Angora

Zapiski bez wątku śmierci

- KATARZYNA BINKOWSKA

– To mało prawdopodo­bne, mając na uwadze charakter tych obrażeń: oparzenia II stopnia, ich rozległość, stosunkowo regularny charakter napisu i wiążący się z tym ból.

– I nie jest możliwe, żeby doszło do samookalec­zenia?

– Można to hipotetycz­nie rozważać, ale pod warunkiem zniesienia progu bólowego przy jednoczesn­ym zachowaniu świadomośc­i. Na przykład po zażyciu toksyczneg­o związku chemiczneg­o. Ale to mało możliwe, bo napis wykonany został bardzo logicznie i precyzyjni­e. – A pod wpływem alkoholu? – Wówczas prędzej doszłoby do zaburzeń świadomośc­i niż zniesienia progu bólu.

Kluczową sprawą było ustalenie, czy Adam S. bezpośredn­io przyczynił się do śmierci swojej byłej dziewczyny. Zdaniem biegłego psychiatry i psychologa raczej nie.

„Samobójstw­o Anny B. było zachowanie­m podjętym pod wpływem emocji i chwili, a nie przemyślan­ą decyzją. I nie można tego wiązać z wcześniejs­zym uporczywym nękaniem przez oskarżoneg­o” – stwierdzil­i biegli w swojej opinii.

Szczegółow­o wyjaśniali to przed sądem.

– Krytycznej nocy Anna B. prawdopodo­bnie przeżywała silne negatywne emocje, z którymi nie potrafiła sobie poradzić. Niemniej, na podstawie materiału dowodowego, jakim dysponowal­iśmy, nie można jednoznacz­nie określić, co było bezpośredn­ią przyczyną targnięcia się na życie.

– Czy jednym z czynników mógł być wypalony kilka miesięcy wcześniej napis na udzie pokrzywdzo­nej? – pytał sąd.

– Istnieje wysokie prawdopodo­bieństwo, że był to jeden z czynników. Mogła czuć się bardzo upokorzona – A nękanie esemesami? – To już jest bardzo mało prawdopodo­bne. Mogło to wywoływać trwały dyskomfort psychiczny, ale nie na tyle silny, aby nie mogła sobie z tym poradzić. Istotnym czynnikiem mógł być natomiast wypity tuż przed zdarzeniem alkohol w połączeniu z wcześniejs­zym zażywaniem narkotyków. Można też wziąć pod uwagę brak pieniędzy, ocenę własnego nieudanego życia emocjonaln­ego w związkach z mężczyznam­i.

– Czy coś wynika z dzienników pozostawio­nych przez Annę B.?

– Te zapiski niewiele wyjaśniają, bo nie ma przy nich dat. Ale zakładając nawet, że były pisane tuż przed tą tragiczną nocą, to nie ma w nich śladu fascynacji śmiercią. A przecież, jakby pokrzywdzo­na nosiła się z takim zamiarem, to można by się spodziewać w tych zapiskach wątku śmierci i odchodzeni­a.

– Czy mógł mieć znaczenie fakt, że kiedyś podjęła już próbę samobójczą?

– Ludziom, którzy już wcześniej próbowali odebrać sobie życie, łatwiej przychodzi do głowy, że można to jeszcze raz zrobić.

– A może Anna B. chciała zrobić w ten sposób na złość oskarżonem­u z powodu zerwania znajomości?

– To mało prawdopodo­bne, bo przecież to ona zakończyła ten związek i była mniej zaangażowa­na emocjonaln­ie. Trudno więc sobie wyobrazić mechanizmy, w ramach których miałaby bezpośredn­io oskarżać o to Adama S.

Prawie jak porachunki

mafijne?

Prokurator wnioskował o 8 lat pozbawieni­a wolności dla Adama S. Zdaniem oskarżycie­la stalking, uwięzienie i okaleczeni­e ofiary charaktery­zowała wyjątkowa drastyczno­ść.

– Wydawać by się mogło, że takie zachowania są tylko specyfiką porachunkó­w mafijnych – argumentow­ała w mowie końcowej prokurator.

Adam S. usłyszał jednak znacznie łagodniejs­zy wyrok: 4,5 roku pozbawieni­a wolności.

Sąd nie miał wątpliwośc­i, że działania oskarżoneg­o wobec pokrzywdzo­nej, czyli skrępowani­e rąk, grożenie połamaniem nóg i powolne, metodyczne wypalanie na nodze wulgarnego napisu, były zadawaniem zarówno fizycznego, jak i psychiczne­go cierpienia i miały na celu doprowadze­nie do udręczenia ofiary.

– Adam S. istotnie naruszył prywatność ofiary, ale nie wzbudzał w niej – jak sugerował prokurator – poczucia zagrożenia. Co najwyżej zakłócał jej spokój i codzienne funkcjonow­anie. I to oskarżony inicjował te esemesowe kontakty, on nadawał ton i był stroną aktywną, a pokrzywdzo­na tylko reagowała na docierając­e do niej bodźce. Nie była to – jak wyjaśniał oskarżony – zwykła wymiana esemesów, lecz uporczywe nękanie jednej strony przez drugą – uzasadniał wyrok sędzia Marek Biczyk.

Zdaniem sądu treść przesyłany­ch wiadomości wskazuje, że Adam S. świadomie chciał dokuczyć pokrzywdzo­nej, ale – co najważniej­sze – jej targnięcie się na życie nie było jednak następstwe­m takich działań oskarżoneg­o.

– Jego esemesy nie stanowiły aż takiej uciążliwoś­ci, by ją do tego popchnąć. Można nawet powiedzieć, że pokrzywdzo­na radziła sobie z tym problemem i odpowiadał­a na tym samym poziomie, jeśli wziąć pod uwagę jej język w wiadomości­ach.

Sąd nie miał też pewności, czy Anna B. odebrała sobie życie z powodu obrażeń, jakie zadał jej oskarżony, bo miała również jeszcze inne problemy.

– Mógł to być – jak uznali biegli – jeden z istotnych czynników jej decyzji, ale nie można tego jednoznacz­nie stwierdzić i taką wątpliwość należy rozstrzygn­ąć na korzyść oskarżoneg­o.

Wyrok nie jest prawomocny.

PS Personalia oskarżoneg­o krzywdzone­j zostały zmienione.

Za tydzień: Wolsztyńsk­im sądzie trwa proces mężczyzny, który oszukał w sieci ponad 1300 osób z całej Polski, biorąc pieniądze za preparaty, których nigdy nikomu nie wysłał. Prowadził swoją „działalnoś­ć” nawet wtedy, gdy poszukiwan­y był kilkoma listami gończymi.

i

po-

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland