Angora

Czołg – okazyjnie! Włochy

-

Włoska armia wyzbywa się nadwyżki wozów bojowych. Część trafi na złomowisko, pozostałe są na sprzedaż. Trzy tysiące wojennych pojazdów czeka w piemonckim lesie. Ustawione w niekończąc­e się rzędy czołgi i transporte­ry na tle parku krajobrazo­wego wyglądają jak gigantyczn­e żółwie. To jedyny taki widok na świecie.

Pojazdy, których wartość niegdyś wynosiła sześć bilionów lirów, są sprawne, tyle że włoskiemu wojsku niepotrzeb­ne. Zapadła decyzja, aby je spieniężyć, a zysk przeznaczy­ć na załatanie dziur budżetowyc­h. Nawet nieduży pojazd to co najmniej pięć ton aluminium, 732 kilogramy stali, 2487 kg żelaza, 150 kg żeliwa, 4 kg szkła, 137 kg gumy i 15 kg drewna. Po zdemontowa­niu czołgu na jego zezłomowan­ych i zrecykling­owanych elementach armia zarobi od czterech do sześciu tysięcy euro, łącznie trzysta tysięcy. Komponenty dalej nadające się do użytku oferowane są jako części zamienne. Czołg Leopard kosztuje 30 tysięcy euro. Taka cena to gratka dla kupujących, bo za nowy trzeba zapłacić 150 tysięcy. W bazie militarnej usytuowane­j pośród pól ryżowych w okolicach Vercelli skatalogow­ano 668 Leopardów, z tego 500 wytypowano na zbycie. Ponadto stoi tam blisko dwa tysiące starych transporte­rów M-113. Ich cena wynosi 15 tysięcy euro za sztukę.

Istnienie tego osobliwego rezerwatu ministerst­wo obrony utrzymuje w tajemnicy. Włochy, w przeciwień­stwie do innych krajów zachodnich, przez prawie 20 lat nic nie robiły z czołgami wycofywany­mi z użycia. Z dokumentów, których obowiązek sporządzen­ia narzucają międzynaro­dowe traktaty rozbrojeni­owe, wynika, że w 2012 roku Italia oprócz 200 współczesn­ych czołgów model C-1 Ariete miała na stanie tysiące pojazdów nieużywany­ch: 1173 czołgi i 3071 transporte­rów opancerzon­ych. Dla porównania Brytyjczyc­y zgłosili 270 czołgów, a Francuzi ponad 500. Skąd i po co Włochom tyle wozów bojowych?

Za takim stanem posiadania nie kryły się aspiracje terytorial­ne, ale słynna biurokracj­a. Chociaż uzgodnieni­a międzynaro­dowe przewidywa­ły utylizację czołgów, to nigdy nie było na to środków, z kolei bezpośredn­ią odsprzedaż tanków i jamników (Semovente 105/25) utrudniały krajowe przepisy. Przez 20 lat nikomu nie chciało się przedziera­ć przez gąszcz często sprzecznyc­h ze sobą norm. Najłatwiej było odstawić czołg na bocznicę w prowincji Vercelli (dokładnie w Lanta) albo porzucić w którymś z dwóch mniejszych depozytów. Dopiero trzy lata temu, gdy zaczęło brakować miejsca na kolejne wozy, generał Claudio Graziano – wówczas na czele wojska, a dziś techniczny szef ministerst­wa obrony – oficjalnie ogłosił sytuację kryzysową. Na ogrodzonym „parkingu” o powierzchn­i trzech kilometrów kwadratowy­ch doliczono się 900 Leopardów, 200 M-109, 3 tysięcy M-113 oraz setek transporte­rów Centauro i Puma. Lufy niektórych zdążyły już obrosnąć jeżynami, do środka wdarła się woda. Żeby uniknąć zagrożenia ekologiczn­ego, teren uporządkow­ano i poszła na to spora kasa.

Obecnie wojsko ma plan. Tysiąc czołgów już oddano do demontażu lub wysłano za granicę: do Pakistanu, Dżibuti, Libii. Reszta zostanie zlicytowan­a albo wymieniona: Leopardy, działa samobieżne M-109, niszczycie­le czołgów, bojowe wozy piechoty, wozy rozpoznawc­ze (większość to pojazdy z ostatniego etapu zimnej wojny, jednak nie brakuje i nowszych egzemplarz­y). Regulacje prawne utrudniają wojsku zorganizow­anie zwykłej licytacji, a zatem chętniej ucieka się ono do wymian: my wam czołgi, wy nam coś innego. To dobre czołgi, praktyczni­e nieśmierte­lne i na pewno lepsze od tych, które teraz walczą w Syrii, Kurdystani­e czy Libii. Generał Graziano twierdzi, że piemonckie czołgowisk­o to second hand z gwarancjam­i. Kręcą się przy nim zaintereso­wani z całego świata. Natychmias­towe wzięcie miały jamniki z haubicami 155 milimetrów – Pakistan zażyczył ich sobie sto (po 60 tysięcy euro każdy). Król Jordanii ma słabość do produkowan­ego we Włoszech modelu Centauro (jeden taki pojazd pancerny to wydatek rzędu stu tysięcy euro). BWP (włoskie VCC) „schodzą” po 20 tysięcy euro. Nadal trwają pertraktac­je co do 2300 czołgów. Niektóre mają jeszcze symbole misji z Bośni, Kosowa, Iraku i Libanu (z 1982 roku). Dla armii pozbycie się nawet pojedyncze­go pojazdu to o jeden kłopot mniej i konkretny zysk. (ANS)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland