TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Nie ma żadnej różnicy między telewizją publiczną a komercyjną. Wbrew temu, co twierdzą ich szefostwa, przyświeca im wyłącznie jeden cel: zarobić na swoich produkcjach jak najwięcej pieniędzy. Dlatego wpuszczą na ekran każdy program zapewniający wielomilionową widownię. Taka olbrzymia oglądalność przyciąga rzesze reklamodawców, a to przekłada się na górę mamony gwarantującą danej stacji ogromny zysk. Show „Mali giganci” należy do tego typu programów. To z założenia rozrywkowe przedsięwzięcie jest niczym innym, jak tylko sprawną machiną wykorzystującą dzieci do trzepania kasy. Pecunia non olet. Pod pretekstem szukania młodych talentów zorganizowano zwyczajny „wyścig szczurków” biegnących co sił po wyimaginowaną sławę i pieniądze. W efekcie oglądamy zajadłą rywalizacjię niemającą nic wspólnego z miłą, kształcącą i rozwijającą osobowość utalentowanych uczestników programu, zabawą. W „Małych gigantach” dominuje konfrontacja wyzwalająca wśród występujących jak najgorsze instynkty, złe toksyczne emocje. Zazdrość i poczucie krzywdy wyraźnie maluje się na twarzach początkujących artystów i ich rodziców. Odpadające z tego wyścigu po rzekomą sławę i kasę dzieciaki przeżywają prawdziwą tragedię. Są rozżalone i rozgoryczone, nie pojmują tego, co się stało. Nie umieją pogodzić się z porażką. Przecież rodzice, krewni, znajomi wmawiali im przez cały czas, że są wyjątkowe, wspaniałe, najlepsze, że na pewno zwyciężą i zdobędą nagrodę. „Mali giganci” to perfidny i cyniczny program powodujący niepowetowane straty w dziecięcej psychice. Sprzyjający tworzeniu się paskudnch, gwiazdorskich zachowań, ale też i kompleksów. Udział w tym wyścigu jest z pewnością dla wielu występujących mocno stresującym, traumatycznym przeżyciem. Im szybciej zniknie z ekranu ten program, tym lepiej. Żeby jednak tak się stało, trzeba go ZBOJKOTOWAĆ! Przestać oglądać „Małych gigantów”. Brak zainteresowania spłoszy reklamodawców i uśmierci ten infantylny, szkodliwy, niesłużący niczemu dobremu show!
Z życia wzięte
Mój znajomy to okropny sknerus. Do tego stopnia, że będąc w markecie, obrał pomidory z gałązek, żeby mniej ważyły. Cóż, rozumiem, ciężkie czasy, mało płacą. Przy kasie kasjerka policzyła mu je drożej – jako pomidory bezszypułkowe...
*** W sobotę wybrałem się na urodziny kolegi. Wiadomo jak to jest, tutaj piwko, tam wódeczka, ogólnie imprezka miała być kulturalna i z bezpiecznym powrotem do domu. Gdy się obudziłem, okazało się, że mam cztery szwy na głowie i jest wtorek...
*** Rozmawialiśmy z żoną na temat naszej młodości. Zapytałem ukochaną, czy jej rodzice kiedykolwiek popłakali się przez nią z bezsilności. Po chwili wahania odparła, że tak, ale zdarzyło się to tylko raz – gdy powiedziała im, że postanowiła zostać moją żoną...
*** W drodze do pracy zaintrygował mnie widok brzydkiej, grubej baby, którą zobaczyłam za wielką szybą na parterze mijanego biurowca. Zatrzymałam się, żeby się jej do- kładniej przyjrzeć i okazało się, że patrzę na samą siebie...
*** Moja dziewięcioletnia córka od niedawna jest wiernym widzem programów o gotowaniu, ostatnio podsumowała niedzielny obiad: obiadek bardzo dobry, przyznaję ci 6 punktów na 10, dałabym 7, ale musiałam długo czekać...
*** Wstałam dzisiaj w świetnym humorze. Robiąc rano zakupy, przytrzymałam nawet drzwi w osiedlowym sklepie dwójce dzieciaków, bo widać było, że się bardzo spieszą. Okazało się, że to złodzieje, którzy właśnie uciekali ze zdobyczą... www.yafud.pl
Zebrał: R.K.