Jestem sobą Rozmowa z MATEUSZEM JAKUBCEM, najmłodszym uczestnikiem show „Twoja twarz brzmi znajomo”
Znakomity, najbardziej wszechstronny imitator gwiazd piosenki. Jego przeistoczenie się w Igora Herbuta, Agnieszkę Chylińską czy Sinead O’Connor spotkało się z wielkim uznaniem jury, publiczości i telewidzów. 22-letni absolwent liceum o profilu teatralnym w Chorzowie. Zrealizował kilka spektakli, w tym jeden autorski „Gdyby babcia miała wąsy, to byłaby dziadkiem” (reżyseria, scenariusz, główna rola), za który otrzymał 13 nagród, m.in. dla najlepszego aktora i Grand Prix XXII Festiwalu Teatralnego w Chorzowie. Występował w Teatrze Buffo w Warszawie, grał w serialach paradokumentalnych.
– Podobno postawiłeś wszystko na jedną kartę i nie boisz się spełniać swoich marzeń?
– Wychodzę z założenia, że marzenia są po to, żeby je spełniać. I jak do tej pory źle na tym nie wyszedłem. Na każdym etapie życia trzeba dokonywać wyboru. Świat należy do ludzi odważnych, więc nie bójmy się ryzykować.
– Kiedy zacząłeś na poważnie myśleć, jak zrealizować?
– W gimnazjum. Byłem w zespole „Kleks” i brałem udział w konkursach. Gdy miałem cztery lata, na wakacjach w Ustroniu, uciekłem od rodziców, wskoczyłem na scenę miejscowego festiwalu i zacząłem śpiewać piosenkę o kudłatym piesku. Za jej wykonanie otrzymałem nagrodę w postaci książeczki z bajkami. – A dzisiaj co jest twoim marzeniem? – Występowanie na scenie przed publicznością, w telewizji przed kamerą, dostawać za to pieniądze, które pozwolą mi się samodzielnie utrzymać. I żeby prywatnie być szczęśliwym, mieć wspaniałą rodzinę. W przyszłości chciałbym kupić rodzicom dom, a mamie kabriolet, o którym marzy. – Masz rodzeństwo? – Mam, starszego brata Tomka, który jest sportowcem. Jesteśmy totalnie różni.
– Jak to się stało, że młodziutki chłopak z Mikołowa znalazł się w Warszawie i zaczął grać i śpiewać w telewizji, teatrze, na estradzie?
– Mikołów jest moim miejscem na ziemi. To mała mieścina z 40 tysiącami mieszkańców, położona pomiędzy Katowicami a Tychami. Z Mikołowa pochodzi znana aktorka Anna Dereszowska. Tam są moje korzenie, moi przyjaciele, tam ładuję baterie i uwielbiam spędzać wolny czas. Kocham to miejsce. Podczas nauki w liceum powiedziałem sobie, że po maturze pojadę do Warszawy. I tak się stało. W stolicy zacząłem szukać swojej drogi.
– Sądzisz, że ukończenie liceum o profilu teatralnym wystarczy, żeby znaleźć się w show-biznesie?
– Na pewno nie, ale w liceum bardzo się otworzyłem i uświadomiłem sobie, że mogę osiągnąć coś więcej.
– Rozpocząłeś pracę w Teatrze Buffo – nadal tam występujesz?
– Już nie. Miałem zagrać Romea w „Romeo i Julii”, ale ostatecznie zagrałem Benvolia, jego przyjaciela. Odszedłem z Buffo kilka miesięcy temu, bo nie potrafię usiedzieć w jednym miejscu. Mam ADHD, i gdy
je pojawiły się inne opcje współpracy, poszedłem za nimi. Z sentymentem wracam jednak do tego teatru, do ludzi tam pracujących. – Nadal jesteś w boysbandzie Neo? – Trochę się pozmieniało w moim życiu. Zdecydowałem się rozpocząć karierę solową. Lada moment ukaże się mój pierwszy singiel. Doszedłem do wniosku, że nie nadaję się do boysbandu. – Co na to koledzy? – Myślę, że obserwują to, co robię solo. Wiedzą, że życzę im bardzo dobrze, żeby im się ułożyło, żeby mogli się realizować.
– Co zadecydowało, że znalazłeś się w show „Twoja twarz brzmi znajomo”?
– Od chwili pojawienia się tego programu na antenie Polsatu, od zawsze chciałem wziąć w nim udział. Castingi przeszedłem pozytywnie i dzisiaj mogę się tam sprawdzać. – Widzisz różnice między kolejnymi edycjami? – Każda edycja jest inna, energia też jest inna, ale zawsze superowa. W pierwszej edycji byłem fanem Kasi Skrzyneckiej, ale podobała mi się również Agnieszka Włodarczyk i kilka zabawnych wcieleń Artura Chamskiego. W drugiej bardzo podobali mi się Marek Kaliszuk, Joanna Liszowska, Basia Melzer. Obecna ekipa jest cudowna. Nie mogłem trafić na lepszych artystów. – Spotkałeś się wcześniej ze sztuką imitacji? – Tak, parodiowałem niektórych charakterystycznych artystów. – Nie myl parodii z imitacją, bo to inne gatunki. – Jestem fanem Christiny Bianco, która imituje głosy Céline Dion, Adele, Barbry Streisand... Często wracam do jej filmów na YouTube. – Próbowałeś parodii? – Dla znajomych, dla żartu. Na estradzie licealnej parodiowałem nauczycieli. Byłem gwiazdą parodii postaci z naszego życia szkolnego.
– A jakie gwiazdy potem wyśmiewałeś?
– Krystynę Jandę, prezydenta Bronisława Komorowskiego, Dodę. Ludzie się śmiali, więc chyba fajnie było. – Czyli masz zacięcie kabaretowe? – Myślę, że mam, co procentuje mi w tym show, ale mam tu do czynienia z bardziej poważną, dosłowną już imitacją. – Lepiej czujesz się jako imitator czy parodysta? – Parodia leży mi bliżej serca. Lubię się śmiać i patrzeć, jak ludzie się śmieją. – Znałeś Igora Herbuta z zespołu LemOn? – Prywatnie nie znałem, ale uwielbiałem jako wokalistę i jest on jednym z moich idoli. Uważam, że ma najlepszy wokal w naszym kraju.