Haltern w żałobie
Szesnaścioro uczniów i dwie nauczycielki wracało z międzynarodowej wymiany w Hiszpanii. Byli uczniami 10 klasy gimnazjum w Haltern am See, miasteczku na północy Zagłębia Ruhry. Młodzież wyjechała na ośmiodniowy kurs języka hiszpańskiego do Llinars del Valles koło Barcelony. Już szósty raz uczniowie Joseph-König-Gymnasium brali udział w wymianie z hiszpańską szkołą. Zaledwie trzy miesiące temu 12 hiszpańskich uczniów gościło w Haltern.
Gimnazjum w Haltern jest Szkołą Europejską, w której duży nacisk kładzie się na naukę języków. Wymiana ze szkołą partnerską w Hiszpanii cieszyła się dużym zainteresowaniem. Nie każdy chętny mógł wziąć w niej udział. Uczniowie losowali wyjazd. Jak podał „Haltener Zeitung” na wyjazd zgłosiło się 40 uczniów, z których 14 uczennic i 2 uczniów wylosowało upragnione miejsca.
– To najczarniejszy dzień w historii naszego miasta – powiedział burmistrz Haltern am See, Bodo Klimpel. W środę w ratuszu miasta odbyła się poruszająca konferencja prasowa z udziałem dyrektora szkoły, burmistrza oraz minister edukacji Nadrenii Północnej-Westfalii.
– W naszej szkole już nic nie będzie takie jak dawniej – powiedział dyrektor gimnazjum Ulrich Wessel. – W ubiegły wtorek 16 radosnych uczniów i dwie młode nauczycielki żegnały się z nami, udając się na wymianę do Hiszpanii. Ta radosna podróż zakończyła się tragicznie. Współczuję rodzicom, którzy utracili ukochane córki i synów. Szkoła straciła także dwie młode nauczycielki, z których jedna pół roku temu wyszła za mąż, a druga planowała ślub w najbliższym czasie. Na pytanie, czy program wymiany będzie kontynuowany, dyrek- tor odpowiedział: – Na razie nie wiem, jak przetrwam następny dzień.
– Haltern to małe miasto, prawie wszyscy się tu znają – mówi nauczyciel z sąsiedniej szkoły. Nie ma tu chyba nikogo, kto w katastrofie nie straciłby przynajmniej znajomego. Przed budynkiem szkoły płoną setki zniczy, mieszkańcy przynoszą kwiaty. Dzień po katastrofie szkoła była otwarta dla młodzieży. Dziewczęta i chłopcy gromadzili się na boisku szkolnym, niektórzy płakali, inni patrzyli w dal, prawie nikt nie rozmawiał. Na białych świecach uczniowie czarnymi literami wypisali imiona kolegów, którzy zginęli w katastrofie. Świece ustawili na schodach wiodących do szkoły. Pośrodku płonących świec i kwiatów pojawiło się napisane czerwoną farbą pytanie: Dlaczego?
Minister edukacji landu Sylvia Löhrmann powiedziała na konferencji w ratuszu: – Nikt nie może odebrać bólu po stracie bliskiego członka rodziny, przyjaciela lub przyjaciółki, możemy go tylko z Wami dzielić. Miejmy nadzieję, że to wspólne przeżywanie bólu przyniesie choć niewielkie pocieszenie.
W szkole powołano zespół kryzysowy. Rodziny i przyjaciele uczniów zostali objęci opieką psychologów. W mieście odwołano zaplanowane w najbliższym czasie imprezy. Otworzone zostały wszystkie kościoły, by mieszkańcy mogli porozmawiać z duchownymi i pomodlić się za ofiary katastrofy.
Także w szkole partnerskiej w Llinars zapanował głęboki smutek. Odwołane zostały wszystkie zajęcia. Licząca dziewięć tysięcy mieszkańców miejscowość jest w szoku. – Nasze dzieci bardzo się zaprzyjaźniły. Rodziny przyjmujące niemieckich uczniów zawiozły je o szóstej rano na lotnisko do Barcelony. Czerwony Krzyż zajął się uczniami, którzy stracili niemieckich przyjaciół. To katastrofa, której nasza mała wioska nigdy nie zapomni – powiedziała „Die Welt” Augustina Puig, właścicielka małego hotelu. (LS)