G12ra o żyrKAMaPANIAnPREZYDdENCKAol
Wyświechtane hasła, tandetne bon moty, mało śmieszne grepsy, żadnej merytorycznej dyskusji. Nuda, nic się nie dzieje. I kandydaci jak z czeskiego filmu. Tak wygląda kampania prezydencka w 40-milionowym kraju, którego dług publiczny dawno przekroczył bilio
Z 23 kandydatów, którzy chcieli ubiegać się o urząd prezydenta, tylko 11 zdołało zebrać wymagane 100 tys. podpisów. Bezapelacyjnym zwycięzcą okazał się Andrzej Duda, który zebrał 1,6 miliona podpisów, urzędujący prezydent zgromadził 650 tys., a Magdalena Ogórek o 200 tys. mniej. Na tym etapie odpadła Anna Grodzka (podobno zebrała 85 tys.), którą jeszcze nie tak dawno lewica widziała na stanowisku wicemarszałka Sejmu, oraz wyborczy weterani Kornel Morawiecki i Adam Słomka. Wszystkich zadziwił Grzegorz Braun, reżyser dokumentalista o temperamencie raczej mało parlamentarnym. Do Państwowej Komisji Wyborczej przywiózł 125 tys. podpisów. Jak zwykle nie zawiódł Janusz KorwinMikke, który z godną podziwu konsekwencją, nieprzerwanie startuje we wszystkich wyborach od 1995 r.
Gdy komitety wyborcze zbierały podpisy, kandydaci peregrynowali po kraju. Duda i Komorowski autobusami, Janusz Korwin-Mikke awionetką Air Korwin One, Magdalena Ogórek limuzyną.
Specjaliści od marketingu politycznego wysilali mózgi, żeby przyciągnąć wyborców do swojego kandydata. Bronisław Komorowski zaczął kampanię hasłem „Nasz prezydent”, ale podobno tego samego używał były prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz. Sztabowcy prezydenta wymyślili więc: „Wybierz zgodę i bezpieczeństwo”. Ale i tu nie byli zbyt oryginalni, gdyż w 2000 r. Marian Krzaklewski twierdził, że po zwycięstwie zapewni nam „Bezpieczną przyszłość”. Andrzej Duda też specjalnie się nie wysilił: „Przyszłość ma na imię Polska”, a przecież można było poprosić o wsparcie sympatyka PiS Jana Pietrzaka, autora „Żeby Polska była Polską”. „Magdalena Ogórek wybrała „Polskę od nowa”, Marian Kowalski, kandydat Ruchu Narodowego, to „Silny człowiek na trudne czasy” (takie samo hasło w 2000 roku miał generał Tadeusz Wilecki), Janusz Palikot zapewnia, że „Aktywny prezydent to jest możliwe”. Hasło Janusza Korwin-Mikkego brzmi: „Dumna, bogata Polska”. Od tej sztampy odróżnia się Grzegorz Braun, który śmiało prezentuje się jako „Jedyny odważny kandydat na prezydenta Polski”!
Polska odmieniana przez wszystkie przypadki, to i tak lepsze od pomysłów z dawnych lat w rodzaju: „Krzak tak”. Może więc nie jest tak źle? Może ta kampania stanie się bardziej merytoryczna od poprzednich, gdy do głosu dojdą pozostali kandydaci: Jacek Wilk i Paweł Tanajdo.
– Wszystkie kampanie prezydenckie były mniej merytoryczne od kampanii parlamentarnych. Wynika to z kilku czynników. Po pierwsze, te wybory z założenia są jakąś formą igrzysk, gdyż prezydent za nic nie odpowiada. Dlatego w poprzednich kampaniach mieliśmy tak wiele infantylnych haseł i obietnic. Lech Wałęsa obiecywał każdemu 100 milionów, Aleksander Kwaśniewski mieszkania dla młodych małżeństw, a Kazimierz Piotrowicz oferował cudowne wkładki do butów. Po drugie, są to wybory personalne. Patrzymy więc na życiorysy kandydatów, kolory ich krawatów, rodziny.
– To może powszechne wybory prezydenckie są niepotrzebne?
– Są niepotrzebne. Gdy prezydent wywodzi się z innego obozu politycznego niż większość parlamentarna, utrudnia to funkcjonowanie państwa. Gdy, jak dziś, prezydent i premier są z tego samego ugrupowania, i tak dochodzi do konfliktów, tyle że są one ukrywane przed opinią publiczną. Jest tylko jeden argument za powszechnymi wyborami prezydenckimi. Jak pokazują sondaże, większość Polaków chce tych igrzysk.
– Dziś kampania wyborcza toczy się wokół SKOK-ów i euro. Jedno i drugie to fikcja.
– Najmocniejszy argument, jakiego Platforma Obywatelska używała przeciwko PiS-owi przez minioną dekadę sprowadzał się do tego, że jest to partia radykalna, nieodpowiedzialna, niezdolna do sprawowania władzy. I teraz Platforma chce nas przekonać, że mamy do czynienia z aferzystami finansowymi wywodzącymi się z ugrupowania, którego lider nie miał nawet konta w banku. Jedyny sens tego niespójnego pomysłu sprowadza się do zablokowania tematów niewygodnych dla rządzących. Próba przedstawienia Dudy i SKOK-ów jako polskiego Lehman Brothers może wywołać tylko uśmiech politowania.
– Andrzej Duda skupił się na zakupach w Bronkomarkecie.
– Najważniejsze słowa w tej kampanii wyborczej, na które prawie nikt nie zwrócił uwagi, padły do tej pory z ust Bronisława Komorowskiego, że jest on zwolennikiem podpisania transatlantyckiej strefy wolnego handlu. To o tyle ciekawe, że nikt nie zna pełnej treści projektu tej umowy. Az plotek, jakie do nas docierają, wynika, że skutki jej podpisania byłyby dla Polski i Polaków bardzo negatywne. Równie ważna dla każdego z nas debata dotycząca wieku przejścia na emeryturę zniknęła szybko w czeluściach kampanii.
– Zadziwiające, że w żadnej z ostatnich kampanii prezydenckich nie pojawiają się wątki oby-