brak gigantycznych budowli mających świadczyć o potędze panujących. Nie musimy zresztą daleko szukać – „Wilczy Szaniec” czy podziemny kompleks Głuszyca-Osówka w Górach Sowich powstały na rozkaz Hitlera, który w dążeniu do dominacji n
Wspomniane obiekty odwiedzili niedawno filmowcy National Geographic Channel z dr. Tonym Pollardem, dyrektorem Centrum Archeologii Pól Bitewnych na Uniwersytecie w Glasgow. Zainteresowały ich wizjonerskie pomysły niemieckich inżynierów, pragnących spełnić marzenia swego przywódcy o stworzeniu megakonstrukcji. Najbardziej znaną jest „Wilczy Szaniec”, słynna kwatera Hitlera w Gierłoży. Jej skromnym pierwowzorem był ufortyfikowany kompleks sztabowy „Felsennest” w pobliżu granicy niemiecko-belgijskiej. Po kapitulacji Polski na początku października 1939 roku niemiecka ofensywa ruszyła na zachód. Hitler zamierzał dowodzić bezpośrednio z linii frontu, by w pełni kontrolować swoich generałów. Potrzebował jednak bezpiecznej siedziby.
Do „Felsennest”
przybył 10 maja 1940 roku, dzień przed rozpoczęciem ofensywy na froncie zachodnim. Dwa schrony miały żelbetowe stropy grubości 1,5 m, dodatkowo pokryte ziemią i zabezpieczone przed atakiem chemicznym. Szybkie zwycięstwo w kampanii francuskiej sprawiło, że po 6 czerwca „Felsennest” znalazł się już daleko za linią frontu. Jednak tych kilka dni umocniło Hitlera w przekonaniu, że metoda bezpośredniego dowodzenia z wysuniętych, umocnionych stanowisk jest skuteczna.
Nic więc dziwnego, że zamarzył o kolejnej, jeszcze potężniejszej kwaterze przed uderzeniem na Rosję. Postanowiono zbudować mieszkalno-sztabowy kompleks w pobliżu miejscowości Rastenburg (obecnie Kętrzyn) w dawnych Prusach Wschodnich. W podmokłym lesie nie można było budować schronów podziemnych. Od jesieni 1940 roku pracami kierował Fritz Todt, a budżet inwestycji wyniósł równowartość dzisiejszych 250 mln dolarów. Na obszarze 6,5 km kw. powstało zamaskowane miasteczko z dwustoma budynkami, lotniskiem, dworcem kolejowym, ciepłownią i elektrownią. Wokół ułożono 54 tysiące min. Hitler przybył tu 24 czerwca 1941 roku, dwa dni po ataku Niemców na Rosję. Ponieważ wodzowi nadano kryptonim „Wilk”, jego kwatera stała się „Wilczym Szańcem”.
Swoje bunkry mieli tam także najważniejsi dowódcy: Jodl, Keitel i Göring. Ten ostatni miał schron o kubaturze 5 tys. m sześc. z 12-metrowej grubości stropem, mającym pochłaniać energię wybuchu. Pod koniec 1943 roku rozpoczęła się kolejna rozbudowa umocnień. Schron dla siebie Hitler projektował osobiście. Miał 60 m długości i prawie 40 m szerokości z podwójnymi ścianami o grubości 7m i podwójnym stropem z kieszenią powietrzną. Pomieszczenie mieszkalne miało zaledwie 2,7x3,3 m. Betonu, którego użyto do rozbudowy „Wilczego Szańca”, wystarczyłoby na zbudowanie dwóch wieżowców wielkości Empire State Building. Co ciekawe, gdyby do zamachu na życie Hitlera, dokonanego przez Clausa von Stauffenberga, doszło w bunkrze dyktatora, z pewnością by tego nie przeżył. Tymczasem bomba wybuchła w baraku o cienkich ścianach, co miało znaczący wpływ na zmniejszenie jej skuteczności.
„Wilczy Szaniec” był bezpieczną kryjówką dopóty, dopóki nie załamał się front wschodni. I choć 8 listopada 1944 roku ukończono osobisty schron Hitlera, to pomieszkał on w nim jedynie 12 dni. Gdy Armia Radziecka wkroczyła na terytorium Niemiec, opuścił miejsce, w którym spędził ponad 800 dni. W styczniu 1945 roku niemieccy saperzy wysa- dzili obiekty głównej kwatery Hitlera i „Wilczy Szaniec” przeszedł do historii.
To nie jedyna megakonstrukcja
inżynierów III Rzeszy. Gdy w 1935 roku Hitler snuł plany walki o panowanie nad światem, zdał sobie sprawę, że najsłabszą stroną jego armii jest marynarka wojenna. Postanowił ją odbudować i misję tę powierzył admirałowi Erichowi Raederowi. Stworzony przez niego plan zakładał użycie w wojnie morskiej wielkich pancerników, co zaowocowało zbudowaniem dwóch bliźniaczych gigantów: „Bismarcka” i „ Tirpitza”. Górowały one pod względem wyporności i wielkości nad brytyjskimi i francuskimi okrętami tej klasy.
„Bismarck” powstał w hamburskiej stoczni „Blohm und Voss”. Miał 243 m długości i 37 m szerokości. Kadłub i nadbudówkę tworzyło 18 kondygnacji. Pancernik miał być odporny na wybuch ładunku trotylu o masie 250 kg. Kadłub krył dwie warstwy pancerza i 22 przedziały podzielone grodziami wodoszczelnymi. Wodowanie „Bismarcka” mia- ło miejsce w lutym 1939 roku. Wówczas był to największy okręt na świecie. Sześć tygodni później z pochylni spłynął „Tirpitz”. Oba pancerniki miały być początkiem realizacji planu „Z”, zakładającego rozbudowę niemieckiej floty, by stała się ona narzędziem globalnej dominacji.
Następca „Bismarcka” noszący roboczą nazwę H-39 miał mieć 265 m długości i działa kalibru 406 mm. Prawdziwym morskim potworem miał być zaś model H-44. Zakładano, że będzie długi na prawie 400 m, a w skład artylerii głównej wejdą armaty kalibru 508 mm. Warto pamiętać, że największe działa polowe aliantów miały kaliber „zaledwie” 203 mm. Hitler był zafascynowany projektem i obiecał Raederowi gigantyczne pieniądze, pod warunkiem że okręty będą zbudowane do 1944 roku. To okazało się jednak niemożliwe.
18 maja 1941 roku „Bismarck” wyruszył w swój pierwszy bojowy rejs i miał zakłócać ruch konwojów atlantyckich, dowożących zaopatrzenie do Wielkiej Brytanii. Duma hitlerowskiej marynarki wojennej wytrwała jedynie 9 dni. Pancernik nie dał rady przeważającym siłom Royal Navy i poszedł na dno. Dla Hitlera była to dotkliwa porażka propagandowa. Wściekły na swego admirała kazał wstrzymać program budowy okrętów typu „H”.
Tymczasem bliźniak
„Bismarcka”,
pancernik „Tirpitz”, zajął pozycję w fiordach północnej Norwegii i miał atakować konwoje płynące do ZSRR. Po udanej ofensywie aliantów w czerwcu 1944 roku Brytyjczycy postanowili ostatecznie rozprawić się z „Tirpitzem”, którego Winston Churchill nazywał „bestią”. Kilka miesięcy później dwa dywizjony lancasterów wyposażone w pięciotonowe bomby Tallboy ruszyły do decydującego uderzenia. Jedna z 16 zrzuconych bomb przebiła wszystkie pokłady i zrobiła 12-metrową wyrwę w burcie. Pancernik jednak nie zatonął. Dzieła zniszczenia Brytyjczycy dokonali w listopadzie, gdy dopadli okręt na kotwicowisku w pobliżu Tromso.
Tak skończyła się historia gigantycznych pancerników Hitlera, których misja – zdaniem specjalistów – z góry skazana była na niepowodzenie, bo nie miały one wsparcia lotnictwa morskiego. To samoloty i okręty podwodne stały się podstawową bronią w bitwach morskich.
Jednak do dziś uznanie specjalistów budzą inżynierskie projekty dotyczące zarówno gigantycznych okrętów, jak i fortyfikacji „Wilczy Szaniec”.