Technologia w służbie sportu
14 października 2006 r. bramkarz Chelsea w starciu z Stephenem Huntem doznał poważnego urazu, który wykluczył go z gry na kilka miesięcy. Szarżujący Hunt kopnął w głowę interweniującego Čecha, który doznał pęknięcia czaszki. – Lekarz powiedział, że siła uderzenia była taka, jakbym uczestniczył w wypadku samochodowym – opowiadał bramkarz, który od tamtego czasu gra w specjalnym hełmie ochronnym (używanym na co dzień przez rugbystów), który zabezpiecza jego głowę. Stał się on już wręcz jego znakiem rozpoznawczym.
Podobnie jak okulary stały się znakiem rozpoznawczym Edgara Davidsa. Były reprezentant Holandii zachorował na jaskrę. Początkowo wydawało się, że operacja nie będzie konieczna i wystarczą odpowiednie leki. Problem w tym, że przepisano mu krople do oczu o nazwie Truspot, zawierające składnik znajdujący się na liście środków dopingujących, który – co gorsza – nie pomagał.
Skończyło się operacją, po której Davids wrócił na boisko. Od tamtego czasu musiał jednak nosić podczas meczów specjalne okulary chroniące go przed zbyt ostrym światłem i przypadkowymi uderzeniami rywali. Oficjal- ną zgodę na ich używanie musiała dać mu FIFA, bo przepisy zabraniają gry w okularach. Z tego powodu piłkarze z wadami wzroku używają szkieł kontaktowych.
Okulary ochronne zakłada na mecze również szczypiornista Karol Bielecki. Reprezentant Polski stracił kilka lat temu oko i zwyczajnie woli nie kusić losu.
Futbolowy Pistorius?
O tym, jak zmieniały się przez lata piłkarskie (i nie tylko) buty, pisać nie ma sensu, bo to, co zakładają na stopy Messi i Ronaldo, tylko z nazwy przypomina toporne buciory, w jakich kopano futbolówkę przed laty. Kto wie, może doczekamy się nawet kiedyś zawodnika grającego w piłkę... protezami.
Abstrakcja? Przykład Oscara Pistoriusa pokazuje, że niekoniecznie. Biegacz rodem z RPA z powodu wrodzonych wad stracił obie nogi, mając zaledwie 11 miesięcy. Mimo to od dziecka uprawiał sport – rugby, tenis, piłkę wodną, boks i zapasy.
Najlepiej radził sobie na lekkoatletycznej bieżni. Tak dobrze, że z czasem zaczął rywalizować z zawodnikami w pełni sprawnymi. Musiał otrzymać w tym celu zgodę Trybunału Arbitrażowego przy Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim, bo niektórzy byli zdania, że jego biomechaniczne (wykonane z włókna węglowego) protezy dają mu przewagę nad zdrowymi biegaczami.
Kopanie piłki wymaga co prawda więcej zręczności niż samo bieganie, ale kto wie. Już dziś tworzy się coraz bardziej funkcjonalne sztuczne kończyny. A za kilka lat...