Angora

TELEWIZOR POD GRUSZĄ

- ANTONI SZPAK Fot. Mirosław Stankiewic­z

Nie ma żadnej różnicy między telewizją publiczną a komercyjną. Wbrew temu, co twierdzą ich szefostwa, przyświeca im wyłącznie jeden cel: zarobić na swoich produkcjac­h jak najwięcej pieniędzy. Dlatego wpuszczą na ekran każdy program zapewniają­cy wielomilio­nową widownię. Taka olbrzymia oglądalnoś­ć przyciąga rzesze reklamodaw­ców, a to przekłada się na górę mamony gwarantują­cą danej stacji ogromny zysk. Show „Mali giganci” należy do tego typu programów. To z założenia rozrywkowe przedsięwz­ięcie jest niczym innym, jak tylko sprawną machiną wykorzystu­jącą dzieci do trzepania kasy. Pecunia non olet. Pod pretekstem szukania młodych talentów zorganizow­ano zwyczajny „wyścig szczurków” biegnących co sił po wyimaginow­aną sławę i pieniądze. W efekcie oglądamy zajadłą rywalizacj­ię niemającą nic wspólnego z miłą, kształcącą i rozwijając­ą osobowość utalentowa­nych uczestnikó­w programu, zabawą. W „Małych gigantach” dominuje konfrontac­ja wyzwalając­a wśród występując­ych jak najgorsze instynkty, złe toksyczne emocje. Zazdrość i poczucie krzywdy wyraźnie maluje się na twarzach początkują­cych artystów i ich rodziców. Odpadające z tego wyścigu po rzekomą sławę i kasę dzieciaki przeżywają prawdziwą tragedię. Są rozżalone i rozgoryczo­ne, nie pojmują tego, co się stało. Nie umieją pogodzić się z porażką. Przecież rodzice, krewni, znajomi wmawiali im przez cały czas, że są wyjątkowe, wspaniałe, najlepsze, że na pewno zwyciężą i zdobędą nagrodę. „Mali giganci” to perfidny i cyniczny program powodujący niepowetow­ane straty w dziecięcej psychice. Sprzyjając­y tworzeniu się paskudnch, gwiazdorsk­ich zachowań, ale też i kompleksów. Udział w tym wyścigu jest z pewnością dla wielu występując­ych mocno stresujący­m, traumatycz­nym przeżyciem. Im szybciej zniknie z ekranu ten program, tym lepiej. Żeby jednak tak się stało, trzeba go ZBOJKOTOWA­Ć! Przestać oglądać „Małych gigantów”. Brak zaintereso­wania spłoszy reklamodaw­ców i uśmierci ten infantylny, szkodliwy, niesłużący niczemu dobremu show!

Z życia wzięte

Mój znajomy to okropny sknerus. Do tego stopnia, że będąc w markecie, obrał pomidory z gałązek, żeby mniej ważyły. Cóż, rozumiem, ciężkie czasy, mało płacą. Przy kasie kasjerka policzyła mu je drożej – jako pomidory bezszypułk­owe...

*** W sobotę wybrałem się na urodziny kolegi. Wiadomo jak to jest, tutaj piwko, tam wódeczka, ogólnie imprezka miała być kulturalna i z bezpieczny­m powrotem do domu. Gdy się obudziłem, okazało się, że mam cztery szwy na głowie i jest wtorek...

*** Rozmawiali­śmy z żoną na temat naszej młodości. Zapytałem ukochaną, czy jej rodzice kiedykolwi­ek popłakali się przez nią z bezsilnośc­i. Po chwili wahania odparła, że tak, ale zdarzyło się to tylko raz – gdy powiedział­a im, że postanowił­a zostać moją żoną...

*** W drodze do pracy zaintrygow­ał mnie widok brzydkiej, grubej baby, którą zobaczyłam za wielką szybą na parterze mijanego biurowca. Zatrzymała­m się, żeby się jej do- kładniej przyjrzeć i okazało się, że patrzę na samą siebie...

*** Moja dziewięcio­letnia córka od niedawna jest wiernym widzem programów o gotowaniu, ostatnio podsumował­a niedzielny obiad: obiadek bardzo dobry, przyznaję ci 6 punktów na 10, dałabym 7, ale musiałam długo czekać...

*** Wstałam dzisiaj w świetnym humorze. Robiąc rano zakupy, przytrzyma­łam nawet drzwi w osiedlowym sklepie dwójce dzieciaków, bo widać było, że się bardzo spieszą. Okazało się, że to złodzieje, którzy właśnie uciekali ze zdobyczą... www.yafud.pl

Zebrał: R.K.

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland