Anglia dała mi nowy dom
Witam, do napisania listu namówiła mnie w święta moja Mama.
Zacznę od tego, że do Anglii przyjechałam za miłością mojego życia (tak przynajmniej mi się wtedy wydawało). Niestety, życie ze sobą pokazało co innego. Ja znalazłam jednak pracę w Londynie – bez znajomości, ale nie od razu, miałam bodajże siedem rozmów kwalifikacyjnych, musiałam szukać mieszkania na wła- sną rękę (co jest równie trudne jak znalezienie pracy). Po rozstaniu z chłopakiem nie brakowało dni, kiedy chciałam rzucić to wszystko i wracać, szczególnie gdy podczas kolejnej rozmowy o pracę usłyszałam, że bez doświadczenia w UK nie dostanę dobrej pracy w Londynie... A jednak! Udało się! Od półtora roku pracuję w wielkiej, międzynarodowej firmie. Warunki do pracy są rewela- cyjne – na starcie dostałam umowę na czas nieokreślony, mam prywatną opiekę zdrowotną, dwadzieścia pięć dni wakacji plus święta. I chociaż pracować trzeba dużo, to nie mogę odmówić sobie gorzkich porównań z Polską, kiedy to jako asystent (teraz również mam taką pozycję) musiałam znosić nieraz chamskie i wulgarne odzywki szefostwa, harując przy tym na umowie na pół etatu i za połowę pensji płaconej „pod stołem”. Życie na emigracji nie jest łatwe – trzeba poznać nowych ludzi, pokochać ich, dopiero wtedy można wsiąknąć i naprawdę poczuć się jak u siebie. Ja tak właśnie się czuję. Anglia dała mi nowy dom. Jestem dum- na z tego, że mieszkam i pracuję w Londynie, że mogę czerpać z niego to, co najlepsze, że jestem obywatelką stolicy Europy. Wiem, że nie będę tu mieszkać wiecznie, bo gdzieś na dnie duszy czai się tęsknota za krajem, ale zanim wrócę, chciałabym pomieszkać jeszcze może w Hiszpanii albo USA. Dzisiejszy świat ma nam tyle do zaoferowania, że my, młodzi, za nasze frustracje nie powinniśmy zwalać winy na rząd, państwo itp., tylko na siebie. Pozdrowienia
ANIA – londyńczyk z wyboru!