Angora

Aktor, scenarzyst­a, reżyser

- Rozmawiał: ROMAN LAUDAŃSKI

ściół katolicki, a dziś Kościół katolicki ma Polaków”, tak pan napisał w „Polityce”.

– Kościół stał się biurokraty­czną instytucją, która zamiast szerzyć wiarę chrześcija­ńską, nalepia wszędzie gdzie się da znaki zakazu i żąda respektowa­nia dogmatów. Jestem niewierząc­y, ale wiem, że Bóg stworzył człowieka wolnym i nawet diabłu dał wolność działania. Mamy prawo, a nawet obowiązek korzystać z możliwości wyboru. Na Jasnej Górze jeden z arcybiskup­ów mówił, że Polską rządzi banda hochsztapl­erów i mafia, która, fałszując wybory, doszła do władzy. I on od tej mafii bez mrugnięcia okiem bierze pieniądze na działalnoś­ć Kościoła! Jak mu się to zgadza w jego biskupiej głowie? Przypomnę tylko, że to są wszystko nasze pieniądze, nasze podatki.

– Może za mało wśród nich takich ludzi jak nieżyjący już ksiądz Józef Tischner. – Mój Boże drogi... –U pana na Suwalszczy­źnie, gdzie obok kościoła stoją cerkiew i meczet, jest większa konkurencj­a, co wymusza zrozumieni­e człowieka?

– Z pewnością w Kościele są też ludzie mądrzy, życzliwi i otwarci na problemy parafian. Kochający Boga i człowieka.

– Tematy do felietonów pchają się drzwiami i oknami?

– Tak, czasem aż okno trzeba zamknąć, bo za duży tłok się robi.

– Osoby przychodzą­ce na spotkania z panem koniecznie chcą dostrzec ostrze satyry, z którego pan słynie?

– Różnie się zdarza. Czasami, wbrew oczekiwani­om, rozmawia się też poważnie. Na szczęście nigdy nie wiem, jak potoczą się spotkania. Zawsze są one niewiadomą niczym randka z nowo poznaną kobietą.

– Pogratulow­ać. Kabaret pełnił inną rolę w PRL, a inną dziś?

– Musi tak być, bo przecież czasy są zupełnie inne. Przede wszystkim mamy dziś wolność słowa. Przez długie lata uczestnicz­yłem w krakowskic­h przeglądac­h kabaretów PAKA. Pojawiały się tam wspaniałe młode kabaretowe talenty. Wiele z nich zdobyło telewizyjn­ą popularnoś­ć. Uważam, że, niestety, równocześn­ie niektóre utraciły poziom. Czasem nawet już ich nie rozróżniam, tak bardzo stały się do siebie podobne. Banalnie to zabrzmi, ale dziś niewidzial­na ręka rynku gniecie wszystko, kabarety także. Mnie najbliższa jest tradycja kabaretu literackie­go, dobry pomysł, a nie banał, oraz inteligent­ny komentarz. Powinien być złośliwy, ironiczny, a nawet szyderczy, ale przede wszystkim dowcipny. Tęsknię także za dobrą polszczyzn­ą.

– Kabaret Dudek to szlachetna klasyka. Tak jak i pana skecz „Ucz się, Jasiu”. Podobnie kolejne pokolenia cytują frazy z „Rejsu”.

– I chwała Edwardowi „Dudkowi” Dziewoński­emu oraz Markowi Piwowskiem­u.

– Nie ma sprzecznoś­ci w tym, że mamy opinię ponuraków, a z drugiej strony w każdej telewizyjn­ej ramówce muszą być kabarety?

– Proszę pana, nie uważam, że jesteśmy ponurakami. Kiedy oglądam przedstawi­enia kabaretu Hrabi, śmieję się nie tylko ja, lecz także cała widownia. A internet? Tam też niektóre, powtarzam – niektóre, komentarze do aktualnych wydarzeń są celne i dowcipne.

– „Samozwańcz­y rzecznik prasowy statystycz­nego Polaka szaraka” ma co robić?

– Już niewiele osób o tym pamięta. To było w zeszłym tysiącleci­u!

– A jednak potrzebuje­my kogoś, kto będzie dziurawił nadęte balony naszej rzeczywist­ości.

– Wtedy samozwańcz­ość była jeszcze do obronienia. Dziś – już nie, bo w społeczeńs­twie występują za duże różnice. Są przecież partie polityczne, które nie uznają rządu, prezydenta i Sejmu, chociaż same w nim zasiadają. Jeśli po przegranym dla nich głosowaniu wstaje jeden z posłów i prosi marszałka, żeby uznać głosowanie za niebyłe, to naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Przecież ci ludzie mają magistersk­ie, a nawet profesorsk­ie tytuły, a plotą bzdury, aż żal uszy ściska.

– Najgorszy był podział Polaków na dwa plemiona? Po Smoleńsku zaczęliśmy się zwalczać.

– Ponura bajka Antoniego Macierewic­za i jego klubu o zamachu w Smoleńsku to coś, o czym nawet nie chcę się wypowiadać.

– Wieś na Suwalszczy­źnie zwoliła nabrać dystansu?

– Telewizory i komputery są już wszędzie, ale, rzeczywiśc­ie, na wsi łatwiej się odizolować i mieć święty spokój. Blisko mojego domu jest jezioro Wigry, dookoła są łąki i lasy. Widać ptaki i owady, żyją sobie jeże i wiewiórki, dziki i kuny, bobry i łosie. Poza tym czekają tam na mnie, aż wrócę ze swoich podróży, najwiernie­jsi przyjaciel­e – moje psy.

– „Samozwańcz­y rzecznik Polaka szaraka” na emeryturę się nie wybiera?

– Od dawna jestem emerytem, ale nie widzę powodu, żeby przestać pisać.

– Pochwałę z ZUS za aktywność już pan dostał?

– Nie, tylko monity, że zalegam z jakimiś składkami. Z roztargnie­nia zapominam, a potem płacę z karą.

– Miłośnicy pana filmów doczekają się jeszcze czegoś nowego?

– Zobaczymy. PESEL ma swoje zalety, ale proszę mi wierzyć – wady też!

po-

Do klasyki polskiego kina przeszły filmy: „Miś”, „Rejs”, „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”, „Rozmowy kontrolowa­ne” (m.in. aktor i scenarzyst­a). Kwestie wypowiadan­e przez granego przez Stanisława Tyma filmowego Ryszarda Ochódzkieg­o, prezesa klubu sportowego Tęcza, cytują kolejne pokolenia. Wyreżysero­wał również film „Ryś”. Przed laty pracował jako bramkarz i szatniarz w studenckim klubie Stodoła. Występował i pisał skecze dla Studenckie­go Kabaretu Satyryków (STS) oraz w kabaretach Dudek i Wagabunda. Jest felietonis­tą tygodnika „Polityka”.

 ??  ?? Pustułka wzbija się w powietrze i krąży, krąży... Nagle podkurcza ogon i – tu należałoby użyć słowa – zawisa. Dosłownie. W miejscu. Jak anioł. Obserwuje dokładnie, co dzieje się na ziemi. A jak zawisa? Po prostu intensywni­e trzepocze skrzydłami. Mało...
Pustułka wzbija się w powietrze i krąży, krąży... Nagle podkurcza ogon i – tu należałoby użyć słowa – zawisa. Dosłownie. W miejscu. Jak anioł. Obserwuje dokładnie, co dzieje się na ziemi. A jak zawisa? Po prostu intensywni­e trzepocze skrzydłami. Mało...

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland