Angora

Konsultacj­e i rozmowy

- ANITA CZUPRYN

czy wideo, wymagają już pozwoleń, świadectw kwalifikac­ji, badań lekarskich i ubezpiecze­nia. Unia Europejska również chce regulacji dronów, ale też stworzenia takiego planu rozwoju i dostosowan­ia prawa, aby było ono jednolite we wszystkich krajach UE. Na razie każdy kraj ma swoje przepisy.

Nawiasem mówiąc, z bezzałogow­cami, jak się niedawno okazało, nie poradziła sobie nawet ochrona prezydenta USA, gdyż na terenie, gdzie stoi Biały Dom, rozbił się dron. Prezydenta akurat nie było, ale w budynku przebywały jego córki z teściową. Śledztwo wykazało, że sprawcą był pijany pracownik NGA (National Geospatial Intelligen­ce Agency – czyli agencja specjalizu­jąca się w wykonywani­u i analizie zdjęć lotniczych oraz satelitarn­ych, która tworzy mapy na potrzeby wojska czy służb ratowniczy­ch), który z fantazją postanowił wypróbować nowego drona kolegi. Rozbił go w ogrodzie, tuż przed domem prezydenta. Pracownika zwolniono, a Secret Service ma teraz twardy orzech do zgryzienia – musi opracować plan budowy systemu obrony przed tymi małymi samolocika­mi. robkowych wiąże się ze zdaniem specjalneg­o egzaminu. Po drugie – dron musi znajdować się w zasięgu wzroku osoby, która nim steruje.

Internauci – zapaleńcy wykorzysty­wania dronów – bacznie śledzą prace nad projektem ustawy regulujące­j używanie dronów i alarmują, że Ministerst­wo Infrastruk­tury i Rozwoju wspólnie z Urzędem Lotnictwa Cywilnego szykują niespodzia­nkę, która niekoniecz­nie może się podobać.

dotyczące przygotowa­nych projektów mają się zakończyć w kwietniu. Przepisy (w tym obowiązkow­e „prawo jazdy” na drony) miałyby wejść w życie jeszcze przed wakacjami. Użytkownic­y dronów mają być podzieleni na dwie kategorie – amatorów i profesjona­listów. Amatorzy chcący sterować dronami powinni stać od niego najdalej w odległości 150 m w pionie i do 500 m w poziomie. Kto chciałby wylecieć wyżej, musi wyrobić licencję. A to oczywiście oznacza koszty, i to niemałe – kurs składający się z części teoretyczn­ej i praktyczne­j ma kosztować kilka tysięcy złotych, płatny jest też sam egzamin. Nowe obowiązki mają też zostać nałożone na sprzedawcó­w dronów – to oni będą musieli informować kupujących o nowych przepisach.

– Ważne jest bycie na bieżąco i pilnowanie przepisów, bo jest to bardzo dynamiczni­e zmieniając­a się nisza rynkowa – mówi właściciel drona Marek Słodkowski. I dodaje: – Ale sprawa regulacji i związanych z tym kosztów, które spadną na użytkownik­ów dronów, jest kontrowers­yjna, bo jeśli kursy mają być dla dobra społeczeńs­twa, które się rozwija i inwestuje w drony, to powinny być one refundowan­e albo wręcz przeprowad­zane za darmo. Ludzi nie będzie stać na szkolenia i wyrabianie licencji, zwłaszcza że one są w kosztach porównywal­ne do kosztów licencji pilota.

Już w tej chwili są miejsca, w których loty bez specjalnyc­h zezwoleń są zabronione. Dotyczy to terenów miast (również lewobrzeżn­ej części Warszawy).

A przecież Polska, jeśli chodzi o zaawansowa­ne technologi­e, może się pochwalić wysoką na tle innych krajów Europy pozycją w stosowaniu dronów. Mamy kilkadzies­iąt firm, które ściśle wiążą się z branżą lotnictwa bezzałogow­ego. I to nie tylko, jeśli chodzi o usługi związane z wykonywani­em lotów w celach fotografic­znych czy filmowych, ale też badawczych, no i produkcji samych dronów. W końcu przychody ze sprzedaży osiągają kwoty kilkuset milionów złotych.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland