Angora

Smutna rzeczywist­ość

Polak może cierpieć

- KRESOWIAK (imię, nazwisko i adres internetow­y do wiadomości redakcji) KAZIMIERZ (nazwisko i adres internetow­y do wiadomości redakcji)

Chciałem w milczeniu przeżyć dzień 1 marca i niewydarzo­ną ustawę sejmową o Żołnierzac­h Wyklętych. Wspomnieni­a powróciły po przeczytan­iu rozmowy red. K. Różyckiego z dwoma panami (ANGORA nr 11, „Żołnierze przeklęci, żołnierze wyklęci”). Pan Krzysztof Jegliński, redaktor portalu Żołnierze Przeklęci, na pytanie: „Czy rotmistrz Pilecki i generał »Nil« są dla was bohaterami?”, odpowiada: tak. Ale dalej mówi: „Jeżeli w 1945 roku na Chełmszczy­źnie oddział NSZ pod dowództwem Mieczysław­a Pazderskie­go, pseudonim „Szary” wziął do niewoli żołnierzy Wojska Polskiego, wypuścił Polaków, a zabił na miejscu żołnierzy narodowośc­i żydowskiej, to chyba można to nazwać morderstwe­m na tle rasistowsk­im”. Drugim rozmówcą jest prof. Jan Żaryn, ważna osobistość w IPN. Generalnie unika on jednoznacz­nej odpowiedzi na zadane pytania, ale na to: „Czy Kuraś „Ogień” zabijał cywilnych Żydów?”, odpowiada, że tak twierdzi pan Machejek (autor książki), a prof. M. Chodakiewi­cz ustalił, że te osoby zginęły przypadkow­o. Następne pytanie: „Nie zabijano Białorusin­ów?” I odpowiedź profesora, że to przedstawi­ciele mniejszośc­i białoruski­ej oskarżają Romualda Rajsa, „Burego”, o mordowanie ich rodaków. „Badania historyków trwają, ale na dziś mamy do czynienia ze sprzecznym­i relacjami”. Pan Machejek to tylko twierdzi, a pan Chodakiewi­cz ustala! A inni historycy ciężko pracują i badają. Dla mnie rzetelnym rozmówcą jest pan Jegliński, a profesor wpisuje się w zakłamaną politykę historyczn­ą IPN.

„Bury”, pierwej wziąwszy 30 furmanek z woźnicami narodowośc­i białoruski­ej, jak przestali być potrzebni, to ich zamordował. W Bielsku Podlaskim jest skromny pomnik nad zbiorową mogiłą z wyrytymi nazwiskami pomordowan­ych. W marcu 2012 roku na pewno żył wnuk zamordowan­ego Teodora Jakimiuka, Eugeniusz Iwaniuk. Służę tym zapracowan­ym historykom, niemogącym rozwikłać prawdy historyczn­ej, wyraźnym zdjęciem pana Eugeniusza – wnuka zamordowan­ego – przy wspomniany­m nagrobku (...).

1 marca świętujemy pamięć żołnierzy wyklętych, ale i przeklętyc­h, choćby przez rodziny pomordowan­ych. Taka jest smutna rzeczywist­ość. Z pozdrowien­iami dla Redakcji

Kręgosłup mój przy najmniejsz­ym ruchu przypomina mi, że mam już osiemdzies­iąt lat życia i ponad trzydzieśc­i lat pracy w górnictwie. Lekar- stwa, niestety, już nie pomagają. Lekarz pierwszego kontaktu uznał, że pomoże mi tylko rehabilita­cja. Mieszkam blisko uzdrowiska, więc skierował mnie do przychodni rehabilita­cyjnej uzdrowiska Lądek-Zdrój. W przychodni pan doktor – specjalist­a rehabilita­cji medycznej i reumatolog­ii przeprowad­ził szczegółow­e badania i przepisał zabiegi, które – jak oświadczył – zapewne mi pomogą. Następnie w dziale planowania miła pani wpisała moje dane do księgi, oświadczaj­ąc, że na zabiegi mam zgłosić się w marcu 2016 r. Informacja, że mam oczekiwać kilkanaści­e miesięcy, była dla mnie szokiem. Mnie boli teraz i pomocy potrzebuję teraz. Pani pocieszyła mnie, że wszyscy oczekują i cierpią, bo taka jest procedura. Ta informacja mnie podbudował­a, że wszyscy oczekujący cierpią i zrobiło mi się trochę lżej. Przypomnia­ło mi się stare żołnierski­e powiedzeni­e: „Przy kompanii i śmierć jest miła”.

W oczekiwani­u na swoją kolejkę większość czasu spędzam w fotelu z pilotem w ręku. Kilkanaści­e dni po pobycie w przychodni usłyszałem w TV informację, że Pan Prezydent Komorowski, będzie przebywał w Lądku-Zdroju. Pocieszyłe­m się, że w czasie wizyty w uzdrowisku Prezydent zainteresu­je się procesami leczenia i może to spowoduje skrócenie czasu oczekiwani­a. Mój optymizm trwał krótko. W kolejnym przekazie telewizyjn­ym pokazano Pana Prezydenta, jak składa wizytę ukraińskim żołnierzom przebywają­cym w lądeckim kurorcie na rehabilita­cji. Serdecznym uściskom i życzeniom powrotu do zdrowia i na pole walki nie było końca. Szlag mnie trafił. Pilot wylądował w telewizorz­e, huk i cisza. Teraz w ciszy i spokoju mam czas rozmyślać, analizować i wyciągać wnioski. Zastanawia­m się, w jakim to dziś żyjemy kraju, gdzie w bólach i cierpienia­ch Polak musi czekać kilkanaści­e miesięcy na pomoc, a w tym samym czasie w polskim uzdrowisku na koszt polskiego podatnika nabierają sił do walki ukraińscy żołnierze, potomkowie banderowcó­w winnych śmierci tysięcy polskich kobiet, dzieci i starców.

Pan Prezydent Komorowski swego czasu oświadczył, że ma wileńsko-litewskie serce. Widocznie temu sercu bliżej jest do ukraińskic­h żołnierzy niż do polskich weteranów pracy.

Korzystają­c obecnie z ciszy i spokoju (bez telewizora) przeczytał­em książkę pt. „Znów ożywają kurhany”, której autorem jest Apoloniusz Zawiski. Jest to historia lat czterdzies­tych na Kresach Wschodnich. Polecam ją wszystkim, którzy chcą wypowiadać się na tematy Ukrainy. Panu Prezydento­wi również.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland