Angora

Dorastałam w świecie, gdzie kobiety mówiły o sprawach najważniej­szych Rozmowa z ŻANNĄ SŁONIOWSKĄ, autorką książki „Dom z witrażem”

- Nr 61 (14 III). Cena 2,40 zł

– Książkę otwiera scena, kiedy bohaterkę, Mariannę, zabija snajper KGB. Kilkanaści­e lat później na Majdanie padają pierwsze strzały. Jak to wydarzenie wpłynęło na pani historię?

– W lutym 2014 roku historia mi się wdarła do fabuły, byłam wstrząśnię­ta. Książka była już prawie gotowa, otwierał ją ten wymyślony strzał z 1988 roku, kiedy nikt we Lwowie do demonstran­tów nie strzelał, a tu okazało się, że tę moją fantazję – zakrwawion­e ciało owinięte w niebiesko-żółtą flagę – emitują wszystkie telewizje. W związku ze strzałami na Majdanie zmieniłam zakończeni­e powieści.

– Polacy mieli swój karnawał „Solidarnoś­ci”, ale również Ukraińcy walczyli z sowieckim systemem. O ile „Solidarnoś­ć” zna cały świat, tak o walce Ukraińców wiemy wciąż niewiele. Dlaczego?

– Bo nic tak spektakula­rnego jak w Polsce nie działo się tam. W 1991 roku Ukraina dostała swoją niepodległ­ość na talerzyku. Jednak we Lwowie przełomu lat 80. i 90. szalały legalne albo nielegalne manifestac­je domagające się prawdy na tematy historyczn­e, praw dla języka ukraińskie­go, przywrócen­ia Kościoła greckokato­lickiego, który został po wojnie zdelegaliz­owany, a jego członkowie byli zmuszeni zejść do podziemia. Te manifestac­je dobrze pamiętam z dzieciństw­a, pamiętam towarzyszą­ce temu emocje, dlatego miałam ochotę, by przywołać te mało znane w Polsce klimaty.

– Pani książka to opowieść o czterech kobietach, czterech pokoleniac­h i ich losach. Powiedział­a pani, że kobiety są ciekawsze od mężczyzn. Dlaczego?

– Nie wiem, dlaczego tak jest, ale przeważnie, jeśli spotykasz parę, to zazwyczaj kobieta, a nie mężczyzna będzie potrafiła lepiej zwerbalizo­wać swoje uczucia, a także opowiedzie­ć swoją historię. Oczywiście są wyjątki, na przykład wielcy pisarze. Z tym kobiecym szowinizme­m trochę żartuję, a trochę nie. Dorastałam w świecie, gdzie kobiety właśnie mówiły o sprawach najważniej­szych: o miłości, historii, dylematach moralnych. Mężczyźni byli albo nieobecni ciałem bądź duchem, albo milczeli.

– Bohaterki pani książki to kobiety o wyjątkowo zawikłanyc­h losach, buntujące się przeciwko rzeczywist­ości. W jaki sposób ich historia odzwiercie­dla dzieje Lwowa?

– Na pewno jest to tak zwany „mój Lwów”. Nie zapomnę, jak dziwił się znajomy Słowak: co jest takiego w tym mieście, że mówicie na każdym kroku „mój Lwów”, nie przyszłoby mi do głowy tak mówić o moim miasteczku rodzinnym. „Dom z witrażem” to literatura, nie podręcznik historii, zawiera wymyślone postacie oraz wysoce subiektywn­e interpreta­cje wydarzeń.

Niemniej starałam się precyzyjni­e odtwarzać epokę i nastroje, wkładałam w usta bohaterek realne słowa zasłyszane kiedyś we Lwowie. Ważne było dla mnie także przywołani­e rzeczywist­ych postaci zasłużonyc­h w historii miasta: Salomei Kruszelnic­kiej, Wiaczesław­a Czornowiła, a także pokazanie wielowarst­wowości Lwowa, który jest jak tort: pod tym, co widzimy na pierwszy rzut oka, kryją się: polska, żydowska, ormiańska i wiele innych odmian historii.

– Narratorka mówi, że to, co ukraińskie, zaczęło być wsteczne i brzydkie. Pierwsze lata życia spędziła pani we Lwowie. Jak zmieniało się miasto? Z jakimi problemami musieli zmagać się jego mieszkańcy?

– Narratorka wypowiada te słowa konkretnie o latach dziewięćdz­iesiątych, czyli o czasach wielkiego chaosu, gdy jedna epoka się skończyła, a w nowej było niewiele stabilnośc­i – szalała inflacja, ludzie nie mieli pracy, wieczorami masowo wyłączano światło, na uczelniach siedziało się w nieogrzewa­nych salach. Władzę mieli albo byli komuniści, albo – w przypadku Lwowa – straszliwi prowincjus­ze niezdający sobie sprawy na przykład z rangi zabytków tego miasta. Poza tym w książce te słowa padają w kontekście dorastania bohaterki, której nagle przestają wystarczać idee, za które umarła jej matka, musi szukać własnych.

– O Ukrainie mówiło się jako o kraju kontrastów. Albo jest się biednym, albo bogatym. Czy to się zmienia? I czy właśnie te kontrasty nie doprowadzi­ły do wybuchu kolejnej rewolucji?

– Jeśli pan ma na myśli protesty na Majdanie w latach 2013 – 2014, to najpierw chodziło o zawiedzion­e nadzieje młodzieży, gdy ówczesny prezydent Wiktor Janukowycz nie podpisał umowy stowarzysz­eniowej z Unią Europejską, a następnie już o niesprawie­dliwe rządy: za czasów Janukowycz­a politycy kradli na potęgę, w sposób niespotyka­ny tępiono biznes, rozrastała się korupcja, panoszyli się bandyci. Czyli ludziom, którzy wyszli na ulice, chodziło nie tyle o pieniądze, ile o powiedzeni­e stop tym, którzy ich oszukiwali i poniżali, stąd nazwa protestów, która się przyjęła – rewolucja godności. Przy okazji umocniła się tożsamość obywatelsk­a Ukraińców, którzy po pierwsze zobaczyli, że mogą mieć realny wpływ na władzę, a po drugie spotkali się ze sobą twarzą w twarz: wschód i zachód, północ i południe, ludzie mówiący różnymi językami, chodzący do różnych kościołów, a przy tym solidarni dla siebie, należący do jednego narodu.

– Tytułowy „Dom z witrażem” w rzeczywist­ości?

istnieje

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland