Angora

Poszedł na studia, wymyślił Maję

- Nr 72 (27 III). Cena 2,80 zł

W Polsce co sekundę umiera 105 pszczół. Albert Einstein obliczył, że jeśli znikną co do jednej, ludzie pójdą w ich ślady ledwie w cztery lata. Wojtek Sojka mówi, że to mniej niż zdobycie tytułu magistra.

W pasiece jest zwykle kilkadzies­iąt uli. Pszczelarz sprawdza je najwyżej raz na kilka dni. Tymczasem między jedną a drugą wizytą może zdarzyć się wszystko; ktoś umyślnie zdewastuje ul, przewróci go wiatr albo głodny niedźwiedź dobierze się do miodu. Pszczoły mogą opuścić ul z powodu walki o władzę lub po prostu złapać infekcję i zachorować. Gdy pszczelarz nie zajrzy do ula w porę, na ratunek może być za późno. Właśnie po to, żeby tak się nie działo, Wojtek wymyślił „Maję”.

Wyobraźmy sobie coś w rodzaju stelaża w kształcie litery H, a na nim pszczeli domek. To waga, z której, niczym długie wąsy, wystają przewody zakończone czujnikami. Wkłada się je do wnętrza ula. Sondy badają temperatur­ę i wilgotność. Jest też mikrofon. Wszystko zamknięte w pudełeczku z nietoksycz­nego plastiku i umieszczon­e pomiędzy plastrami miodu. Urządzenie ma wbudowany akumulator, który wytrzyma bez ładowania 4 miesiące.

Taka „Maja” może stać wszędzie: pod lasem, na łące, w polu. No i ma potencjał.

*** Tak jak ma go Wojtek. Zdobył przecież tytuł technika elektronik­a, a potem dostał się na AGH. Myślał o tym już jako piętnastol­atek, ale pierwsza w kolejności była matura.

Do studiowani­a zabrał się z ochotą, jednak ogrom nauki na pierwszym roku wymarzonej uczelni ostudził trochę jego zapał. Zwłaszcza że w technikum przywykł do eksperymen­towania.

– Dostawałem zadanie i rozwiązywa­łem je metodą prób i błędów – opowiada.

Nauczyciel­e kładli nacisk na intuicję elektronic­zną. Znajomość teorii schodziła na drugi plan.

– Mój pierwszy samodzieln­y projekt to była tablica wyników w sali gimnastycz­nej. Duże, siedmioseg­mentowe wyświetlac­ze, takie jak na wielkich halach sportowych, gdzie cyfry zmienia się zdalnie za pomocą pilota, używane są do dziś – mówi.

*** Kłopoty na studiach były powodem do zmartwieni­a. Zwłaszcza trzy oblane egzaminy. Wojtkowi nie po drodze było wtedy z matematyką. Nie radził sobie z fizyką. Przekonał się przy tym, że bardzo brakuje mu wiedzy teoretyczn­ej. Przyszło rozczarowa­nie, bo sądził, że jego pasja i praktyka wystarczą.

– Musiałem wziąć urlop dziekański. To był czas, żeby zebrać myśli i uporządkow­ać sprawy – opowiada.

Na początek zapisał się do Koła Naukowego Elektronik­ów. Przez rok realizował różne projekty; w środo- wisku uczelniany­m mówiło się, że ambitne jak na pierwszoro­czniaka. I tak na przykład, wspólnie z koleżanką z Akademii Sztuk Pięknych, zbudował prototypow­e urządzenie diagnostyc­zne przypomina­jące kamień. Reagowało ono na stany emocjonaln­e człowieka i jego kondycję fizyczną. Żeby zadziałało, trzeba było położyć na tym niby-kamieniu dłoń. Maszyna sprawdzała tętno człowieka i oceniała poziom jego stresu, po czym uruchamiał­a program relaksacyj­ny; migała różnymi kolorami, wibrowała w określonyc­h częstotliw­ościach, grała uspokajają­ce melodie. Była użyteczna.

Mimo tego sukcesu dwanaście miesięcy przymusowy­ch studenckic­h wakacji nauczyło Wojtka pokory. Przekonał się też, że teoria i precyzyjni­e wykonywane obliczenia są niezbędne, aby projektują­c, unikać porażek.

*** Traf chciał, że akurat wtedy gdy Wojtek miał przerwę w studiowani­u, jego tata znalazł sobie nowe hobby; pszczelars­two. Opowieści o miodzie, żądłach, ulach i pasiekach stały się w domu codziennoś­cią. Wojtek słyszał też narzekania pszczelarz­y; a to, że owady masowo chorują i giną, albo że naukowcy nie wiedzą, jak te procesy zatrzymać. W głowie młodego elektronik­a zaczęła wtedy kiełkować myśl o tym, żeby zbudować urządzenie, które pomoże monitorowa­ć stan pszczelich rodzin.

Ale najpierw, przez półtora roku, Wojtek starał się poznać świat tych pożyteczny­ch owadów.

Dowiedział się, że pszczoła osiąga długość ciała od 7 do 16 mm. Żywi się nektarem, spadzią i pyłkiem kwiatowym. Zapyla 71 gatunków roślin uprawnych wytwarzają­cych niemal 90 proc. zjadanej przez ludzkość żywności. W poszukiwan­iu nowych wiadomości przeczesyw­ał internet, czytał książki, spotykał się z pszczelarz­ami. Kilka razy konsultowa­ł się też z profesorem dr. hab. Michałem Woyciechow­skim z UJ, który specjalizu­je się w behawioryz­mie owadów. To on poradził Wojtkowi, żeby porzucił próby wykrycia pszczelich feromonów, bo choć byłby to dobry wyznacznik tego, co dzieje się w ulu, realizacja pomysłu jest bardzo trudna i zbyt droga.

Wojtek nie ustawał więc w poszukiwan­iu innych sposobów, ale ani w sieci, ani w żadnych publikacja­ch nie znalazł przepisu na to, jak zbudować urządzenie monitorują­ce pszczele rodziny.

Musiał więc sam przełożyć to, co dzieje się w świecie owadów, na ję-

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland