Naszym dżihadem jest walka z bezrobociem Bośnia i Hercegowina
Pierwszy dzień nowego roku, gmina Velika Kladusza. Jest już po zmroku, kiedy Selvedin Beganović, tutejszy imam, przed wejściem do meczetu, idzie jeszcze dać psu wody. Nagle ktoś uderza go tępym przedmiotem, potem dwa razy dźga nożem w okolice serca oraz w szyję. Na szczęście imamowi udaje się przeżyć. Znowu.
Pierwszy raz napadnięto go bowiem 8 grudnia. Wtedy to nieznany mężczyzna dźgnął go w ramię i rękę. Pięć dni później został pobity. Zawsze napadają go na podwórzu meczetu i zawsze wieczorem. Przy dwóch pierwszych atakach nie widział sprawcy, ale za trzecim już go zauważył – mężczyzna w czapce z charakterystyczną długą brodą. Jak mówi sam Beganović: „ Pozwolił się zobaczyć, bo myślał, że już po mnie”.
Kto nie lubi imama? Gmina Velika Kladusza znajduje się w północno-zachodniej Bośni i Hercegowinie, na granicy z Chorwacją. W ostatnich czasach głośno o niej w regionie z powodu coraz większej ilości zwolenników Państwa Islamskiego. Podobno już kilkudziesięciu chłopaków z tych terenów wyruszyło na front do Syrii i Iraku. Na dodatek w jednej z tutejszych wsi domy zaczęli wykupować ludzie Bilala Bosnicia, aresztowanego jesienią i oskarżonego o namawianie do uczestnictwa w wojnie na Bliskim Wschodzie, duchowego przywódcy tutejszych radykałów. Takie działania są niebezpieczne, gdyż prowadzą do powstawania małych eksterytorialnych społeczności rządzących się prawami szariatu i będących gniazdami potencjalnych terrorystów, jak to miało miejsce w Bośni już wcześniej w miejscowościach Boczinja czy Gornja Maocza. Imam Beganović głośno zwracał na to uwagę.
Tak samo nie bał się mówić, że werbowanie Bośniaków na obce fronty jest złe: „ To nie nasza wojna. Naszym dżihadem jest walka z bezrobociem, opiekowanie się naszymi rodzicami, którzy mają niskie emerytury, opiekowanie się zagrożonymi”.
Mimo iż sprawców napadów nie udało się odnaleźć, to dla wszystkich jest jasne, że są nimi muzułmańscy fundamentaliści, nazywani tutaj wahhabitami lub salafitami. W Bośni pojawili się oni w czasie ostatniej wojny, na którą przybyli, by walczyć po stronie swoich braci w wierze. Witano ich z otwartymi ramionami, ponieważ wraz z nimi przyjeżdżała broń, a po wojnie inwestowali w kraju – fundując głównie obiekty religijne i szkoły koraniczne. Tym samym zaczęli szerzyć swoją wersję islamu i udało im się zwerbować część społeczeństwa. Większość bośniackich muzułmanów pozostała jednak wierna „tradycyjnemu”, bośniackiemu islamowi, który głosi idee pokoju oraz miłości do bliźniego i od wieków koegzystuje na tych terenach z innymi religiami.
Beganović głośno twierdzi, że wahhabici wyznają odwróconą wersję islamu: „ Czy Mahomet kiedykolwiek