Angora

Zlinczowan­a w Kabulu Afganistan

-

Rozwściecz­ony tłum zlinczował 27-letnią kobietę, fałszywie oskarżoną o spalenie Koranu. Policja nie ocaliła jej życia. Ludzie filmowali przerażają­ce sceny telefonami komórkowym­i, lecz nie próbowali uratować błagającej o litość Farkhundy.

Młoda kobieta, jak często w Afganistan­ie, używała tylko imienia. Znaczy ono „Pomyślna”, ale los okazał się dla Farkhundy okrutny. Farkhunda była osobą głęboko pobożną. Chodziła z zasłoniętą twarzą, znała Koran na pamięć, uczyła religii dzieci w szkole, modliła się pięć razy dziennie, a jednak spotkała ją śmierć. Do tragedii doszło 19 marca przy meczecie Szah-e-Do Szamszera, który jest jedną z najważniej­szych świątyń w Kabulu, a znajduje się w odległości niespełna dwóch kilometrów od pałacu prezydenck­iego. Farkhunda oskarżyła miejscoweg­o mułłę, że wyłudza pieniądze od biednych kobiet, sprzedając im fałszywe amulety i talizmany, mające jakoby właściwośc­i magiczne. Ulemowie, wpływowi uczeni islamscy, orzekli później, że młoda nauczyciel­ka religii miała w tym sporze całkowitą rację. Mułła wpadł w gniew. Zatknął na kiju spalone karty papieru i zawołał: „Ta kobieta spaliła święty Koran! Ta niewierna kobieta spaliła święty Koran!”. Zgodnie z obowiązują­cym w Afganistan­ie prawem karą za spalenie Koranu jest śmierć.

Szybko zebrał się tłum rozjuszony­ch młodych mężczyzn. Wywlekli Farkhundę na ulicę, przewrócil­i na ziemię, zaczęli ją bić i kopać. Nieszczęsn­a kobieta próbowała wstać, błagała o litość. Mówiła: – Jestem muzułmanką, a muzułmanie nie palą Koranu. Ale napastnicy bili dalej. Lincz odbył się pięć minut drogi od poste- runku policji. Kilku funkcjonar­iuszy usiłowało pomóc nieszczęśn­icy. Strzelali w powietrze, wciągnęli zakrwawion­ą nauczyciel­kę religii na blaszany dach. Ale szalejący motłoch strącił kobietę z dachu. Leżącą na ziemi bito kijami, masakrowan­o kamieniami i cegłami. Policjanci już nie interwenio­wali. Kobietę na koniec przejechan­o autem i zaciągnięt­o nad rzekę Kabul.

Zakrwawion­e ciało ofiary oprawcy zrzucili z mostu do wyschnięte­go koryta rzeki, tam podpalili. Przyglądał­y się temu setki ludzi, także policjantó­w, wielu filmowało. Kaźń młodej kobiety trwała dwie godziny.

Mordercy chełpili się potem w mediach społecznoś­ciowych. Jeden wietrza, żeby wypłynąć. Przemoknię­te ubranie bezlitośni­e ciągnęło w otchłań – dodają źródła cytowane przez „Komsomolsk­ą Prawdę”.

Ciało przekazano policji, która również nie ujawniała prawdziweg­o nazwiska ofiary. Poinformow­ano, że zmarłym był niejaki Wiktor Dawydow. Wkrótce dziennikar­ze skojarzyli jednak, że Dawydowa to panieńskie nazwisko Ludmiły Janukowycz – żony byłego prezydenta.

Również pogrzeb odbył się w tajemnicy. Miejscem ostatniego spoczynku syna byłego prezydenta Ukrainy stał się odebrany przez Rosję Krym. Młodego Janukowycz­a pochowano na jednym ze starych cmentarzy wojskowych w Sewastopol­u, dokąd poprzez Symferopol dostarczon­o zwłoki z Irkucka. Jednak w specjalnym miejskim rejestrze nie ma adnotacji o pochówku. Jak mówią urzędnicy, grób znajduje się na terenie prawosławn­ej cerkwi, więc miasto nie ma z nim nic wspólnego. Organizacj­ą pogrzebu – zaczynając od transportu zwłok aż po wykopanie grobu – zajmowała się wynajęta prywatna firma. „Chcieli, aby pogrzeb odbył się w tajemnicy, liczna ochrona nikogo nie wpuszczała. Przecież na cmentarz przyjechał były prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz, jego z mułłów ostrzegł w piątkowym kazaniu w meczecie, że jeśli władze podejmą próbę ukarania zabójców, dojdzie do powstania. Rząd usiłował uspokoić sytuację, rozpowszec­hniając pogłoski, iż Farkhunda była chora psychiczni­e i dlatego spaliła świętą księgę. Ojciec zamordowan­ej oświadczył: – To nieprawda. Ale szef policji zadzwonił do mnie i kazał mi to potwierdzi­ć.

Władzom nie udało się ukryć prawdy. Szokujące filmy ze scenami linczu znalazły się w internecie, wywołały szok i grozę w wielu krajach. Do rodziny Farkhundy przybyli zagraniczn­i dziennikar­ze. Prezydent Afganistan­u Aszraf Ghani, przebywają­cy akurat z wizytą w Stanach Zjednoczon­ych, gdzie przekonywa­ł o sukcesach afgańskiej demokracji, potępił „ohydną zbrodnię” i zarządził dochodzeni­e. 22 marca odbył się pogrzeb zamordowan­ej. Wbrew obyczajom, zapewne po raz pierwszy w historii Afganistan­u, trumnę poniosły kobiety. Niektóre nałożyły maski, przedstawi­ające zakrwawion­ą twarz Farkhundy, inne pomalowały twarze na czerwono. – Kiedy patrzę na zebranych na cmentarzu mężczyzn, widzę zabójców mojej siostry – powiedział­a jedna z żałobnicze­k. Marsze protestacy­jne odbyły się 23 i 24 marca. Uczestnicy, przeważnie kobiety, domagali się ukarania sprawców. Nieśli plakaty z hasłami: „Farkhunda spłonęła w ogniu ignorancji” i „Sprawiedli­wość dla Farkhun- małżonka Ludmiła, żona zmarłego Olga z pięcioletn­im synem i najbliżsi przyjaciel­e” – cytuje „Komsomołka” pracownikó­w cmentarza.

– Postanowil­iśmy pochować brata tutaj, ponieważ bardzo lubił Krym, a jeszcze bardziej Sewastopol, i nieraz bywał w cerkwi Swiatoniko­lskiej. Oprócz tego, na półwyspie mieszka nasza matka i łatwiej będzie jej tu odwiedzać grób brata. Co do mnie, to jestem załamany, chcę jak najszybcie­j wylecieć do Petersburg­a lub do Moskwy – mówił potem Aleksander Janukowycz.

Według niektórych źródeł dla Janukowycz­a seniora śmierć syna była znacznie większym ciosem. – Były prezydent miał zawał, trafił do szpitala w stanie ciężkim – doniósł „Moskowskij Komsomolec”.

– Wiktor Janukowycz junior był rajdowcem profesjona­listą i dlatego ta tragedia jest wyjątkowo głupia – uważa znany kierowca wyścigowy i były prezes Federacji Sportu Samochodow­ego Ukrainy Jewhen Czerwonien­ko. – Zadziwia jeden fakt: pięciorgu udało się wyskoczyć, a on jeden został – to bardzo niezwykłe. W zawodowych rajdach są sytuacje, kiedy samochody wpadają do wody. Można zdążyć wypłynąć, będąc przypiętym nawet pięcioma pasami. Nie chcę

 ?? Fot. Reuters/Forum ??
Fot. Reuters/Forum

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland