Błędy prokuratorów i policjantów mogą kosztować miliony złotych
Postępowanie karne w sprawie zabójstwa generała Marka Papały obfitowało w skandaliczne błędy i na wielu etapach prowadzone było pod konkretną tezę, a świadkowie nieformalnie „handlowali” zeznaniami dla własnych korzyści – wynika z zeznań… prokuratorów, którzy prowadzili śledztwo w sprawie śledztwa, i sprawdzali działania swoich kolegów i policjantów zajmujących się sprawą. Teraz za skutki tej nieudolności wiele milionów złotych może zapłacić polski podatnik jako odszkodowanie dla niesłusznie oskarżonego.
Prawie 22,5 miliona złotych – takiej kwoty odszkodowania i zadośćuczynienia żąda od Skarbu Państwa Ryszard B. – były oskarżony w sprawie zabójstwa Marka Papały. 31 lipca 2013 roku Sąd Okręgowy w Warszawie (sygn. akt VIII K 346/09) uniewinnił B. od zarzutu nakłaniania do zabójstwa byłego szefa policji. Wyrok się uprawomocnił. Przez 9 lat i 5 miesięcy B. był tymczasowo aresztowany w warunkach najsurowszego rygoru. Wtym czasie utracił również kontrolę nad majątkiem spółki, której był współudziałowcem. Najciekawsze jest to, że w procesie o odszkodowanie dowodem będą m.in... akta prokuratorskie, w tym zeznania prokuratorów pracujących nad wyjaśnieniem zabójstwa generała Papały.
„Angora” jako pierwsza dotarła do akt śledztwa (sygn. Ap V Ds. 14/09) Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi w sprawie nieprawidłowości w śledztwie dotyczącym zabójstwa generała Marka Papały (25 czerwca 1998 roku został zastrzelony pod swoim blokiem na warszawskim Służewcu). W ramach tego postępowania karnego badano m.in. działania grupy „Generał” (specjalna grupa powołana decyzją komendanta głównego policji w celu wyjaśnienia tej zbrodni) i przesłuchano prokuratorów, którzy zajmowali się sprawą. Efekt jest szokujący. Okazuje się, że w tym śledztwie, które już 17 rok z rzędu jest sprawą honoru dla polskiej policji, postępowanie dowodowe prowadzone było na wielu etapach w taki sposób, aby udowodnić określoną tezę. Niekoniecznie zgodnie z prawdą.
Potwierdzić, czyli zaprzeczyć
Z aktu oskarżenia wynika, że w dniu morderstwa Papały B. był na miejscu i obserwował parking pod blokiem przy ulicy Rzymowskiego, gdzie doszło do zabójstwa. Tej wersji przeczą zeznania prokurator Beaty Marczak z Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi. W protokole jej przesłuchania czytamy, iż w aktach operacyjnych grupy „Generał” znajdują się notatki omawiające połączenia telefoniczne wykonywane z ustalonego telefonu należącego do Ryszarda B., a z logowań wynikało, o ile dobrze pamiętam, że jego telefon logował się w Łodzi w czasie zbliżonym do zabójstwa. Te zeznania przeczą ustaleniom stołecznych śled- czych. Wynika z nich bowiem, że w dniu zabójstwa generała Papały Ryszard B. nie był na parkingu, ale ponad 100 kilometrów dalej!
Cena zeznań
B. (konsekwentnie się nie przyznawał do winy) został oskarżony na podstawie zeznań przestępców. Jednym z nich był Zbigniew G. Opowiedział on prokuratorom, że był świadkiem rozmowy B. w sprawie zabójstwa Papały. Jednak warszawski sąd, który w lipcu 2013 uniewinnił B., nie dał wiary tym zeznaniom. Stwierdził, że Zbigniew G. chciał się z nich wycofać, zaś prokuratorzy dowiedzieli się o tym, ale nic z tym nie zrobili. W uzasadnieniu wyroku czytamy: Obowiązkiem oskarżyciela jest zabezpieczenie i w niezbędnym zakresie utrwalenie dowodów. Okazuje się natomiast, iż świadek (Zbigniew G. – przyp. L.Sz.) przekazuje funkcjonariuszowi policji informację, przed wniesieniem aktu oskarżenia, że ze swoich zeznań się wycofa i po pierwsze w związku z treścią tych informacji nie jest sporządzany żaden protokół zeznań, by wyjaśnić przyczyny takiej decyzji, a po drugie, notatka na ten temat w ogóle nie trafia do akt sprawy i faktycznie przypadkowo strony i sąd się o tym dowiadują.
O wiarygodności świadka Zbigniewa G. wiele mówią również zeznania prokuratora Jarosława Szuberta, który obecnie w Łodzi prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa Papały. 15 kwietnia 2014 roku, Szubert zeznawał: W materiałach operacyjnych ujawniliśmy szereg dokumentów dotyczących Zbigniewa G. Również z tym świadkiem policjanci przeprowadzili szereg rozmów i sporządzili zapisy służbowe, z których wynika, że Zbigniew G. stawiał liczne warunki, od spełnienia których uzależniał złożenie zeznań lub ich podtrzymanie. Warunki te dotyczyły głównie jego sytuacji jako osoby osadzonej w jednostce penitencjarnej. Informacje te nie zostały ujawnione w aktach głównych śledztwa. Ponadto w materiałach operacyjnych znajdowały się dokumenty zawierające żądanie Zbigniewa G. doprowadzenia do zwolnienia z aresztu jego bratanka Daniela G. (…). Dokumenty te lub informacje wynikające z tych dokumentów nie zostały przekazane do akt śledztwa, pomimo że w mojej ocenie miały znaczenie dla oceny zeznań świadka Zbigniewa G. obciążających Ryszarda B. Zeznając w charakterze świadka, prokurator Jarosław Szubert stwierdził, że policjanci z grupy „Generał” mieli informacje wskazujące na to, że świadkowie oskarżenia mają osobistą motywację w składaniu określonych zeznań do sprawy Papały, ale te informacje znalazły się nie w aktach głównych śledztwa, a w aktach podręcznych (nie trafiają one do sądu i oskarżeni, i ich obrońcy nie mają do nich wglądu). W aktach tych liczących około 40 tomów znajdowało się kilkadziesiąt różnego rodzaju dokumentów, w większości pism sporządzonych przez świadków i skierowanych do prokuratury zawierających żądanie spełnienia określonych warunków albo odwołujących się do wcześniejszych rozmów dotyczących warunków, pod którymi osoby te złożyły zeznania – zeznawał prokurator Jarosław Szubert.
Świadek walczy o korzyści
Z akt śledztwa wynika, że zawodowi gangsterzy wiedzieli, iż śledztwo w sprawie zabójstwa generała Papały jest dla organów ścigania sprawą priorytetową i składając zeznania, można ugrać coś dla siebie. Policjanci rozmawiali z każdym z nich, a po rozmowach sporządzali notatki. Nie wszystkie notatki trafiały do akt głównych śledztwa. 25 kwietnia 2014, prokurator Beata Marczak zeznawała: Odnośnie osoby Artura Z. (chodzi o „Iwana” – płatnego zabójcę z Gdańska, którego relacja stała się podstawą wersji Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie – przyp. L.Sz.) treść tych notatek wskazywała, że nie weryfikowano dostatecznie jego zeznań składanych w postępowaniu przygotowawczym na okoliczność udziału w zabójstwie Marka Papały Andrzeja Z. i Ryszarda B. W szczególności treść jego oświadczeń składanych (tu nazwisko oficera policji – przyp. L.Sz.) odbiegała od treści zeznań. Poza tym ujawniliśmy dokument świadczący o tym, że Z. składając zeznania w sprawie zabójstwa Marka Papały, oczekiwał określonych korzyści procesowych w związku z odbywaną karą pozbawienia wolności. W swoich zeznaniach prokurator Marczak zwróciła również uwagę, że Artur Z. robił w więziennej celi odręczne notatki, w których zawierał swoje przemyślenia co do swoich zeznań i notatki te nie zostały przekazane do procesu. A mogło to mieć duże znaczenie dla oceny jego wiarygodności.
Bałagan w dokumentach
Przy okazji śledztwa wyszło również na jaw, że w materiałach operacyjnych dotyczących zabójstwa Papały panował niewyobrażalny bałagan. Większość kaset oraz dyskietek, jak i płyt CD nie była zapisana co do ich zawartości, a ich odtworzenie, szczególnie jeśli chodzi o dyskietki, było znacznie utrudnione przy użyciu obecnie dostępnych sprzętów – zeznawała prokurator Beata Marczak. – Wstępne rozeznanie wskazywało na to, że przegląd tych materiałów będzie znacznie utrudniony z tego powodu, że poszczególne teczki oraz segregatory nie zawierały kart przeglądowych z opisem i numeracją dokumentów stanowiących ich zawartość.
Prokurator zwróciła również uwagę na to, że dokumenty te były niewłaściwie ewidencjonowane, a ich obieg był nieprawidłowy. Teraz to wszystko ponownie przeanalizuje sąd, który będzie rozstrzygał o odszkodowaniu dla B. Jego wyrok raczej nie przybliży nas do prawdy o śmierci Papały. Natomiast będzie mógł obnażyć nieudolność organów ścigania.