Dekorujemy balkony i tarasy
Po zimnej Zośce możemy spokojnie już odkryć hortensję ogrodową. Zeszłoroczne kwiatostany usuwamy delikatnie tuż pod kwiatem, aby nie obciąć istniejących już pąków kwiatowych. Nawozimy nawozem do roślin kwasolubnych i obficie podlewamy.
Przed nami zakupowe szaleństwo roślin jednorocznych. Zawsze jednak starannie oglądamy kupowane rośliny, czy liście nie mają żadnych przebarwień, plam, pleśni. Przed posadzeniem moczymy doniczki w wodzie przez minimum 15 minut – rośliny lepiej się wtedy przyjmą. Delikatnie rozluźniamy bryłę korzeniową, wysadzamy do ziemi, dociskamy i podlewamy. Warto do ziemi dodać od razu nawóz długo działający, np. Osmocote. Można również użyć hydrożelu, który magazynuje wodę i oszczędzi nam czasu na podlewanie. Jeżeli sadzimy w jednym pojemniku różne rośliny, to zwróćmy uwagę, aby dobierać kwiaty o jednakowych wymaganiach co do gleby, stanowiska i wilgoci. W cienistych i półcienistych miejscach świetnie będą się czuły begonie, fuksje, niecierpki i koleusy.
Do gruntu można już sadzić bulwy begonii, karpy dalii i kłącza kanny. Mocno pomarszczone i wysuszone moczymy najpierw przez kilka godzin w wodzie. Przed posadzeniem warto je zabezpieczyć zaprawą do roślin cebulowych, co uchroni je przed chorobami grzybowymi.
Jedną z nowych odmian jest Supertunia Cranberry Blast z ofert Proven Winners firmy Plantpol. To wczesna, ładnie się krzewiąca petunia kaskadowa. Ma piękne dwubarwne kwiaty. Tak jak i inne petunie należy ją regularnie i obficie podlewać i regularnie nawozić. Kwitnie nieprzerwanie aż do pierwszych przymrozków. Fot. Plantpol JOLANTA PIEKART-BARCZ
jola.b@angora.com.pl
Dwa lata temu grupa obchodziła 30-lecie działalności. Zespół założyli dwaj muzycy, Piotr Klatt i Piotr Frąckiewicz, w trolejbusie linii Piaseczno – Warszawa 13 grudnia 1983 r. W latach 80. i w pierwszej połowie lat 90. grupa należała do czołówki najpopularniejszych polskich zespołów młodzieżowych.
Właśnie zakończyli kolejny klubowy zimowo-wiosenny sezon koncertowy. Piotr Klatt, lider zespołu, mówi: – Teraz kończymy czwarty etap, okres promocji ostatniej płyty. Trasa nazywa się „Zmartwychwstanie”, tak samo jak nasz ostatni album.
Podczas koncertów zawsze pojawiają się w repertuarze żelazne pozycje. – Teraz promujemy ostatnią płytę. Ale ludzie przychodzą przede wszystkim posłuchać naszych znanych sprzed lat przebojów. Gramy głównie te piosenki, które lubimy. Staramy się jednak tak dobrać repertuar, aby publiczność dobrze bawiła się razem z nami. Nie musimy koncertować. Gramy dla siebie. Podoba się innym? Super. Nie? To trudno. My bawimy się dobrze. W naszych koncertach uczestniczą już trzy pokolenia fanów.
Skład grupy zmieniał się wiele razy. – Na pewno ważne postaci dla Róż to Maciek Ochman i gitarzysta zespołu Wieszaki Teatralne Piotr Frąckiewicz. Był znakomity Artur Orzech, który skomponował kilka naszych przebojów. Wybitna postać to Pojawił się pomysł własnej kapeli. Zadzwoniliśmy do Maćka Ochmana i niebawem rozpoczęliśmy próby.
Skąd wzięła się ta dość oryginalna nazwa grupy? – Siedziałem u Piotrka Frąckiewicza i na półce zobaczyłem książkę „Szlakiem czerwonych róż”. Była w wersji angielskiej. Mówiła o ludziach, którzy dokonali zbrodni wobec ludzkości. A myśmy uznali, że przedłużymy tę książkę o jej muzyczny wymiar w języku polskim. Chcieliśmy opowiedzieć o Erichu Honeckerze, Nicolae Ceausescu, Wojciechu Jaruzelskim. Stąd nazwa Róże Europy, że będziemy taką nigdy niekończącą się książką.
W ich repertuarze znalazły się dwie piosenki stricte polityczne, jedna na pierwszej, a druga na drugiej płycie. – Sądzę, że mieli nas za niegroźnych świrów. Cenzura patrzyła na nas trochę przez palce.
Dwa pierwsze utwory nagrali w 1984 r. na potrzeby programu telewizyjnego z Wiesławem Ochmanem, ojcem Maćka, w roli głównej. – Nagraliśmy te piosenki w studiu Pol-
Pierwszy album – „Stańcie przed lustrami” – nagrali wiosną 1987 r. Znalazły się na nim m.in. dwie pierwsze piosenki, które cztery lata wcześniej prezentowano w telewizji. Następna płyta „Krew Marilyn Monroe” pojawiła się w kolejnym roku. Występowali już w zmienionym składzie, gdyż z zespołu odszedł m.in. Artur Orzech, który wyjechał do Afganistanu jako tłumacz w polskiej ambasadzie.
O dziwo, mimo dużego sukcesu zespołu lider Piotr Klatt postanowił po nagraniu drugiej płyty wyjechać z Polski.
Wyjechał do Berlina, wtedy jeszcze Zachodniego. – Pracowałem przy końskich odchodach i w knajpie, na zmywaku. Byli tam dwaj kucharze z NRD, prawdziwi naziści, studiowali przemówienia Hitlera, Goebbelsa. Ale nie wchodziliśmy sobie w drogę. Wbrew pozorom robiłem to, co lubiłem. Konie mi towarzyszyły od dziecka. Do dziś mam sposobność przy końskich odchodach. Mam własne konie.