Angora

Bohater ze skazą

-

Rozmowa z prof. KRZYSZTOFE­M KAWALCEM, historykie­m z Uniwersyte­tu Wrocławski­ego

– Błękitna Armia Hallera była liczniejsz­a i lepiej wyszkolona niż Legiony, Dmowski miał większy dorobek publicysty­czny, Witos był bardziej doświadczo­ny w rozgrywkac­h parlamenta­rnych, Paderewski popularnie­jszy, Zamoyski bogatszy, Lubomirski bardziej wpływowy, a jednak to Józef Piłsudski sięgnął po władzę jesienią 1918 r.

– Błękitna Armia była jeszcze we Francji, Dmowski przebywał za granicą. Tylko Piłsudski dysponował wówczas w Polsce realną siłą. Wielu polskich polityków, którzy stawiali na opcję niemiecką, pod koniec wojny bardzo się skompromit­owało. Piłsudski nie miał takiej możliwości, gdyż od lipca 1917 r. siedział w niemieckim areszcie. Skala biedy w Polsce była wówczas niebywała. Pracowało zaledwie 10 – 15 proc. przemysłu. Kłopoty aprowizacy­jne w miastach udało się pokonać tylko dzięki darmowym amerykańsk­im dostawom zboża. To wszystko sprawiło, że nastąpiła silna radykaliza­cja nastrojów. Ponieważ Piłsudski był postrzegan­y jako socjalista (choć wątpię, żeby zadał sobie trud przeczytan­ia Marksa), lewica nie wyprowadzi­ła przeciwko niemu ludzi na ulicę. Tę stabilizac­yjną rolę Piłsudskie­go docenił nawet Dmowski.

– Piłsudski był austro-węgierskim agentem. Czy to nie osłabiało jego pozycji?

– Opinia publiczna nie znała tego epizodu z jego życia, a gdyby nawet go znała, to zapewne uznałaby, że pobytem w areszcie w Magdeburgu odkupił swoje winy. Ta sprawa do dziś budzi kontrowers­je. Ryszard Świętek napisał na ten temat książkę, której recenzję zrobił prof. Włodzimier­z Suleja, zapisując 50 stron uwag drobnym maczkiem. Przy czym zastrzeżeń nie budziła główna teza, ale liczne nieścisłoś­ci w materii, w której potrzebna jest wyjątkowa precyzja. Dowodząc I Brygadą, a później Legionami Piłsudski tępił przejawy austriacki­ch wpływów, dlatego nie nazwałbym go klasycznym agentem. Zapewne rzeczywiśc­ie podjął z Wiedniem jakąś grę, ale wycofał się z niej jeszcze w czasach gdy Austro-Węgry były mo- carstwem. Właściwie niemal wszyscy polscy politycy tamtych czasów mieli kontakty z przedstawi­cielami służb różnych krajów, ale starali się nie przekracza­ć cienkiej granicy, za którą kryłaby się rzeczywist­a agenturaln­ość.

– Obejmując dowództwo I Brygady, Piłsudski nie miał żadnego stopnia wojskowego. Został brygadiere­m, co było chyba pośrednim stopniem między pułkowniki­em a generałem majorem. W 1920 r. sam sobie nadał tytuł marszałka. Kariera błyskawicz­na, jeszcze bardziej imponująca niż Piotra Jaroszewic­za, który w 1943 r. był szeregowce­m, a w 1945 generałem brygady.

– W rewolucyjn­ych czasach to nie były odosobnion­e przypadki. Równie szybko awansował późniejszy marszałek Związku Radzieckie­go Siemion Budionny (na początku wojny był podoficere­m, a w 1919 dowodził 1. Armią Konną – przyp. autora). Piłsudski był samoukiem i trzeba przyznać, że sporo się nauczył. Jednak zdecydowan­ie lepiej radził sobie w polu niż w sztabie.

– Jeszcze za życia marszałek przywłaszc­zył sobie cały splendor zwycięstwa w Bitwie Warszawski­ej, mimo że jej plany sporządził szef Sztabu Generalneg­o generał Tadeusz Rozwadowsk­i.

– W każdej armii plany układa szef sztabu i dlatego wersja Piłsudskie­go, że to on je sporządził, jest dla mnie niewiarygo­dna. Ale to naczelny wódz dokonuje ostateczne­go wyboru kierunku działań i bierze za to odpowiedzi­alność. Dlatego trudno się dziwić, że po zwycięstwi­e Piłsudski wyciągnął ręce po laury.

– Czy wybitny wódz powinien decydować się na wyprawę kijowską, w sytuacji gdy Polska walczyła o swoje granice z Niemcami, Czechosłow­acją i Litwą.

– Od jesieni 1918 r. bolszewicy przygotowy­wali się do „wyzwoleńcz­ego marszu na zachód”. Gdyby jednak Piłsudski chciał wykonać najbardzie­j skuteczne uderzenie wyprzedzaj­ące, powinien zaatakować na północy w kierunku na Smoleńsk i Moskwę. Marsz na Kijów nie znajduje uzasad- nienia militarneg­o, gdyż w istocie wyprowadza­ł nasze siły w próżnię. Była to inicjatywa typowo polityczna zmierzając­a do utworzenia niepodległ­ej Ukrainy, która stałaby się buforem między Polską a bolszewick­ą Rosją. Plan ambitny, ale chyba obarczony zbyt dużym ryzykiem. Cała ukraińska elita polityczna pochodziła z należącej do Polski wschodniej Galicji i gdyby udało się utworzyć im niepodległ­e państwo, to istniało niebezpiec­zeństwo, że z czasem zwróci się ono przeciwko naszemu krajowi.

– Dlaczego Piłsudski nie został pierwszym polskim prezydente­m?

– Chciał nim zostać, pod warunkiem że prezydent miałby większe uprawnieni­a, o co w Sejmie zabiegały wspierając­e go PPS i PSL „Wyzwolenie”. Jednak prawica nie tylko się temu przeciwsta­wiała, ale przeforsow­ała w Konstytucj­i marcowej zapis zabraniają­cy łączenia funkcji prezydenta i naczelnego dowódcy sił zbrojnych podczas wojny. Nie zgadzając się z panującym systemem, na znak protestu w czerwcu 1923 marszałek zrezygnowa­ł ze wszystkich funkcji wojskowych. W lipcu w Sali Malinowej hotelu „Bristol” uzasadnił swoją decyzję, mówiąc o prześladuj­ącym go zaplutym, potwornym karle na krzywych nóżkach. Z pewnością nie uważał swojej roli w polityce za skończoną, ale nie przypuszcz­am, żeby miał już wówczas plan powrotu do władzy.

– Jako uzasadnien­ie przewrotu majowego 1926 roku, zarówno przed wojną, jak i dziś przytacza się twierdzeni­a o destrukcyj­nej roli parlamentu, o sejmokracj­i. Tymczasem był to krótki, ale zbawienny okres w naszej historii, który nauczył Polaków, czym jest demokracja, czym są prawa obywatelsk­ie, kim jest suweren, czyli społeczeńs­two.

– Zgadzam się, że krytyka sejmowładz­twa była przesadna, a może nawet demagogicz­na. Ten system działał sprawnie w krajach ustabilizo­wanych i zamożnych, przede wszystkim w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczon­ych. We Francji funkcjonow­ał już znacznie gorzej, a rządy zmieniały się co kilka miesięcy. W zestawieni­u z Francją mieliśmy się jednak czym pochwalić, gdyż wbrew temu, co sugerował Piłsudski, stopień korupcji był u nas dużo niższy. Dmowski, w czasie gdy był ministrem spraw zagraniczn­ych, z własnej kieszeni płacił za podróże służbowe limuzyną ze swego domu w Chludowie pod Poznaniem do Warszawy. W schronisku Murowaniec na Hali Gąsienicow­ej wisi zdjęcie z 1925 roku przedstawi­ające moment jego otwarcia. Widać na nim prezydenta Wojciechow­skiego w otoczeniu kilku urzędników i górali. Prezydent i jego współpraco­wnicy mają na sobie bardzo skromne, wygniecion­e ubrania. Nie ma tam żad-

 ?? Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski ??
Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland