Pobicie, którego nie było
Pijany kierowca z urazem mózgu trafił do szpitala, gdzie zmarł. Rodzina oskarża lekarzy o niezapewnienie choremu należytej opieki medycznej.
Dopiero zaczynał się dzień, a Mariusz B. był już mocno pijany. Mimo że kilka miesięcy wcześniej zabrano mu prawo jazdy za prowadzenie auta pod wpływem alkoholu, wsiadł do furgonetki i wyjechał na ruchliwą drogę. Kierowcę, który nie radził sobie z utrzymaniem kierunku jazdy, zauważył jadący samochodem ciężarowym jego wuj. Zajechał siostrzeńcowi drogę, zmuszając do zjechania do rowu. Pojawił się samochód policyjny. B. wydostał się z auta i zaczął uciekać. Na jakiś czas zniknął wujkowi z oczu. Policjanci dogonili uciekiniera i sprowadzili do auta. Podczas badania alkomatem okazało się, że w wydychanym powietrzu miał 2,8 promila alkoholu.
– Bardzo szybko dowiedziałem się o całym zdarzeniu. Gdy przyjechałem na miejsce, synowi ciekła krew z twarzy – wspomina Józef B. – Samochód stał na kołach i nie miał nawet najmniejszego zadrapania. W środku też wszystko wyglądało jak należy, nie było nawet kropelki krwi. Za to Mariusz był w fatalnym stanie. Miał sine ręce, nogi i ślad na szyi. Te obrażenia nie mogły być spowodowane zjechaniem do rowu ani upadkiem na ziemię podczas ucieczki. Syn twierdził, że został brutalnie pobity.
Skąd ten obrzęk?
Po powrocie do domu Mariusz B. uskarżał się na bóle głowy, podudzia oraz klatki piersiowej i położył się do łóżka. Około godz. 23 próbował wstać i wówczas stracił przytomność. Wezwano pogotowie. Lekarz zdecydował o przewiezieniu pacjenta do izby przyjęć pobliskiego szpitala.
W wywiadzie lekarskim zapisano, że według słów ojca chory został pobity.
Pacjent nie odzyskiwał przytomności. Podano mu lek przeciwobrzękowy i wykonano badanie TK mózgu, które wykazało między innymi:
– krwiak przymózgowy nad lewą półkulą
– krwiak przymózgowy w prawej okolicy skroniowej
– ślad krwi na namiocie móżdżku i w szczelinie międzypółkulowej
– obrzęk tkanki mózgowej obu półkul mózgu.
Choremu zbadano też zawartość alkoholu we krwi. Wynik był taki sam jak w przypadku badania alkomatem – 2,8 promila.
Lekarz z izby przyjęć skonsultował się telefonicznie z neurochirurgiem z innego szpitala, przesyłając internetem obrazy TK głowy. W wyniku tej konsultacji uznano, że nie ma potrzeby wykonania pilnego zabiegu chirurgicznego. Ograniczono się więc do obserwacji, uzupełnienia niedoboru płytek krwi, laboratoryjnej kontroli parametrów krzepnięcia krwi, konsultacji neurochirurgicznej i anestezjologicznej.
Z rozpoznaniem: uraz śródczaszkowy B. został przewieziony na oddział ortopedyczny, gdzie unieruchomiono go pasami.
Kolejna tomografia komputerowa ustaliła, że krwiak przymózgowy nad lewą półkulą pozostał bez zmian, za to krwiak w prawej okolicy skroniowej nieznacznie zwiększył objętość.
Badanie potwierdziło też obrzęk obu półkul mózgu.
Po pięciu dniach zdecydowano się uwolnić pacjenta z pasów.
W kolejnej dobie, według dokumentacji szpitalnej, chory był przytomny i można było nawiązać z nim kontakt słowny.
– Szpital zawiadomił prokuraturę o pobiciu syna – twierdzi ojciec. – Dlatego z tego, co wiem, na oddziale przesłuchiwali go policjanci.
Ósmego dnia u pana Mariusza wystąpił „niepokój ruchowy” i „pobudzenie”. Dlatego przeprowadzono konsultację neurochirurgiczną i zdecydowano o ponownym unieruchomieniu go pasami.
Podczas badania psychiatrycznego ustalono, że ma „ przymgloną świadomość” i nie posiada orientacji co do miejsca, czasu i stanu swojego zdrowia.
Tego samego dnia w godzinach nocnych chory stracił przytomność. Stwierdzono brak reakcji na bodźce czuciowe, poszerzenie lewej źrenicy. Odessano wydzielinę zalegającą w drzewie oskrzelowym iw trybie pilnym wykonano kolejne TK głowy, stwierdzając, że: komora boczna lewa uciśnięta jest w większym stopniu niż poprzednio, po czym przewieziono pacjenta na oddział intensywnej opieki medycznej.
Wdrożono leczenie przeciwobrzękowe, nie uzyskując poprawy.
Mariusz B. zmarł 27 czerwca 2012 roku.
Następnego dnia wykonano sekcję zwłok.
W rubryce wnioski końcowe zapisano:
(...) Krwiak podtwardówkowy mózgu, krwiak podpajęczynówkowy mózgu, ogniska krwotoczne pnia mózgu, obrzęk mózgu, ogniskowe ropne odoskrzelowe zapalenie płuc. Taki obraz badania sekcyjnego wskazuje na to, iż bezpośrednią przyczyną zgonu był uraz głowy z krwotokiem śródczaszkowym, obrzękiem mózgu i wylewami krwawymi w pniu mózgu. Stwierdzone obrażenia powstały w wyniku działania narzędzia twardego, tępego lub tępokrawędziastego i mogły powstać np. w wyniku upadku na podłoże twarde.
Mimo że wyniki sekcji z dużym prawdopodobieństwem wskazywały na pobicie prokuratura umorzyła postępowanie, uznając, że oskarżenia B. i jego rodziny nie znajdują pokrycia w faktach.
Obserwacja czy operacja?
– To czy pacjent był pijany, czy trzeźwy, dopuścił się przestępstwa czy też był wzorowym obywatelem nie może mieć żadnego wpływu na przebieg jego leczenia – twierdzi dr Ryszard Frankowicz. – Tymczasem mimo wzrastającego ciśnienia śródczaszkowego, co potwierdzały kolejne badania, pacjent cały czas pozostawał w oddziale ortopedycznym. Potężne wynaczynienia krwi nad lewą i prawą półkulą grubości około 1 cm należało jak najszybciej odbarczyć i wyrównać ciśnienie. Konieczne było więc wykonanie trepanacji czaszki. Zwłoka w przeprowadzeniu właściwego leczenia przyczyniła się do zatrzymania krążenia i zgonu.
Pod koniec czerwca upłyną trzy lata od śmierci Mariusza B. i wówczas ewentualne roszczenie ulegnie przedawnieniu.
Dlatego rodzina przygotowuje się do złożenia pozwu przeciwko szpitalowi.
Ojciec wystąpił do tarnowskiego Zakładu Usług Medycznych i Opinii Cywilnych o sporządzenie pozaprocesowej opinii medycznej.
(...) Na powłokach głowy, tkance podskórnej i karku, ani na sklepieniu i podstawie czaszki, nie odnaleziono obrażeń – napisano w opinii. – (...) Nie stwierdzono też uszkodzenia ciągłości opon mózgowych oraz Pacjent: Mariusz B. (37 lat). Choroba: uraz głowy z krwotokiem śródczaszkowym, wylewy krwawe w pniu mózgu, obrzęk mózgu (jak twierdzi ojciec zmarłego, urazy były następstwem pobicia).
Miejsce leczenia: szpital w województwie śląskim.
Pozwany: rodzina przygotowuje się do napisania pozwu cywilnego przeciwko szpitalowi.
Zarzut: brak staranności i ostrożności zawodowej.
Kwota roszczenia: prawdopodobnie 700 tys. zł. zadośćuczynienia.
Podstawa prawna: art. 415, 446 k.c. miąższu mózgu (...). Oznacza to, że fala energetyczna (…) w chwili urazu doprowadziła do gwałtownego przemieszczenia mózgu w jamie czaszkowej, powodując napinanie i rozdarcia ścian drobnych naczyń żylnych, w wyniku czego doszło do wynaczynienia krwi (...). Taki stan rzeczy z biegiem czasu najpewniej doprowadził do narastania wzmożonego ciśnienia śródczaszkowego i powstania obrzęku mózgu (...). W opiniowanym przypadku występowały cechy zespołu stłuczenia mózgu (...). Wynaczyniona krew gromadziła się między wewnętrzną powierzchnią czaszki a mózgiem i zastosowane leczenie zachowawcze, w postaci podania leków odwadniających, nie zdołało usunąć zagrożenia polegającego na wyzwalaniu się tzw. łagodnego nadciśnienia śródczaszkowego (...). Postępowanie oddziału ortopedycznego było nieprawidłowe, bowiem po początkowym okresie obserwacyjnym (który powinien mieć miejsce w oddziale intensywnej opieki medycznej), należało dokonać zabiegu otwarcia czaszki, aby ewakuować zgromadzone obfite masy krwi i powstrzymać wzrost łagodnego ciśnienia śródczaszkowego.
Pan Mariusz zostawił żonę i dwójkę dzieci.
– Syn prowadził dobrze prosperujący zakład stolarski, robił meble i miał sporo zamówień – zapewnia ojciec. – Teraz warsztat stoi pusty, a poziom życia całej naszej rodziny znacznie się obniżył. Po zapoznaniu się z pozaprocesową opinią lekarską nie mamy wątpliwości, że opieka szpitala była niewłaściwa. Teraz nasi prawnicy wyliczają wysokość zadośćuczynienia, którego będziemy się domagać w sądzie. Prawdopodobnie będzie to 700 tys. zł.
Ryszard
Franko-
Współpraca wicz.
Telefon kontaktowy: 602 13-31-24 (od 10 do 12).
dr