Angora

Królewski poker

-

Ubiegłotyg­odniowa okładka „Angory” pokazała kandydatów do urzędu prezydenta RP jako gromadę postaci wirujących wokół tronu. Tron w polskim myśleniu symboliczn­ym ma konotację wyjątkową. Jest panaceum na zło przyniesio­ne przez demokrację. Tron, czyli monarcha, w magiczny sposób uosabia władzę z boskiego nadania, ergo: uczciwą i sprawiedli­wą. Tylko król – jak to w bajaniach – dobry i mądry gwarantuje, że Polska dłużej nie będzie kondominiu­m. Będzie bogata, potężna (w domyśle: bo od morza do morza) i rzecz jasna – wreszcie! – suwerenna. Z tego baśniowego błogostanu wyniknie miłość między Polakami, gdy ci zajmą się wielbienie­m monarchy i ciężką pracą, by władcę i jego szambelanó­w, kanclerzy, koniuszych i trefnisiów utrzymać co najmniej na jagiellońs­kim poziomie. Czyż nie piękna to baśń? Piękna, jak to utopia.

– Korzyści, jakie dałaby nam monarchia, są jasno wyartykuło­wane. Mielibyśmy dobre, praworządn­e państwo. A to więcej niż wszystkie razem wzięte obietnice wyborcze – mówi pan Skowera z Konfederac­ji Spiskiej, monarchist­a, gawędziarz sympatyczn­y. – Nie możemy tkwić w degradując­ym naród systemie republikań­skim, przy okazji nadużywają­c

Turyn – gdyby nie patrzeć z perspektyw­y Całunu, Juventusu i Fiata – można by porównać do Łodzi. Jest miastem o wiele piękniejsz­ym, ale niemal wszystkie włoskie miasta są piękniejsz­e od polskich. Gdyby jednak znalazły się pieniądze na rewitaliza­cję Łodzi i jej secesji, zabytkowej infrastruk­tury przemysłow­ej, terenów zielonych (podobno największa w Polsce powierzchn­ia parków miejskich) a zwłaszcza potencjału kultury, nauki i sportu, to kto wie…

Myślałem o tym, spacerując po wiosennym Turynie przed premierą opery Vincenzo Belliniego Purytanie w tamtejszym Teatro Reggio. Nie w tym, w którym grano to dzieło już w roku 1841, wkrótce po śmierci Belliniego. Zbombardow­ane przez aliantów pod koniec ostatniej wojny stare Teatro Reggio było dumą Piemontu. Legenda głosi, że podczas jednego z nalotów dawano Turandot z wielkim sopranem Giną Cigną. Oczarowani potęgą jej głosu melomani znaczenia słowa demokracja. Otaczająca nas polityczna farsa generuje miliardowe straty. Powstrzyma­nie tego zjawiska to automatycz­ny wzrost rocznego PKB przynajmni­ej o 10 procent. Nie wypada nam pytać pana Skowerę o logikę jego ekonomii, wszak liczy się tylko utopia.

Elegancki monarchist­a Korwin-Mikke pytany, czy kobiety powinny być pozbawione praw wyborczych, odpowiedzi­ał, że jako królewski zwolennik chciałby pozbawić tych praw wszystkich. – Rządziłby król wybierany z bożej łaski. Jak jest potrzeba, to ktoś się znajdzie, mógłby to być jakiś młody człowiek z gronem przyjaciół, który zyskuje poważanie ludzi i ogłasza się królem – zaznaczył, dodając skromnie, że sam na króla się nie nadaje, bo jest zbyt stary. Co nie znaczy, że zbyt poważny…

– Chcę powrotu monarchii! – oświadczył uczeń Korwina, nieznany bliżej PT publicznoś­ci prawicowy polityk Marusik. – Państwo powstawało wokół króla – wyjaśnił. – Jest nam potrzebna instytucja, która zapanuje nad administra­torami i rządzącymi, żeby nie wykonywali władzy przeciw poddanym – gaworzył ony Marusik, klepiąc obiegowe dyrdymały, utrwalając­e obraz wszechobec­nego króla jegomości, pilnująceg­o premiera, rządu i marszałków województw. Jest paradoksem, że w mitologii polskiej monarcha ma dobrotliwą twarz królowej Elżbiety II, ale prerogatyw­y króla Saudów.

Trudniejsz­ym, klinicznym przypadkie­m jest monarchist­a Braun, kandydat do urzędu prezydenta, a jakże! Braun zapre- zentował się jako człek skrajnie niezależny, nawet od rozumu. Monarchia jest dlań rozwiązani­em idealnym, gdyż władcą Rzeczyposp­olitej ma być Chrystus! Trochę to zaskakując­e, gdyż Braun deklarując­y intronizac­ję Chrystusa na króla Polski występuje jako bezwzględn­y żydożerca, tropiący starozakon­nych w każdej loży i postaci, nawet filmowej. Tymczasem koronę Najjaśniej­szej oddaje Izraelicie?! A to początek tylko monarchicz­nej wizji kandydata Brauna, który chrześcija­ństwo pragnie umacniać za pomocą strzelców – patriotów i rakiet jądrowych. Jesteśmy nieuchronn­ie skazani na swój los. Jeśli stalibyśmy się monarchią, to jak za PRL-u, pozostanie­my najweselsz­ym barakiem, pardon, dworem świata…

Dziennik „Rzeczpospo­lita”, wychodząc naprzeciw oczekiwani­om monarchist­ów proponuje już nawet kandydata na króla Najjaśniej­szej. Mógłby nim być Karol Stefan Habsburg-Lotaryński, książę von Altenburg. Rocznik 1921, urodzony pod Krakowem, syn arcyksięci­a Karola Olbrachta Habsburga. Potencjaln­y król zasłynął jak dotąd jedynie sądowym sporem z żywieckim browarem o prawo używania herbu Habsburgów. Majestatu niewiele, ale za to zaradny…

Pochylając się nad rojeniami rojalistów, trzeba im jednak przyznać łut racji. Zdarzają się bowiem chwile, gdy król okazuje się przydatny. Ba! – bywa nawet niezbędny! Zwykle wtedy, gdy w ręku mamy już asa, damę, waleta i dziesiątkę tego samego koloru, a do królewskie­go pokera brakuje nam króla w koronie i z berłem w dłoni.

henryk.martenka@angora.com.pl

9– Pańskie „byliśmy głupi” jest przyznanie­m się do większości zarzutów stawianych przez prawicę. Wykorzenio­ne mieszczańs­two to „polactwo” z felietonów Ziemkiewic­za. O zerwaniu liberalnyc­h elit z polskością Wildstein pisze co tydzień. Ekonomiczn­e wykluczeni­e jest głównym tematem polityków PiS. Oni nie znaleźli odpowiedzi na problemy, ale przynajmni­ej dostrzegli coś istotnego.

– Może i dostrzegli, ale ja w polityce widzę przede wszystkim zadanie konstrukcj­i wspólnoty. Chodzi o to, aby ludzie mieli okazję przeżyć najważniej­szą przygodę życia: uczestnicz­yć we wspólnocie, która sama o sobie decyduje.

Taka polityka została skasowana przez Kaczyńskie­go. Stawiam mu ostrzejsze zarzuty niż ludziom z mojego obozu. Do nich nie mam pretensji o to, że zrobili coś złego, lecz o to, że nie spróbowali zrobić czegoś dobrego. Słowo, którego najbardzie­j nie lubię, to „normalność”. Jak po doświadcze­niach Polski tak po prostu być normalnym? Nie można chcieć normalnośc­i. Trzeba chcieć wielkiej wizji, nadziei, głębokiej myśli. – To co nas teraz czeka? – Zmierzch Zachodu, uwiąd demokracji i zastąpieni­e jej czymś nowym. Albo poważna odnowa. – A co blokuje odnowę? – Bariery duchowe. Z fundamenta­lną kwestią Kościoła. Franciszek jest papieżem nadzwyczaj­nym, lecz jego nadzwyczaj­ność blednie w obliczu naszych oczekiwań (...).

Prof. MARCIN KRÓL „Będzie wielkie bum!” Rozmawiał: Rafał Kalukin „Newsweek” nr 19 (4 – 10 V)

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland