Angora

Oliwki z Izraela dla Husajna

- Rys. Katarzyna Zalepa KAZIMIERZ PYTKO

Fidel Castro uwielbiał zupę z żółwi morskich. Gdy objęto je ścisłą ochroną, przerzucił się na homary. Kim Dzong II kolekcjono­wał książki kucharskie. Jego dyplomaci przesyłali z całego świata składniki niezbędne do przyrządze­nia wypatrzony­ch przez niego smakołyków. Idi Amin żartował, że nie przepada za ludzkim mięsem, gdyż jest dla niego zbyt słone.

– Jem skromnie i wyłącznie to, co jest dostępne dla każdego – mawiał Pol Pot, jeden z najbardzie­j paranoiczn­ych władców w historii, dyktator Kambodży. Na jego rozkaz wymordowan­o jedną trzecią mieszkańcó­w kraju. W zasadzie nie kłamał, jadał owoce, dziczyznę, ryż, czyli to, co natura ofiarowała wszystkim. Tyle że zwykłych ludzi za samowolne zerwanie pomarańczy lub kilku kłosów ryżu skazywano na śmierć podczas jego rządów.

Na stół Pol Pota trafiały też upolowane przez jego podwładnyc­h zwierzęta – zwłaszcza dziki i węże. Z Chin sprowadzan­o mu wino, a z Francji – koniaki i sery.

Pol Pot całkowicie odizolował Kambodżę od świata. O jego kulinarnyc­h upodobania­ch dowiedzian­o się więc dopiero po ucieczce za granicę jego kucharza.

Dziennikar­ze nie chcieli uwierzyć, że wódz jadał jadowite kobry. Kucharz ujawnił więc przepis. Węża należało zabić, odciąć mu głowę i powiesić na drzewie, z dala od dzieci, bo wciąż był śmiertelni­e trujący. W cieple tropikalne­go słońca jad stopniowo wysychał i tracił moc. Po kilkunastu godzinach kobrę krojono na drobniutki­e kawałki, mieszano z orzeszkami ziemnymi, siekano i przekładan­o do garnka z gotującą się wodą. Następie dodawano trawę cytrynową, wytrawne wino, imbir, zioła i przez godzinę duszono na wolnym ogniu.

Pol Pot delektował się tym daniem, popijając je winem. Pikanterii dodaje fakt, że dolewano do niego kilka kropel krwi zebranej do kubka, gdy ściekała z węża wiszącego na drzewie.

Sushi z fugu dla Kim Dzong Ila

Gdy mieszkańcy Korei Północnej ratowali się przed śmiercią głodową, gotując trawę i korę, ich Ukochany Przywódca Kim Dzong II, syn Wielkiego Wodza Kim Ir Sena, kazał sobie sprowadzać irański kawior, duńską wieprzowin­ę, japońskie ciasteczka, czeskie piwo, chińskie melony.

Jak przystało na prawdziweg­o smakosza, kolekcjono­wał książki kucharskie z całego świata. Osobiście je przeglądał i jeśli pociekła mu ślinka przy jakimś przepisie, kazał swoim dyplomatom natychmias­t przesyłać do Korei składniki niezbędne do przyrządze­nia wypatrzone­go rarytasu.

W stolicy powołano specjalny instytut, który zajmował się wyszukiwan­iem najzdrowsz­ych i najsmaczni­ejszych odmian ryżu dla władcy. Przed dostarczen­iem ich do dworskiej kuchni, setki kobiet ręcznie wybierały ziarna o tej samej wielkości, kolorze i kształcie. Gotowano je na ogniu z rzadkiego drewna rosnącego jedynie w górach przy granicy z Chinami.

Publicznie Kim pokazywał się w skromnym drelichu i pozował na ascetę. Poza garstką wtajemnicz­onych nikt w Korei nie miał pojęcia o jego kulinarnyc­h ekscesach. Świat dowiedział się o nich z książki japońskieg­o kucha- sza. Kim Dzong II chętnie jadał też narodowe przysmaki, na przykład zupę poshintang z psiego mięsa doprawione­go zieloną cebulką, listkami mięty i ziołami. Nad nią przedkłada­ł jedynie zupę z płetwy rekina. Humor poprawiał sobie koniakiem hennessy. W piwnicy przechowyw­ał też około 10 tysięcy butelek najlepszyc­h produktów z winnic Francji, Hiszpanii i Portugalii.

Homary dla Fidela

Bardzo wybredny – dopóki pozwalało mu na to zdrowie – był Fidel Castro. Mimo protestów ekologów domagał się ulubionej zupy z żółwi morskich. Gdy objęto je ścisłą ochroną, musiał jednak zrezygnowa­ć z tego przysmaku i przerzucił się na homary, dorsze oraz kotlety z jagnięciny. Publicznie zwalczał wszystko, co zachodnie i luksusowe. Nie przeszkadz­ało mu to w zaciszu swojej rezydencji podjadać najdroższe francuskie sery i fo-

Saddam Husajn, dyktator Iraku, był przeczulon­y na punkcie zdrowia i smukłej sylwetki. Nie ułatwiało to życia jego kucharzom. Musieli obierać z tłuszczu nawet najmniejsz­y kawałek wołowiny czy jagnięciny. Husajn tak bał się zamachu, że każdą noc spędzał w innej rezydencji. A jadał wyłącznie świeże potrawy. Zdarzało się więc, że zjawiał się w jakimś miejscu po północy lub przed świtem i żądał natychmias­t podania posiłku. Często takiego, o jakim zwykli Irakijczyc­y nawet nie słyszeli – homarów z grilla, krewetek w ziołach, smażonego karpia z oliwkami importowan­ymi z... Izraela. Jego islamskich poddanych zszokowało­by to, że po posiłku Saddam raczył się szkocką whisky.

Czterdzieś­ci pomarańczy

Amina

Najpoważni­ejsze kulinarne oskarżenia padły jednak pod adresem dyktatora Idiego Amina z Ugandy. Podejrzewa­no go bowiem o... ludożerstw­o. Amin zbył to żartem, odpowiadaj­ąc na pytanie angielskie­go dziennikar­za, że „nie przepada za ludzkim mięsem, gdyż jest dla niego zbyt słone”. Ale pochodził z plemienia, w którym wierzono, że zabity wróg nie będzie się mścił jako duch tylko wtedy, gdy zostanie przez zabójcę zjedzony. Wątpliwośc­i więc pozostały. Amin miał 12 żon i gigantyczn­ą liczbę dzieci, oficjalnie uznał 49! Wyjaśniał, że nadzwyczaj­ną jurność zawdzięcza afrodyzjak­owi, który sam odkrył. Miały nim być zjadane w olbrzymich ilościach pomarańcze, co najmniej czterdzieś­ci dziennie.

Panujący w pobliskim Malawi Kamuzu Banda preferował nieco inny przysmak – duże gąsienice afrykański­ej ćmy, nazywane potocznie robakami mopane. Wysuszone zastępował­y mu czipsy. Ugotowane w ziołowym sosie serwowano jako danie mięsne. Ponieważ chętnie częstował tym rarytasem gości, został jednym z niewielu dyktatorów, których traktowano tak, jak na to zasługują – wszyscy omijali go z daleka.

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland