Nie bójmy się kryzysu
W Polsce ofert pracy będzie więcej niż chętnych, prognozuje wiceminister pracy Jacek Męcina. Pracodawcy muszą przygotować się na trudności w znalezieniu fachowców. – Rok 2014 to czas przewartościowania na rynku pracy. Bezrobocie zmniejszyło się prawie o 2 pkt proc. Rok 2015 zapowiada się tak samo dobrze, w związku z tym nasz cel jest znów ambitny – to jednocyfrowe bezrobocie. Myślę, że w lipcu lub sierpniu jesteśmy w stanie zejść poniżej 10 proc. i celem będzie utrzymanie tego wyniku do końca roku. Według danych Eurostatu już dzisiaj pracuje 16,06 mln Polaków. To najlepszy wynik od 1989 roku. Eksperci przewidują, że w ciągu najbliższych dwóch lat powstanie jeszcze 430 tys. nowych miejsc pracy. Według prognoz Grant Thornton, w 2015 r. zatrudnienie w polskiej gospodarce w szczytowym momencie (czyli w październiku) wyniesie 16,24 mln, a w 2016 r. sięgnie 16,49 mln.
Biztok.pl Jesteśmy szóstym eksporterem kosmetyków w Europie. Między innymi dzięki rządowemu programowi wsparcia. Realizowany przez Ministerstwo Gospodarki projekt ma na celu pomoc piętnastu branżom uznanym za zdolne do dynamicznego rozwoju. Jedną z nich jest branża kosmetyczna. Firmy tej specjalności otrzymały 20 mln zł na promocję poprzez udział w targach i wystawach oraz organizowanie pawilonów narodowych. Przedsiębiorstwa uczestniczące w projekcie w ciągu ostatnich 3 lat zwiększyły eksport o 30, a niektóre nawet o 100 proc. Z rządowego wsparcia korzysta na przykład Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris.
Polskie Radio Największa polska firma odzieżowa LPP, właścicielka m.in. marek Reserved, House i Cropp, w 2014 roku zarobiła niemal 500 mln zł. To więcej niż Jastrzębska Spółka Węglowa oszczędzi w wyniku ostatniego porozumienia z górnikami, a także więcej niż w ubiegłym roku zarobił Alior Bank. Drugim przedsiębiorstwem w tej branży jest producent obuwia – CCC. Jego zysk netto w 2014 roku to 422 mln zł.
Biztok.pl 23 marca otwarto Technopark Pomerania zwany szczecińską Doliną Krzemową. Placówka wspiera 40 firm informatycznych zatrudniających łącznie 400 osób i oferuje nie tylko powierzchnie biurowe, ale również doradztwo prawne i biznesowe. – Firma, która zaczyna swój biznes, ma zazwyczaj pomysł i wie, jak go zrealizować. Nie wie jednak, jak go sfinansować i sprzedać. Tu zaczyna się nasza rola – mówi prezes Technoparku Andrzej Feterowski.
Forsal.pl
35 czy nawet 70 złotych za jedno ponaglenie lub wezwanie do zapłaty to dużo za dużo. I często bezprawie.
Zdarzyło mi się nie dopłacić 9 zł do raty kredytu. Ot, czeski błąd, bo zamiast 621 zł w kwocie przelewu wpisałem 612 zł. Po wezwaniu SMS-owym banku dopłaciłem różnicę. Jakież było moje zdziwienie, gdy otrzymałem pisemne wezwanie do zapłaty, pomimo uregulowania należności. Koszt wezwania SMS-owego – 8 zł, a monitu – 45 zł. Czyli za tydzień opóźnienia w zapłacie 9 zł mam zapłacić 53 zł. Czy to zgodne z prawem? Podobne pytania trapią wielu z nas.
Często kierowane są także do Federacji Konsumentów. Otrzymuje ona wiele zastrzeżeń dotyczących wszelkich działań windykacyjnych banków, telekomów i innych wierzycieli – a także i samych firm windykacyjnych, które skupują zadłużenia konsumentów lub działają na zlecenie tych pierwszych.
Windykator może nam nakukać
Problemy dotyczą dwóch podstawowych kwestii. Po pierwsze – wysokich opłat za czynności windykacyjne, często wpisanych do cenników czy taryf opłat i prowizji, nieodzwierciedlających rzeczywistych kosztów, jakie ponosi wierzyciel w związku z czynnościami prowadzącymi do wyegzekwowania zadłużenia.
Po drugie – braku dokładnego wskazania, jak często i kiedy takie czynności mogą być podejmowane. Konsumenci niejednokrotnie skarżą się bowiem na takie działania firm windykacyjnych jak: częste telefony, także w soboty i niedziele o różnych porach dnia, straszenie poinformowaniem pracodawcy o zadłużeniu czy przeprowadzeniem tzw. wywiadu środowiskowego wśród sąsiadów konsumenta.
Dla dłużnika, który opóźnia się z zapłatą, często z powodu poważnych trudności życiowych czy wręcz nadmiernego zadłużenia, sytuacja taka powoduje nie tylko dodatkowy stres, ale poprzez naliczanie opłat za monity czy wezwania także często bardzo wysokie koszty dodatkowe.
Tymczasem wszelkie opłaty, częstotliwość ich naliczania, określenie, jakie czynności może podejmować wierzyciel, powinny wynikać z umowy. Warto pamiętać, że działania banków, telekomów, firm windykacyjnych czy innych wierzycieli nie mogą być niezgodne z prawem.
I tak na przykład windykator nie może nam niczego nakazać i nie musimy słuchać jakichkolwiek jego poleceń czy żądań. Jeśli każe nam oddawać jakieś pieniądze – mamy prawo, mówiąc delikatnie, poprosić go, żeby nam nakukał. Jeśli będzie chciał wejść do naszego mieszkania – możemy wziąć go za frak i wystawić za drzwi. Natomiast, niestety, na dzwonienie windykatorów w soboty i niedziele, nękanie nas częstymi telefonami, rozpytywanie sąsiadów czy składanie wizyt u pracodawcy nie ma skutecznego lekarstwa. Nie bardzo bowiem mamy jak temu przeciwdziałać. Teoretycznie takie działania mogą zostać uznane za niedozwoloną praktykę rynkową. Przypadki nakładania z tego powodu kar na firmy windykacyjne przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów są jednak niezwykle rzadkie.
Biorą, choć im nie wolno
Także pobieranie wygórowanych opłat windykacyjnych za wysłanie wezwania do zapłaty SMS-em, elektronicznie, pisemnie czy telefonicznie – a opłaty takie zwykle wynoszą od 20 do 70 zł – bez odzwierciedlenia rzeczywistych kosztów, jakie ponosi w związku z tymi czynnościami wierzyciel, może być uznane za dodatkową karę umowną. Natomiast w polskim systemie prawnym nie wolno stosować kar umownych przy zobowiązaniach finansowych. W rejestrze niedozwolonych postanowień umownych prowadzonym przez Prezesa UOKiK znajdują się już liczne zakwestionowane postanowienia umów dotyczące tzw. opłat windykacyjnych (wpisy do rejestru numery 3569, 3850, 3853, 4069, 4486, 4074, 5331, 5359, 5360 i 5361) – i podobnych zastrzeżeń pojawia się coraz więcej.
UOKiK może również zareagować w przypadku, gdy przedsiębiorca w swojej umowie czy regulaminie stosuje zapisy podobne do tych, które już widnieją w rejestrze niedozwolonych postanowień umownych. Urząd wydaje wtedy decyzje stwierdzające naruszenie zbiorowych interesów konsumentów.
Źródło nieuczciwych
zysków
Warto o tym wszystkim wiedzieć i kwestionować naliczanie bezpodstawnych opłat. O nieuczciwych działaniach banków, firm windykacyjnych, telekomów czy innych wierzycieli należy informować Federację Konsumentów. Organizacja ta może wystąpić do UOKiK, który nie zajmuje się wprawdzie problemami indywidualnych konsumentów, może natomiast – w przypadku stwierdzenia naruszenia zbiorowych interesów konsumentów – nałożyć na przedsiębiorcę karę finansową.
Należy wreszcie mieć na uwadze, że jeżeli działania pracownika zajmującego się windykacją długu polegają na zastraszaniu czy przemocy fizycznej albo psychicznej, należy bezwzględnie zawiadamiać o tym policję lub prokuraturę.
Można stwierdzić, że dziś wszelkie opłaty związane z odzyskiwaniem zaległych należności stały się dodatkowym źródłem dochodu dla banków, telekomów, firm windykacyjnych i innych wierzycieli. Konsument kuszony jest niskim oprocentowaniem kredytu, tanią usługą, a wierzyciel zarabia na bardzo wysokich dodatkowych kosztach obsługi zadłużenia. Ale czy konsument powinien się na to godzić? Pytanie jest chyba retoryczne.