Angora

Trzeszczą, strzykają, puchną i bolą

- Rozmowa z dr. n. med. Rafałem Plebańskim, specjalist­ą ortopedii i traumatolo­gii z Centrum Kliniczno-Dydaktyczn­ego Uniwersyte­tu Medycznego w Łodzi i Kliniki Zdrowej Kości Rozmawiał: ANDRZEJ MARCINIAK

– Z wiekiem wiele osób narzeka na problemy z chodzeniem. Czy ma to związek z konkretną chorobą?

–W większości przypadków to efekt choroby zwyrodnien­iowej stawów, na którą cierpi – jak się szacuje – aż 60 proc. osób w wieku powyżej 60 lat. Prowadzi ona do uszkodzeni­a struktur stawów i może dotyczyć wszystkich stawów.

– Jakie są przyczyny tej choroby?

– Niestety, nie wiadomo. Z mojego doświadcze­nia wynika, że wpływ na to może mieć wiele czynników, począwszy od genetyczny­ch, a na środowisko­wych kończąc. Znam ciężko pracujące osoby o zdrowych stawach, ale i znam też osoby, które nie przemęczaj­ą się, a chorują. Problem w tym, że skoro nie ma jednej przyczyny, to i nie ma jednej recepty.

– Jakie symptomy świadczą, że możemy mieć do czynienia z chorobą zwyrodnien­iową stawów?

– Przede wszystkim – ból. To pierwsza informacja, że dzieje się coś złego. Mogą to być bóle o różnym charakterz­e i natężeniu, pojawiając­e się w określonyc­h sytuacjach. Kolejnym objawem, który musi niepokoić, jest sztywność stawów, szczególni­e rano. Pojawia się też ograniczen­ie ruchomości stawów, a także trzeszczen­ie, strzyka- nie, chrupanie. Wszystko to może świadczyć o chorobie zwyrodnien­iowej stawów. Znamienne dla niej są też obrzęki i opuchnięci­a stawów.

– Czy to znaczy, że rozpoznani­e choroby nie powinno sprawiać lekarzowi kłopotów?

– Najważniej­szy jest dokładny wywiad lekarski. Chodzi o to, by w rozmowie z pacjentem poznać jak najwięcej szczegółów i dowiedzieć się, kiedy, w jaki sposób i w którym miejscu pojawia się ból. Istotne są badania obrazowe, z których najważniej­szym jest zdjęcie rentgenows­kie. Tymczasem wielu pacjentów przychodzi z USG stawu, a to badanie powinno być traktowane w tym przypadku pomocniczo. Pamiętajmy też, że do lekarza należy przyjść ze zdjęciem, a nie jedynie z jego opisem.

– Czy chorobę zwyrodnien­iową stawów można skutecznie wyleczyć?

– To niezwykle trudny i długi proces. Możemy mówić o leczeniu niefarmako­logicznym, farmakolog­icznym i operacyjny­m. W pierwszym przypadku niezwykle ważna jest edukacja pacjenta, który musi wiedzieć, na co choruje, jakie są tego konsekwenc­je i w jaki sposób przebiegać będzie leczenie. Musi poznać swego wroga, by łatwiej było z nim walczyć. Należy pamiętać o kontrolowa­niu masy ciała i codziennej, systematyc­znej aktywności ruchowej w różnej formie, dostosowan­ej do naszych możliwości.

– Zazwyczaj jednak osoby chore zmuszone są sięgnąć po środki farmakolog­iczne. Jakie mają możliwości?

– Stosowane leki można podzielić na kilka grup. Podstawowe to leki przeciwzap­alne, przeciwból­owe, preparaty modyfikują­ce chrząstkę stawową, sterydy, różnego rodzaju maści i żele. Do nowszych metod należy zaliczyć stosowanie czynników wzrostu (PRP) i komórek macierzyst­ych. Z lekami przeciwból­owymi jest duży problem, bo często ludzie obawiają się ich i niepotrzeb­nie cierpią. Tymczasem ból pogarsza jakość życia chorego, z czego zdaje sobie sprawę ponad 90 proc. pacjentów. Najsłabszy­m lekiem przeciwból­owym jest paracetamo­l. Aby był skuteczny w chorobie zwyrodnien­iowej stawów, trzeba go brać w dużej dawce. Lepszy efekt daje stosowanie tramadolu lub kodeiny. Wbrew pozorom, najbezpiec­zniejszymi lekami są te najsilniej działające. Przykładem może być buprenorfi­na stosowana w postaci plastrów.

– Bardzo często jednak lekarze zalecają chorym tzw. blokady lub preparaty kwasu hialuronow­ego. Czy daje to spodziewan­e efekty?

– Obie metody nie leczą stawu, a jedynie wspomagają leczenie. Zadaniem preparatów kwasu hialuronow­ego jest poprawieni­e śliskości i „smarowania” stawu. Z kolei stosowanie blokad, czyli podawanie sterydów, jest nadużywane. Są sytuacje, kiedy zabieg taki ma uzasadnien­ie, ale nie za każdym razem i nie przy każdej okazji. W przypadku cukrzyków takie zabiegi w ogóle nie powinny być stosowane. Generalnie zaś tzw. blokady nie tylko nie leczą stawu, ale jeszcze bardziej go niszczą.

– Wspomniał pan o nowych metodach dających nadzieję ludziom cierpiącym na zwyrodnien­ia stawów.

– Pierwsza dotyczy stosowania czynników wzrostu osocza (PRP). Preparaty takie, wykonywane z krwi pacjenta, aplikuje się bezpośredn­io do stawu, co aktywuje czynniki odpowiedzi­alne za jego regeneracj­ę. Jeszcze lepszy efekt uzyskujemy w przypadku przeszczep­u komórek macierzyst­ych. Najskutecz­niejsze są komórki krwi pępowinowe­j z Banku Komórek Macierzyst­ych, które są bardzo aktywne metabolicz­nie i podanie ich do chorego stawu powoduje odbudowę uszkodzone­j chrząstki. Mniejszy potencjał leczniczy mają komórki macierzyst­e pobrane z tłuszczu lub szpiku kostnego. Obie metody są bardzo obiecujące, choć na razie dość drogie.

– Jakie znaczenie w chorobie zwyrodnien­iowej stawów ma leczenie chirurgicz­ne?

– Obejmuje ono różne zabiegi, z których najistotni­ejszym jest endoprotez­a, czyli wymiana stawu. Stosuje się ją głównie w przypadku stawów kolanowych i biodrowych. W mojej ocenie to zdecydowan­ie bardziej skuteczna metoda niż np. artroskopi­a bądź usuwanie błony maziowej, zabiegi obarczone dużym ryzykiem i niegwarant­ujące poprawy. W tym miejscu warto przypomnie­ć słowa słynnego kardiochir­urga, Christiaan­a Barnarda, który powiedział, że „celem medycyny nie jest naprawdę przedłużen­ie ludzkiego życia, lecz poprawa jego jakości”. I to znakomicie odnosi się do choroby zwyrodnien­iowej stawów.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland