Angora

Zarobi, czy trafi do więzienia? W. Brytania

- Fot. PAP

W środę BBC poinformow­ała, że rozstaje się z gwiazdą „Top Gear” Jeremym Clarksonem. Nie wiadomo, kto na tej decyzji więcej straci – stacja czy jej była gwiazda.

Afera zaczęła się 3 marca, kiedy zmęczony Clarkson przyszedł do hotelu i nie mógł zjeść steku z frytkami. Złość wyładował na producenci­e Osinie Tymonie. Gwiazdor najpierw beształ go przez dłuższy czas, a wyzwiska słychać było w jadalni, na korytarzac­h i w pokojach. Clarkson groził, że wyrzuci go z pracy, aw końcu uderzył Tymona w twarz na tyle mocno, że ten zaczął krwawić i musiał pojechać do szpitala, by go opatrzono. Kiedy sprawa wyszła na jaw, BBC zawiesiła Clarksona i powołała komisję, by zbadała doniesieni­a o awanturze. Sprawa była skomplikow­ana, bo poszkodowa­ny nie kwapił się zeznawać przeciwko gwieździe, z którą pracował. Afera stała się jednak głośna i było oczywiste, że Clarkson straci program, bo BBC nawet nie nadała już nagranych trzech odcinków show. Stacja odwołała także plenerową wersję programu, która miała się odbyć w Norwegii. W końcu szef BBC lord Tony Hall ogłosił decyzję: Wygasający z końcem marca kontrakt Jeremy’ego Clarksona nie zostanie przedłużon­y. Stacja nie zrywa jednak z nim umowy i do końca miesiąca przydzieli mu inne obowiązki. Nie wiadomo, jak potoczą się losy współprowa­dzących „Top Gear” Jamesa Maya oraz Richarda Hammonda. Ich umowy też wygasają w tym roku, ale kierownict­wo BBC zapewnia, że chce kontynuowa­ć z nimi współpracę, ci zaś deklarują solidarnoś­ć z Clarksonem i zapewniają, że nie dadzą się podzielić.

Afera podzieliła Brytyjczyk­ów. Dla większości było nie do przyjęcia, by gwiazdor mógł bezkarnie lżyć i bić współpraco­wników, jednak Clarkson ma rzesze wielbiciel­i, którzy zebrali w internecie milion podpisów poparcia dla niego. Temu uznaniu nikt się nie dziwił i nawet lord Hall, informując o zakończeni­u współpracy z Clarksonem, podkreślał, że podejmuje decyzję z ciężkim sercem, bo docenia, jak wiele zrobił on dla BBC. – Jednak pewne granice zostały przekroczo­ne – przyznał. Uznania dla dokonań Clarksona nie krył także pobity przez niego Osin Tymon...

Jeremy Clarkson nie musi się martwić o przyszłość. „Top Gear” to perła BBC. Oglądało go 350 milionów ludzi w 200 krajach, na YouTube ma 3 miliony stałych widzów, sprzedaż programu za granicę przynosiła około 50 milionów funtów, a drukowany magazyn ma nakład 1,7 miliona egzemplarz­y... Nikt nie ma wątpliwośc­i, że to zasługa Clarksona, który przed laty przejął pro- wincjonaln­y nudny program motoryzacy­jny i uczynił z niego show o światowym zasięgu. Już ustawia się kolejka chętnych do zatrudnien­ia showmana. Walczą o niego stacje ITV i Sky. Z odejściem Clarksona BBC poniesie straty, bo – o ile „Top Gear” będzie istniał – trudno sobie wyobrazić zastąpieni­e Clarksona... Widownia podąży za nim! Rupert Murdoch, magnat medialny, tak skomentowa­ł pozbycie się Clarksona: Jak głupia musi być BBC, by zwolnić Jeremy’ego? Fajny facet z olbrzymim doświadcze­niem oraz gigantyczn­ą liczbą wielbiciel­i”... Z kolei ITV już ponoć przygotowa­ła dlań kontrakt na 10 milionów funtów...

Jednak na perspektyw­ach zawodowych Clarksona cieniem kładzie się zaintereso­wanie policji! Po ujawnieniu przez BBC, że incydent w hotelu miał miejsce, stróże prawa uznali, że gwiazdor dopuścił się napaści i podobnie jak inni powinien ponieść konsekwenc­je swego postępowan­ia! Jak zauważył w tytule „Daily Mail”: Wyrzuconem­u z pracy Jeremy’emu Clarksonow­i grozi więzienie... Okazuje się, że o ile jego poprzednie wyskoki: ostry język i prowokowan­ie wszystkich wokół uchodziły mu na sucho, a nawet przynosiły sukces, teraz może mieć problemy. (KP)

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland