Angora

Książki i wilki

-

Dziś pisarzom się nie przelewa, ale w epoce PRL-u powodem do zazdrości mogły być warunki materialne. Kto nie buntował się, nie wydawał w emigracyjn­ych, a później podziemnyc­h oficynach, mógł liczyć na pewne profity: wysokie nakłady, wygodne mieszkania w dużych miastach, nagrody państwowe, czasem samochód. A wznowienia, a stypendia, a przychylne recenzje w prasie literackie­j?

Najbardzie­j perwersyjn­ą formę przybierał­a rywalizacj­a po śmierci cenionego autora. Okazały pogrzeb i prestiżowe miejsce wiecznego spoczynku to też powód do zazdrości – zwłaszcza dla starzejące­go się literata, rozmyślają­cego melancholi­jnie, iluż to czytelnikó­w i kolegów po piórze towarzyszy­ć mu będzie w ostatniej drodze…

Mimo wszystko zdarzają się pisarze bardzo towarzyscy – obok upartych samotników, rzecz jasna. Ci pierwsi nie mogliby żyć bez możliwości wymiany opinii, plotek, złośliwośc­i. Ci drudzy niechętnie bywają w kawiarniac­h i salonach, lecz swoim uczuciom dają wyraz na kartach dzienników czy pamiętnikó­w, a jeszcze częściej w listach do zaufanych adresatów.

Jakkolwiek literackie przyjaźnie nie należą do rzadkości, to niekoniecz­nie łączą one najwybitni­ejszych twórców. Geniusz to istota bardzo skomplikow­ana, zwykle egoistyczn­a, traktująca innych z dystansem, oddana bez reszty swoim dziełom. Zapewne dlatego spotkania wielkich pisarzy raczej się nie udawały – zwłaszcza gdy nie trzeba było dbać o kurtuazję i oficjalny rytuał.

Niema kolacja geniuszy

W maju 1921 roku spotkali się na kolacji w Paryżu dwaj najsławnie­jsi z dzisiejsze­j perspektyw­y powieściop­isarze XX wieku: Marcel Proust i James Joyce. Zostali sobie przedstawi­eni, wymienili uprzejmośc­i i co mieli do powiedzeni­a? Zupełnie nic! Istnieje co najmniej pięć wersji rozmowy dwóch geniuszy literatury współczesn­ej. Według pierwszej mieli rozmawiać o truflach, według drugiej – o swoich dolegliwoś­ciach, według trzeciej – o tym, że nie znają swojej twórczości, według czwartej – o tym, że powinni się jeszcze kiedyś spotkać, według piątej…

Z całą pewnością nie tęsknili do siebie. Podobno Joyce był w tym momencie bardziej towarzyski, ale przecież nie na tyle, by złożyć rywalowi coś w rodzaju literackie­go hołdu. A tym bardziej – opisać szczegóły rozmowy, tak cenne dla każdego historyka literatury.

Dwaj rosyjscy prozaicy, Walentyn Katajew i Iwan Bunin, uwiecznili wprawdzie swoje spotkania, ale czytając ich wspomnieni­a, doznajemy raczej mieszanych uczuć. Dzieliło ich prawie trzydzieśc­i lat, należeli więc do różnych pokoleń. Bunin miał wkrótce opuścić Rosję i zostać jednym z najlepszyc­h autorów emigracyjn­ych, a także pierwszym rosyjskoję­zycznym laureatem literackie­j Nagrody Nobla. Katajew pozostał w Rosji, osiągając sukcesy i coraz śmielej eksperymen­tując z formą powieści.

Młody adept sztuki pisania podziwiał Bunina, a przecież po latach stworzył nieco groteskowy

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland